[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ale wieść niesie, że nie przepadasz zaWulfgarem i chcesz dowieść. Nie mam nic do dowiedzenia  przerwał Morik. Co więc z Wulfgarem?  zapytała Delly.Morik wzruszył niezobowiązująco ramionami. Mówisz tak, jakbyś kochała tego mężczyznę, Delly Curtie.Delly zaczerwieniła się mocno. Mówię również za Arumna Gardpecka  stwierdziła. Wulfgar był dobry dla Cutlassai z tego, co wiemy, nie sprawił żadnych kłopotów. Ach, wygląda na to, jakbyś rzeczywiście go kochała, Delly, i to więcej niż trochę powiedział ze śmiechem Morik. A sądziłem, że Delly Curtie kocha każdego mężczyznę taksamo.Delly znów się zaczerwieniła, jeszcze mocniej. Oczywiście gdybyś rzeczywiście go kochała, to ja, z obowiązku wobec wszystkich innychzalotników, musiałbym dopilnować jego śmierci  stwierdził Morik. Widzisz, uważałbym to zaswą powinność wobec ludzi z Luskan, bowiem taki skarb jak Delly Curtie nie może byćtrzymany przez jednego mężczyznę. Ja go nie kocham  powiedziała stanowczo Delly. Ale proszę cię, w imieniu swoimi Arumna, żebyś go nie zabijał. Nie jesteś w nim zakochana?  spytał Morik szelmowsko.Delly potrząsnęła głową. Dowiedz tego  rzekł Morik, wyciągając rękę, by pociągnąć za pasek sukienki Delly.Kobieta wahała się przez krótką chwilę.Pózniej zaś  jedynie dla Wulfgara, bowiem niechciała tego robić  skinęła głową.Morik Aotr leżał sam w swym wynajętym łóżku.Delly dawno odeszła  do łóżka Wulfgara,jak sądził.Mężczyzna pociągnął mocno ze swej fajki, delektując się odurzającym aromatem egzotycznego i mocnego ziela fajkowego.Zastanawiał się nad swym dzisiejszym szczęściem, nie był bowiem z Delly Curtie od ponadroku i zapomniał, jak cudowna potrafiła być.Zwłaszcza gdy nic go to nie kosztowało, zaś tej nocy właśnie tak było.Morik istotnieobserwował Wulfgara, lecz nie miał zamiaru go zabijać.Los Wyrwidęba pokazał mu dobrze, jakniebezpieczna mogła okazać się taka próba.Planował jednak odbyć długą rozmowę z Arumnem Gardpeckiem, a spotkanie z Dellyz pewnością to teraz ułatwi.Nie było potrzeby zabijać barbarzyńcy, tak długo jak Arumn trzymałgo u siebie.* * *Delly gmerała przy sukience i płaszczu, doprowadzając wszystko do porządku po swymspotkaniu z Morikiem.Pokonała zakręt korytarza i była naprawdę zaskoczona, widząc majaczącąprzed nią ulicę i zanim zdołała pomyśleć, była już na zewnątrz.Zaś cały świat kręcił się dookoła.Gdy w końcu zdołała odzyskać orientację, zerknęła za siebie i ujrzała skąpaną w blaskuksiężyca ulicę, zaś gospoda, w której zostawiła Morika, leżała wiele metrów dalej.Nie rozumiałatego, czyż bowiem jeszcze przed chwilą tam nie była? Delly wzruszyła jedynie ramionami.Nierozumienie czegoś nie było wcale czymś niezwykłym.Potrząsnęła głową, uznawszy, żeMorik naprawdę wprowadził jej tej nocy zamęt w myślach, po czym skierowała się z powrotemdo Cutlassa.Po drugiej stronie wymiarowych drzwi, które przeniosły kobietę z gospody, KimmurielOblodra niemal roześmiał się w głos z powodu widowiska.Zadowolony z kamuflującego gopłaszcza piwahvi  bowiem Jarlaxle nalegał, żeby nie pozostawił żadnych śladów po swympobycie w Luskan, zaś dowódca najemników uważał zamordowanych ludzi za ślady  drowokrążył zakręt w korytarzu i ustawił swój kolejny przestrzenny skok.Skrzywił się na tę myśl, przypominając sobie, by załatwić to delikatnie  on i Rafgy dośćniezle sprawdzili Morika Aotra i Kimmuriel wiedział, że mężczyzna ten był niebezpieczny,przynajmniej jak na człowieka.Psionik wzniósł barierę kinetyczną, skupiając na niej wszystkieswe myśli, po czym wywołał drzwi wymiarowe w korytarzu oraz za drzwiami Morika.Mężczyzna leżał na swym łóżku, skąpany w miękkim blasku swej fajki oraz węgliw kominku po przeciwległej stronie pokoju, lecz podniósł się natychmiast, wyraznie wyczuwającjakieś zakłócenie.Kimmuriel przeszedł przez portal, jeszcze silniej skupiając swe myśli nabarierze kinetycznej.Jeśli dezorientacja po przestrzennym spacerze pozbawi go koncentracji,najprawdopodobniej będzie martwy, zanim jeszcze jego myśli zdołają się rozplatać.Istotnie, drow poczuł, jak Morik rzuca się na niego, poczuł dzgnięcie sztyletem w żołądek. Kinetyczna bariera wytrzymała jednak i wchłonęła cios.Gdy znów mógł skupić swąświadomość, przyjął dwa kolejne trafienia, odepchnął się od mężczyzny i wywinął na bok, stającprzed Morikiem i śmiejąc się z niego. Nie możesz mnie zranić  powiedział niepewnie, bowiem jego znajomość wspólnegojęzyka nie należała do perfekcyjnej, nawet przy magii, jaką rzucił na niego Rai gy.Oczy Morika zwiększyły się znacznie, gdy mężczyzna uświadomił sobie prawdę o intruzie,gdy doszedł do przekonania, że w jego pokoju pojawił się elf drow.Morik rozejrzał się dookoła,najwyrazniej szukając drogi ucieczki. Przyszedłem porozmawiać, Moriku  wyjaśnił Kimmuriel, nie mając ochoty na ściganie gopo całym Luskan. Nie by cię zranić.Morik ledwo wydawał się uspokoić na zapewnienie mrocznego elfa. Przynoszę dary  ciągnął Kimmuriel, po czym rzucił na łóżko małe pudełko o brzęczącejzawartości. Belaern i ziele fajkowe z wielkiej jaskini Yoganith.Bardzo dobre.Musiszodpowiedzieć na pytania. Jakie pytania?  spytał wciąż nerwowy złodziej, pozostając w obronnej pozycji i jednądłonią obracając ciągle sztylet. Kim jesteś? Mój pan jest. Kimmuriel przerwał, szukając odpowiedniego słowa. Szczodry zdecydował. Oraz bezlitosny.Ty załatwiasz z nami sprawę. Przerwał i podniósł dłoń, bypowstrzymać odpowiedz, zanim jeszcze Morik zdołał się odezwać.Kimmuriel poczuł brzęczącąw nim energię, a gdy ją wstrzymywał, wysączała go tak, że nie mógł sobie na to pozwolić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl