[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Cholera  skomentowałam po chwili niezadowolonego milczenia. Było siępośpieszyć.Ale jeżeli ja to wszystko zrozumiałam i prawie mogłabym udowodnić, towy chyba tym bardziej? Jak ten mąż Anity teraz się nazywa? Tego pani z pewnością nie powiem. To nie.Ta gangrena też chyba nie powie.Ale przecież wyjdzie to na jaw, zakończy-cie dochodzenie, sprawca gębę otworzy.? Jaki sprawca? Mnie wychodzi, że ten Paścik.?151 Podinspektor wypił reszteczkę kawy i starannie obejrzał filiżankę, w której nie byłoabsolutnie nic interesującego. Wie pani, takie zarzuty należy niezbicie udowodnić.Nie, nawet mnie wcale szlag nie trafił.Właściwie od początku spodziewałam się cze-goś podobnego.Prokuratura, oczywiście! Rozumiem, że w ogóle przyszedł pan do mnie, bo Anita za skarby świata nie mo-gła sobie przypomnieć, jak się nazywał jej pierwszy mąż  powiedziałam z rozgorycze-niem. Oszalała chyba, przecież wiedziała, że ja wiem.O, niech pan będzie kamien-nie spokojny, nie zamierzam się czepiać, mam co innego do roboty, ale może jednak cośz tego wyniknie? Co do sprawcy  powiedział podinspektor, z uporem i wielką uwagą wciąż oglą-dając filiżankę, jednolicie brązową, nabytą przeze mnie w jakimś niemieckim sklepiejako możliwie najcieńszą, odbiegającą jednak mocno od chińskiej porcelany  to, mamwrażenie, była pani kiedyś na rozprawie przeciwko zabójcom Gerharda.? Na własneuszy słyszała pani, jak sprawcy gębę otwierali, że użyję pani własnych słów.?Zaciekawiło mnie nagle, co też nie oddychająca wcale Martusia z tego rozumie.Zamłoda była, żeby mieć jakiekolwiek pojęcie o ówczesnych kulisach prawa i sprawiedli-wości, o ile takie szlachetne określenia w ogóle mogą tu wchodzić w grę.Byłam przytym, można powiedzieć, a też, za przeproszeniem, gówno wiedziałam.Podinspektormiał obowiązek wiedzieć więcej. Naprawdę uważa pan, że ta cała impreza zostanie umorzona?  spytałam z po-tępiającym niedowierzaniem. Myślałam, że to tylko takie moje pesymistyczne prze-powiednie?Podinspektor odstawił wreszcie filiżankę na spodek. Podobno było u pani włamanie? Dwa lata temu, sprzęt z numerami, sprawcy zna-ni.Co z tego wynikło? Nam się wydaje, że umie pani trochę myśleć?Po krótkim zastanowieniu uznałam, że mówi mi komplement. Może i umiem, ale nie chcę.Chcę widzieć rezultaty.Po dziesięciu latach konkubi-natu z panem Górniakiem obrzydły mi własne wnioski, których słuszności żadna siłaludzka nie jest w stanie potwierdzić, ja się, proszę pana, mogę mylić na każdym kroku.Martu.Proszę Marty, wyszło mi piwo! Do cholery, naprawdę nie będzie to miało żad-nych widocznych skutków?! No więc dobrze, ja sama kogoś zabiję! Jeszcze nie wiemkogo.Zważywszy obecne zajęcie, może kogoś z telewizji, ale, słowo daję, czy ja mam nato czas i siły? Niechże mi pan coś podpowie!Martusia podała mi piwo tak, jakby wniosła je siła nadprzyrodzona. Czy łaskawemu panu jeszcze trochę kawy?  spytała jękliwym głosem, zawiera-jącym w sobie jakiś dziwny skrzek, który mnie wręcz przeraził.Jezus Mario, czego onatam doznaje za kulisami.?!152  Nie, dziękuję, już wychodzę  odparł podinspektor zupełnie zwyczajnie. Samasię pani zapewne zorientuje, ale będę pani bardzo wdzięczny.Nie, co ja mówię, prze-cież nikt nie zahamuje plotek.Radziłbym pani jednak ograniczyć rozgłaszanie własnejwiedzy i tych własnych niepewnych wniosków dla pani własnego dobra.Nie będziemyjuż pani nękać.Podniósł się, wyszedł zza stołu z miłym uśmiechem. %7łegnam panie, miło mi było poznać.Ja przecież wiem, że panie współpracują. Ty głupia jesteś, zaćmienie umysłowe na ciebie spadło!  rozszalała się Martusianatychmiast po zamknięciu za nim drzwi. Trzeba było ściągnąć Martę, to ona jest ak-torką, a nie ja! Połapał się!!!Nie miałam wątpliwości, że ma na myśli Martę Klubowicz. Martę mógł rozpoznać z twarzy! Nie mam w domu czarnej peruki, a tylko to jązmienia! I ona akurat ma jakieś próby do czegoś, skąd ją miałam wziąć?!!! I gdyby onatu była, a nie ty, gówno byś usłyszała!!!Martusia, dziko zdenerwowana, zdzierała z siebie utensylia kuchenne i usiłowałarozmierzwić przylizane włosy.Obie znalazłyśmy się w łazience, odkręciła wodę, chwy-ciła prysznic. Polej mi! Od razu, póki zimne! Od gorącego się zetnie, nie chcę mieć na głowiejajka na twardo! Szampon, daj mi szampon! To potworne, to wszystko, jestem ogłuszo-na! No i proszę, jaka ta młodzież teraz mało odporna  powiedziałam pobłażliwie,kiedy już wycierała sobie włosy ręcznikiem. A myśmy znieśli nie takie rzeczy i jakośżyjemy.W państwie przecudownego bezprawia. To ja już wolę chyba Dziki Zachód.Gdzie masz suszarkę?!Dałam jej suszarkę.Emocje sprawiły, że trudno nam było przerwać konwersację,ale lustro przy kontakcie znajdowało się tylko w łazience.Usiadłam na wannie, suszącawłosy Martusia ustawicznie odwracała się ku mnie, tracąc z oczu własną twarz.Bardzoto było niewygodne. Wszystko razem brzmiało przerażająco  rzekła odrobinę spokojniej, kiedy jużpowróciła do normalnego wyglądu i udało nam się usiąść w pokoju przy stole, z pi-wem pod ręką. Chociaż, moim zdaniem, rozmawiałaś z tym pod-coś-tam skrótamimyślowymi.Ale ja jestem bardzo inteligentna i jedną dziesiątą udało mi się zrozumieć.Gówno z tego wyniknie? Wszyscy wiedzą, kto kogo zabił, i nikt nie zostanie oskarżonyani skazany? Na litość boską, czy naprawdę żadnego innego trupa nie można było zna-lezć.?! Sam wszedł w ręce.I ogólnie niezły.Oczywiście, że nic z tego nie wyniknie. Co to było, te jakieś sprawy Gerharda?! Znam nazwisko, wiem, kto to był.153  To wiesz więcej ode mnie, bo ja się potem od tego odczepiłam.Oskarżonych za-pewniono, że bez względu na wyrok wyjdą z tego ulgowo, więc trzymali pysk na kłód-kę, a może nawet sami nie wiedzieli, kto ich pchnął i do czego.Potem, kiedy się okaza-ło, że obietnice nie zostały dotrzymane, nie mieli już nic do gadania, ale też za to gło-wy nie dam.Znane sprawy, podobne do tej ze Słodkim Kociem, ale nie mogę wiedzieć o wszyst-kim, skoro pozbyłam się mojego osobistego prokuratora. Chyba musiałaś upaść na głowę, żeby się go pozbywać. Z punktu widzenia pracy twórczej i wiedzy ogólnej, z pewnością.Ale teraz i takbyłby już na emeryturze.Czekaj, myślmy racjonalnie.Anita w życiu nie powie, jak sięobecnie nazywa jej pierwszy mąż, o ile to w ogóle wie, co nie jest pewne.Nie lubi go, codo tego nie mam wątpliwości, inaczej by nic nie powiedziała.Tak między nami mówiąc,mnie on się nie podobał.Martusia zainteresowała się natychmiast. Jak ci się nie podobał? Dlaczego? Tę mordę miał jakąś krzywą, a nos się kłócił z asymetrią.Gdybym znalazła sięz nim na bezludnej wyspie, długo ta wyspa musiałaby na zaludnienie poczekać. I co? I nic.Na bezludną wyspę diabli nas, na szczęście, nie zanieśli.Wracając do współ-czesności, niewiele się zmieniło, tyle że teraz rządzi forsa, a nie układy.Układy w malut-kim stopniu i też z forsą związane.Kim jest obecnie Jasio Szczepiński, pojęcia nie mami nic mnie to nie obchodzi, dochodzenie w kwestii dwóch trupów w Marriotcie, jaksama słyszałaś, zostanie umorzone, ponieważ prokuratura nie uzna dowodów. Jak to?!Zdenerwowałam się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl