[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może tym razem uda się złapać szpiega w administracji.- Zebara zmarszczył nos.- Szpiegiem może być ktoś postawiony zbyt wysoko, poza jakimkolwiek podejrzeniem.- Kimś takim mógł być Seti z Fomalhaut Lunzie upiła szybki łyk swojego drinka i poczuła przyjemne ciepło w żołądku.Zebara miał wspaniały gust, jeśli chodzi o trucizny.Zaczęła mówić powoli.- W przeszłości głównie grawitanci korzystali na tego typu piractwie.Czy jest możliwe, by w FIWP uwierzyli, ze to właśnie ty dałeś im namiary na planetę? - Tym razem złowieszczy uśmiech wymierzony był w nią.Lunzie poczuła zimny dreszcz przechodzący po kręgosłupie.- Przypominani ci - dodała pospiesznie - że jestem teraz adwokatem diabła, ale jeżeli ja mogłam dostrzec taką zależność, to z pewnością mogą i inni.- Przyznaję, że jest to możliwa interpretacja.Pozwól mi tylko powiedzieć na własną obronę, że nie podoba mi się koncepcja, jakoby moi ziomkowie w jakikolwiek sposób korzystali na masowych mordach.- Wysuszył swój kieliszek i nalał następnego drinka tak obficie, że można było się w nim zanurzyć.“Musi mieć niespotykaną tolerancję na alkohol", pomyślała Lunzie.Również wypiła kolejny łyk brandy, oczywiście na rozluźnienie.- Czuję się zobowiązana do pewnych wyjaśnień; otóż przez kilka lat myślałam, że piraci zabili moją córkę podczas wydarzeń na Phoenix - mówiła.- Pierwsze informacje, które do mnie dotarły, mówiły o tym, że legalna kolonia zniknęła, a jej miejsce zajęli grawitanci.Wykształciło się we mnie głębokie poczucie krzywdy, że oni sobie żyją na tej słonecznej planecie, podczas gdy ja opłakuję córkę.Od tamtego czasu wpływa to na mój obiektywizm.- Lunzie przełknęła kolejny łyk.- Przepraszam za te krzywdzące uogólnienia.To piratów powinnam nienawidzić.I nienawidzę,Zebara uśmiechał się krzywo.- Doceniam twoją szczerość i przyjmuję wyjaśnienia, Krzywdzące uogólnienia nie są specjalnością tylko twojej grupy.Ja czuję żal do 'lekkich' za ciągłe stawianie moich ziomków w pozycji podległej, niższej.Zawsze odwalamy czarną robot albo pracujemy pod komendą 'lekkich' w mieszanych grupach.Według mnie rozdział nowych kolonii nie był i nie jest sprawiedliwy.Wielu z nas, szczególnie pochodzącycch z Diplo, uważało że Phoenix powinno być przyznane przede wszystkim nam.Jedną z naszych podstawowych i niekwestionowanych umiejętności jest górnictwo i inżynieria wydobywcza.Wśród moich mówiono, iż 'ciężcy', którzy wylądowali na Phoenix, musieli zapłacić wysokie łapówki kupcowi, który zapewnił ich, że planeta jest dziewicza i nie zamieszkana.Oszukano ich - dodał Zebara z zapałem - Obiecywano im rudy transuraniczne, ale planeta była całkowicie wyczyszczona, gdy tam dotarli.Było to najwyżej miejsce nadające się do życia, ale bez czegokolwiek, co można by wykorzystać w handlu ze wspólnotą galaktyczną,- W takim razie wygląda na to, że ktoś podwójnie zarobił na Phoenix.Potrójnie nawet, jeśli brać pod uwagę towary i sprzęt który przywieźli ze sobą pierwsi koloniści.- Brandy rozluźniła Lunzie na tyle, że nie miała oporów przed ponownym napełnieniem kieliszka.- Czy znasz Parchandrich?Zebara machnął lekceważąco ręką.- Spekulanci, każdy z nich, a jest ich niemało.Słabeusze, nawet według waszych standardów, i są zbyt tchórzliwi, żeby zabijać z taką gwałtownością jak piraci.Seti potrafili być bezwzględni, ale Lunzie nie mogła ich wrzucić do tego samego worka co grawitantów.- Kim więc są? Ludzkimi renegatami? Kapitan Aelock twierdził, że mają oparcie na Alfa Centauri.- Aelock to niegłupi facet, ale wątpię, czy Centauryjczycy; są aktywnie w to zamieszani.Mają zbyt wiele ogłady, są zbyt cywilizowani i zbyt ostrożni.- Lunzie w głębi duszy nie zgadzała się z tym zdaniem.- Oni myślą tylko o zysku.Każdy jest tam jedynie trybunem w maszynie do jego wytwarzania.Lunzie łyknęła brązowego płynu i wpatrywała się w swoje odbicie na dnie kieliszka.- Dobrze to ująłeś.Moi potomkowie tam mieszkają i jeszcze w życiu nie spotkałam tak krótkowzrocznych, bigoteryjnych i nudnych mułów.Byłam tym bardziej oburzona, że moja córka ma zupełnie inny charakter.Jest bardzo ambitna i nie boi się ryzykować.- Jak jej matka - dodał Zebara.Lunzie podniosła ze zdziwieniem głowę.Kapitan patrzył na nią bez cienia sarkazmu czy ironii.- Dziękuję, kapitanie.Denerwuje mnie tylko, że wszyscy oni, z jednym może wyjątkiem, nie czują się nieszczęśliwi żyjąc wśród odpadów technologicznych w zanieczyszczonym i podszytym przeciętniactwem i hipokryzją świecie.- Puste samozadowolenie i ignorancja - podsumował Zebara dolewając jeszcze brandy.- Doskonały sposób na utrzymywanie społeczeństwa w ryzach, bez ryzyka jakiejkolwiek rebelii.- Przecież im brakuje przestrzeni, zarówno dosłownie, jak i w przenośni, żeby móc się zakorzenić, i nie zdają sobie sprawy, co tracą.Smuci mnie, że są szczęśliwi w swojej ignorancji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]