[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ka\dy znas ma jakieś zobowiązania.Zrobiłbym wszystko, co w mojej mocy, \eby nie dopuścić dośmierci Jasona Bourne'a i jego \ony, ale przede wszystkim muszę bronić interesów mojegokraju.Mam nadzieję, \e zdajesz sobie z tego sprawę.Dla mnie najwa\niejszą sprawą jest Meduza" jak sam ją nazwałeś, ogólnoświatowy kartel, dą\ący do stworzenia czegoś w ro-dzaju rządu w rządzie i zdobycia kontroli nad instytucjami kierującymi państwem.Nimi zaj-mę się przede wszystkim, bez względu na ewentualne ofiary.Mówiąc wprost, przyjacielu - amam nadzieję, \e naprawdę nim jesteś - kwestia \ycia lub śmierci Jasona Bourne'a i jego \onyma w tej chwili drugo rzędne znaczenie.Przykro mi, Aleks.- Właśnie po to kazałeś mi tu przyjść, prawda? - zapytał Conklin, opierając się na lascei wstając z wysiłkiem z kanapy.- Owszem.- Masz własny plan gry przeciwko Meduzie", w którym my nie mo\emy uczestni-czyć?- Nie mo\ecie.W tym wypadku zachodzi fundamentalny konflikt interesów.- Te\ tak uwa\am.Bez wahania zostawiłbym cię na lodzie, gdyby miało to pomóc Ja-sonowi albo Marie.Moja osobista opinia w tej sprawie jest taka, \e jeśli cały pieprzony rządStanów Zjednoczonych nie potrafi załatwić Meduzy", nie poświęcając jednocześnie dwojgaludzi, którzy tak wiele dla niego zrobili, to nie jest wart nawet funta kłaków!- Zgadzam się z tobą całkowicie - powiedział Holland, wstając z fotela.- Zło\yłemjednak przysięgę i muszę jej dotrzymać.- Mogę liczyć na jakąś pomoc?- Na wszystko, co nie przeszkodzi nam w pościgu za Meduzą".- Co powiesz na dwa miejsca w wojskowym samolocie lecącym do Pary\a?- Dwa?297- Dla Panova i dla mnie.Byliśmy razem w Hongkongu, więc czemu nie mielibyśmypowtórzyć tego w Pary\u?- Aleks, ty chyba postradałeś rozum!- Nie wydaje mi się, \ebyś potrafił to zrozumieć, Peter.śona Mo umarła w dziesięć latpo ślubie, a ja nigdy nie miałem odwagi spróbować.Jason Bourne i Marie są naszą jedyną ro-dziną.Gdybyś wiedział, jakie ona robi befsztyki!- Dwa miejsca do Pary\a.- powtórzył Holland z pobladłą twarzą.298Rozdział 29Marie nie spuszczała oka ze swojego mę\a przechadzającego się gniewnie po pokoju.Przemierzał cały czas tę samą trasę, prowadzącą od biurka do rozjaśnionych blaskiem słońcazasłon w dwóch oknach wychodzących na trawnik przed głównym wejściem do Auberge desArtistes w Barbizon.Zajazd, w którym się zatrzymali, był fragmentem wspomnień Marie,lecz nie Davida.Kiedy jej to powiedział, zamknęła na chwilę oczy, przypominając sobie sło-wa, które usłyszała wiele lat temu: Najwa\niejsze, \eby unikał wszelkich stresujących sytuacji, szczególnie napięciazwiązanego z bezpośrednim zagro\eniem \ycia.Jeśli zauwa\ysz, \e jego umysł pogrą\a się wtakim stanie, a na pewno to zauwa\ysz, powstrzymaj go.Rób, co chcesz - płacz, uderz go,urządz mu scenę, ale zrób wszystko, \eby go powstrzymać".Morris Panov, najlepszy przyja-ciel, lekarz i ozdrowieńcza siła kierująca terapią jej mę\a.Jak tylko znalezli się sami, spróbowała go uwieść; okazało się, \e był to błąd, gdy\ \ad-ne nawet w najmniejszym stopniu nie odczuwało podniecenia.Ale nie czuli się tym zakłopo-tani, po prostu przytulili się do siebie w łó\ku.- Jesteśmy prawdziwymi geniuszami seksu, nie uwa\asz? wyszeptała Marie.- To na pewno wróci - odparł łagodnie David, po czym Jason odwrócił się od niej iwstał z łó\ka.- Muszę zrobić dokładną listę - powiedział, kierując się w stronę małego stolikapełniącego jednocześnie funkcję biurka.- Powinniśmy wiedzieć, gdzie jesteśmy i co nas cze-ka.- A ja zadzwonię do Johnny'ego.- Marie równie\ podniosła się i wygładziła spódnicę.-Najpierw porozmawiam z nim, a potem z Jamiem.Powiem mu, \e ju\ wkrótce będziemy zpowrotem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]