[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.4Konsukcesorzy - współspadkobiercy.Smogorzów puściłem przez arendę na rok paniej GołuchowskiejWojciechowej, wdowie grzecznej i tam poszła za mąż za pana TomaszaOlszamowskiego.Wyjechałem z domu do obozu, stanąłem pod Kosina1, gdzie sięwojewództwo krakowskie gromadziło; stamtąd poszliśmy pod Gołąb2 itam król przyszedł do obozu i wszystkie województwa skupiły się.A Turcy już byli wzięli Kamieniec, ale verius dicam nie wzięli, alego sobie kupili u zdrajców ojczyzny naszej i wszystko Podole i Ukrainęzawojowali, szable nie dobywając.Lipkowie albo raczej Czeremisi3,Tatarowie litewscy, nasi wychowańcy, z Krzyzińskim4 wodzem swoimzdradzili nas i do Turków wszyscy poszli.Po wzięciu Kamieńca puścili Tatarowie zagony głęboko, aleć się imnie poszczęściło z łaski Bożej, kiedy wojsko nasze na imię królapobożnego wszędzie ich potężnie biło; pod Niemirowem5, podKomarnem6, pod Kałusza7 naginęło tego, jako psów; a w lasach, pobłotach najwięcej tego nabili chłopi.My zaś i z królem stojąc podGołębiem, trudno było dalej progredi i łączyć się z wojskiemkwarcianym, bośmy mu nie ufali, widząc, jakie conspirationes zachodzącontra coronatum caput, żeby byli radzi króla wydali na sztychnieprzyjacielowi.Wtenczas, kiedy Orda brali koło Komarna, posłano napodjazd komenderowanych z pospolitego ruszenia ludzi wybierając i nakoniach dobrych; rozdzielono nas na dwie watahy.Dano nad jednąwatahą komendę Kalinowskiemu, nad drugą zaś1Kosina - wieś między Przeworskiem a Aańcutem.2Gołąb - miasto nad Wisłą, blisko Puław.3Lipkowie albo Czeremisi - Tatarzy litewscy, którzy.za panowania Michała KorybutaWiśniowieckiego przenieśli się nad M.Czarne (dzisiejsza Besarabia) i stamtąd napadalina ziemie Rzplitej.4Krzyziński - Kryczyński Aleksander, Tatar.5Niemirów - miasto w pow.żółkiewskim.6Komarno - miasto w pow.lwowskim.7Kałusz - miasto między Stryjem a Stanisławowemmnie.Poszliśmy dwiema szlakami nocą.Ja tedy wiedząc dobrze trybpodjazdowy, poszedłem tedy na Bełżyce1 wszystko manowcami alasami.Nie zdało się to panom pospolitakom; poczęli narzekać, że to niebitym gościńcem, że to czasem koń usterknął2 się na pniaku, czasemgałązka przez gębę zacięła.Nade dniem stanąłem pod Belżycami wbrzegu łasa i żeby koniom trochę odpocząć, tak w rękach trzymając,paśliśmy konie.Jak świtać poczęło, rzekę: Mości panowie, trzeba sięwywiedzieć, co się dzieje w mieście, jeżelibyśmy tu kogo nie napadli poswoich plecach, bo psy słychać szczekające, a ludzi nic; zatem podjechaćtrzeba w kilka koni a nam dawać znać, albo też, jeżeliby waspostrzeżono, to ich wywabić w pole, żebyśmy zagonionych mogliobskoczyć i dostać języka".Z ochoty nie porywa się nikt; gniewno miokrutnie i mówię: Także się to będziemy słuchać, Mości panowie? Jakpójdziemy dalej? Nic tu wprawdzie po moim starszeństwie, kiedy takabędzie oboedientia; pojadęż ja sam, a wy przynajmniej bądzciepogotowiu, jeżelibym wam tu przyprowadził gości".Potrwożyło się towielce, bo taka była fama, że Tatarowie już są koło Bełżyc, jakoż i bylikoło południa wczorajszego, ale coś niewiele.Rzecze Chociwski: Jadęja z Wścią", Sieklicki: I ja".Bo to jakoby moi byli, jeden brat, drugiwielki przyjaciel.Stroński młody rzecze: Kiedy Wść sam jedziesz, to ija jadę, ale z kim inszym nie pojadę".Pojechaliśmy tedy.Przyjedziemypod miasto; nic nie słychać; wjedziemy w miasto, nic; tylko znowu psisię podrażnili, co już byli trochę umilkli.Do domów szukać ludzi - iczłowieka nie masz, co żywo, w lasach.Wyjechaliśmy znowu z miasta,stanęliśmy cicho między folwarkami - cicho.Już też oświtło, aż chłopwyjrzał z stodoły przez poszycie, snopka podniósszy.Do stodoły owej -wołać go, szukać; żadnym sposobem znalezć go nie mogli, bo pełnastodoła zboża.Aż dopiero pocznę wołać: Chłopie, a toż ty swojej zgubypragniesz i co się kryjesz przed Tatarami,1Bełżyce - miasteczko niedaleko Lublina.2Usterknąć się - potknąć się.od chrzęścijanów zginiesz; bo mnie tu nic więcej nie trzeba, tylkowypytać się, co się dzieje, bom ja od króla, a tu nie mogę w całymmiasteczku znalezć człowieka i ty się nie pokażesz, chocieśmy cię jużwidzieli; a toż nie możemy się inaczej nad tobą zemścić, tylko cię tuzapalemy".Aż dopiero chłop: Mści panie, już wylezę".Wylazł tedy.Pytamy: Byli tu Tatarowie?" - Byli wczora w południe, gonili chłopówdwóch, ale im uciekli w las; oni też zaraz stanęli w brzegu, ale jednegochłopa postrzelili z łuku po plecach, kiedy już wpadał w las.Znowu zaśprzed samym wieczorem widzieliśmy ze trzydzieści konnych, ale niewiem, kto to byli, bo z daleka".Posłałem ja tedy po owych swoich ludzi; przyszli tedy, w rade, atymczasem po snopie zboża koniom położono.Jedni mówią: Iść dalej",drudzy: Nie iść, wrócić się, pogubisz nas, dość na tym, cośmy tudotarli, nie wódz nas dalej".Przecież praevatui, żeśmy poszli.Idziemymilę i drugą; już tu vestigia tatarskie, co to niektóre rzeczy upuści, zgubi,niektóre też i rzuca, kiedy mu się co lepszego trafi.Tchórz ich oblatuje,ja jednak cieszę, że to ludzie uciekając [upuszcz]ali rzeczy, nie tata[rskiezagony].Wtem szlachcic wyjechał do nas z łasa i ten dopiero prawi, żetu, milę tylko pojechawszy, nabierzemy Tatarów, co chcemy, bo sięwłóczą po wsiach, nie trudno będzie o języka: Jam wczora między nimijezdził, a nie śmieli się na mnie porwać, tak są obciążeni i konie mająpomordowane.Sam was poprowadzę ścieżkami, chrustami".Po tychjego powieściach chwyciło się mnie tego serce bardzo i mówię: "Nu,Mości panowie, teraz nam trzeba pokazać, że nas Bóg i natura formavitludzmi, nie grzybami; będziemy mieli nadinszych, kiedy się z tym popiszemy królowi, że przyprowadzimy języka;sam to Bóg podaje nam tę okazyą, tak snadną do nabycia dobrejreputacyej; pokażmy, żeśmy ludzie".O Boże! kiedy to okrzyk na mnie: Albo my to kwarciani1, albo my to Wołosza, albo ludzie służebni!Mamy my wojsko kwarciane, któremu płacimy, żeby się za nas biło.Nieposłano tu nas dla1Kwarciani - wojsko utrzymywane z 1/4 dochodu z dóbr królewskich.języka, tylko dla wiadomości, którą już wziąwszy, nie pójdziemy stąddalej.Mam ja żonę, mam ja dzieci, nie będę się tak szarzał1, jak siękomu podoba, bom nie powinien"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]