[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Trzyyymaaaaaj! Ty siÄ™ trzymaj ! O Jeeeeezuuuuuu! Aaaaaaa-aaaaaaaa!* * *Norymberska kłódka puÅ›ciÅ‚a, belka spadÅ‚a z Å‚oskotem.W tym samym momen-cie z trzaskiem wyleciaÅ‚y drzwi wiodÄ…ce na wieżę, na kamienne schody wysypa-li siÄ™ raubritterzy, wszyscy uzbrojeni i wszyscy rozjuszeni, tak zaÅ›lepieni żądzÄ…krwi, że sadzÄ…cy jako pierwszy Buko von Krossig potknÄ…Å‚ siÄ™ na stromych stop-niach i spadÅ‚ prosto w kupÄ™ gnoju.Pozostali rzucili siÄ™ na Samsona i Szarleja.Samson zaryczaÅ‚ jak bawół, odpÄ™dzajÄ…c napastników dzikimi machniÄ™ciami sie-kiery, Szarlej, też ryczÄ…c, czyniÅ‚ wokół siebie rum znalezionÄ… przy furcie halabar-dÄ….Ale przewaga także wprawy bojowej byÅ‚a przy raubritterach.UstÄ™pujÄ…cprzed jadowitymi pchniÄ™ciami i zdradliwymi ciÄ™ciami mieczy Samson i Szarlejcofali siÄ™.Do chwili, gdy poczuli plecami twardy opór muru.* * *I wtedy nadleciaÅ‚ Reynevan.* * *WidzÄ…c rosnÄ…ce w oczach pÅ‚yty podwórca, Reynevan wrzasnÄ…Å‚, wrzasnęła teżNikoletta.Wrzask, modulowany przez dÅ‚awiÄ…cy wicher w iÅ›cie potÄ™pieÅ„cze wy-336cie, odniósÅ‚ skutek dużo lepszy niż sama odsiecz.Oprócz Kunona Wittrama, któryakuratnie spojrzaÅ‚ w górÄ™, żaden z raubritterów w ogóle nie dostrzegÅ‚ jezdzcówna latajÄ…cej Å‚awie.Ale wycie wywarÅ‚o druzgocÄ…cy wrÄ™cz skutek psychologiczny.Weyrach padÅ‚ na czworaki, Rymbaba zaklÄ…Å‚, wrzasnÄ…Å‚ i rozpÅ‚aszczyÅ‚ siÄ™, obokrunÄ…Å‚ Tassilo de Tresckow, nieprzytomny, jedyna ofiara nalotu pikujÄ…ca na po-dwórzec Å‚awa zawadziÅ‚a go, kropnęła w potylicÄ™.Kuno Wittram przeżegnaÅ‚ siÄ™i wpeÅ‚zÅ‚ pod wózek z sianem.Buko von Krossig skurczyÅ‚ siÄ™, gdy rÄ…bek cotehar-die Nikoletty chlasnÄ…Å‚ go po uchu.Aawa zaÅ› wzbiÅ‚a siÄ™ ostro w górÄ™, przy wtórzejeszcze gÅ‚oÅ›niejszego wrzasku lotników.Notker Weyrach gapiÅ‚ siÄ™ na odlatujÄ…-cych z otwartÄ… gÄ™bÄ…, miaÅ‚ szczęście, kÄ…tem oka dostrzegÅ‚ Szarleja, w ostatniejchwili uniknÄ…Å‚ pchniÄ™cia halabardy.UcapiÅ‚ drzewce, zaczÄ™li siÄ™ szarpać.Samson rzuciÅ‚ precz siekierÄ™, zÅ‚apaÅ‚ jednego z koni za wodze, chciaÅ‚ chwycićdrugiego.Buko doskoczyÅ‚ i pchnÄ…Å‚ go tulichem.Samson uchyliÅ‚ siÄ™, ale nie dośćszybko.PuginaÅ‚ rozpruÅ‚ rÄ™kaw.I ramiÄ™.Buko nie zdoÅ‚aÅ‚ pchnąć ponownie.DostaÅ‚w zÄ™by i potoczyÅ‚ siÄ™ pod bramÄ™.Samson Miodek pomacaÅ‚ ramiÄ™, przyjrzaÅ‚ siÄ™ zakrwawionej dÅ‚oni. Teraz powiedziaÅ‚ wolno i gÅ‚oÅ›no. Teraz to siÄ™ naprawdÄ™ wkurwiÅ‚em.PodszedÅ‚ do Szarleja i Weyracha wciąż wyszarpujÄ…cych sobie drzewce hala-bardy.I walnÄ…Å‚ Weyracha pięściÄ… z takÄ… mocÄ…, że stary raubritter wywinÄ…Å‚ im-ponujÄ…cego kozÅ‚a.Paszko Rymbaba wzniósÅ‚ berdysz do ciÄ™cia, Samson odwróciÅ‚siÄ™, spojrzaÅ‚ na niego.Paszko szybko cofnÄ…Å‚ siÄ™ o dwa kroki.Szarlej Å‚apaÅ‚ konie, Samson zaÅ› Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ z przybramnego stojaka okrÄ…gÅ‚y kutypuklerz. Na nich! wrzasnÄ…Å‚ Buko, podnoszÄ…c upuszczony przez Wittrama miecz. Weyrach! Kuno! Paszko! Na nich! O, Chryste.ZobaczyÅ‚, co robi Samson.Samson zaÅ› ujÄ…Å‚ puklerz chwytem dyskobola i jakdyskobol obróciÅ‚ siÄ™, zawirowaÅ‚.Puklerz wystrzeliÅ‚ z jego rÄ™ki jak z balisty, nie-wiele chybiajÄ…c Weyracha ze Å›wistem przeleciaÅ‚ przez caÅ‚e podwórze, wyrżnÄ…Å‚w kroksztyn muru, druzgocÄ…c go w drzazgi.Weyrach przeÅ‚knÄ…Å‚ Å›linÄ™.Samson zaÅ›zdjÄ…Å‚ ze stojaka drugi puklerz. Chryste. sapnÄ…Å‚ Buko, widzÄ…c, że olbrzym znowu zaczyna obracać siÄ™i wirować. Kryj siÄ™! Na cycki Å›wiÄ™tej Agaty! wrzasnÄ…Å‚ Kuno Wittram. Ratuj siÄ™ kto może!Raubritterzy rzucili siÄ™ do ucieczki, każdy w innÄ… stronÄ™, nie można byÅ‚o prze-widzieć, w kogo Samson rzuci.Rymbaba zemknÄ…Å‚ do stajni, Weyrach zanurkowaÅ‚za sag opaÅ‚u, Kuno Wittram wpeÅ‚zÅ‚ znowu pod wóz, odzyskujÄ…cy wÅ‚aÅ›nie przy-tomność Tassilo de Tresckow rozpÅ‚aszczyÅ‚ siÄ™ znów na ziemi.Buko von Krossigw biegu zerwaÅ‚ z ćwiczebnego manekina podÅ‚użnÄ… staromodnÄ… tarczÄ™, okryÅ‚ niÄ…plecy w ucieczce.Samson zakoÅ„czyÅ‚ wirowanie na jednej nodze, w klasycznej pozie, godnejdÅ‚uta Myrona lub Fidiasza miotniÄ™ty puklerz z gwizdem pomknÄ…Å‚ do celu, z do-337noÅ›nym hukiem walnÄ…Å‚ w tarczÄ™ na plecach Krossiga.Impet cisnÄ…Å‚ raubritteremna odlegÅ‚ość co najmniej piÄ™ciu sążni, a byÅ‚oby dalej, gdyby nie mur.Przez chwilÄ™zdawaÅ‚o siÄ™, że rozsmarowaÅ‚o Buka na Å›cianie, ale nie, po kilku sekundach osunÄ…Å‚siÄ™ po niej na ziemiÄ™.Samson Miodek rozejrzaÅ‚ siÄ™.Nie byÅ‚o już w kogo rzucać. Do mnie! krzyknÄ…Å‚ z bramy Szarlej, już w siodle. Do mnie, Samsonie!Na koÅ„!KoÅ„, choć rosÅ‚y, przysiadÅ‚ lekko pod ciężarem.Samson Miodek uspokoiÅ‚ go.Poszli w cwaÅ‚.RozdziaÅ‚ 25w którym, jak u Béroula i Chrétiena de Troyes, jak u Wolframa von Eschen-bach i Hartmanna von Aue, jak u Gotfryda ze Strasburga, Gwilelema deCabestaing i Bertrana de Born mowa jest o miÅ‚oÅ›ci i Å›mierci.MiÅ‚ość jestpiÄ™kna.Zmierć nie.W istocie mogÅ‚o być prawdÄ…, czego jeden z praskich mentorów ReynevanausiÅ‚owaÅ‚ dowodzić odnoÅ›nie lotów czarodziejskich, a to mianowicie, że sÄ… onepoddane kontroli mentalnej wysmarowanej maÅ›ciÄ… lotnÄ… czarownicy lub czarow-nika.Przedmioty zaÅ›, na których siÄ™ leci, miotÅ‚a, ozóg, Å‚opata czy cokolwiek in-nego, to jedynie martwe przedmioty, nieożywiona materia poddana woli magikai caÅ‚kowicie od tej woli zależna.CoÅ› w tym być faktycznie musiaÅ‚o, albowiem wiozÄ…ca Reynevana i Nikolettęławka, wzbiwszy siÄ™ w nocne niebo na wysokość blanków wieży zamku Bodak,zataczaÅ‚a wokół krÄ™gi dopóty, dopóki Reynevan nie zobaczyÅ‚, jak zamek opuszczadwóch jezdzców, z czego jeden nieomylnie wielkiej postury.Aawka lekko poszy-bowaÅ‚a w Å›lad, jakby chcÄ…c uspokoić go, że żaden z pÄ™dzÄ…cych drogÄ… na KÅ‚odzkokonnych nie jest poważnie ranny i że nie idzie za nimi pogoÅ„.I jakby rzeczywi-Å›cie wyczuwajÄ…c jego ulgÄ™, zatoczyÅ‚a wokół Bodaku jeszcze jeden krÄ…g, po czymwzleciaÅ‚a w górÄ™, w przestworza, ponad zalane blaskiem księżycowym chmury.RacjÄ™ jednak, jak siÄ™ okazaÅ‚o, miaÅ‚ też Huon von Sagar, gdy twierdziÅ‚, żewszelka teoria jest szara, albowiem wywody praskiego doktora o kontroli mental-nej sprawdzaÅ‚y siÄ™ w zakresie ograniczonym.I to mocno ograniczonym.Upew-niwszy Reynevana, że Szarlej i Samson sÄ… bezpieczni, Å‚awkolotnia zupeÅ‚nie prze-staÅ‚a być zależnÄ… od jego woli.W szczególnoÅ›ci, absolutnie nie byÅ‚o wolÄ… Reyne-vana fruwać tak wysoko, że księżyc zdawaÅ‚ siÄ™ być na wyciÄ…gniÄ™cie rÄ™ki, a zimnopanowaÅ‚o takie, że zÄ™by jego i Nikoletty jęły szczÄ™kać jak hiszpaÅ„skie kastaniety.Dalekie od woli Reynevana byÅ‚o też latanie po krÄ™gu wzorem polujÄ…cego my-szoÅ‚owa.Jego wolÄ… byÅ‚o lecieć za Samsonem i Szarlejem ale tÄ™ akurat wolęławkolotnia ewidentnie miaÅ‚a gdzieÅ›
[ Pobierz całość w formacie PDF ]