[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tam gdzie dawniej były siedziby Jaćwingów, plemienia liczącego pięćdziesiąt tysięcy ludzi - pozostała już tylko bezludna puszcza, którą Zakon chciał oddzielić swe państwo od Polski, Litwy i Rusi.Przez kilka wieków na pogorzeliskach dawnych osad rósł tylko las, coraz gęstszy i bardziej dziki.Od czasu do czasu ostrożnie zapuszczały się na te ziemie grupki myśliwych z Mazowsza, zaglądali tutaj chłopi w poszukiwaniu paszy, od czasu do czasu bezludną puszczę przecinał oddział wojskowy: krzyżacki, polski lub litewski.- Czy wszyscy Jaćwingowie wyginęli? Co do jednego? - pytał Wiewiórka.- Spora grupa Jaćwingów uszła na Litwę i na Ruś, nawet do Moskwy, gdzie dała początek kilku rodom bojarskim.Część ludności przesiedlili Krzyżacy w okolice Dzierzgonia, Pasłęka i Iławki, ale głównie na Półwysep Sambijski.Jeszcze do XVI wieku Jaćwingowie zachowali tam swój język, swoje obyczaje i ubiór.Być może zresztą, że tu i ówdzie, w najgłębszych komyszach leśnych i matecznikach, ocalały jakieś wioski Jaćwingów.W ostatnich latach pilnie śledzą te sprawy nasi naukowcy, językoznawcy i archeologowie, szukając śladów po Jaćwingach w mowie zamieszkujących tu ludzi, rozkopując stare cmentarze i zniszczone przez Krzyżaków dawne gródki.- A potem? Co było potem? - rozpytywali chlopcy.- Najpierw z początku bardzo nieśmiało, a później coraz większą falą, zaczęli tutaj ściągać chłopi z Mazowsza, czyli Mazurzy.A po upadku państwa krzyżackiego, już w drugiej połowie XVI wieku, ziemle te królowie polscy nadali magnatom, kościołom i klasztorom, które osiedliły tu chłopów-osadników, rzemieślników.Powstały osady takie, jak Augustów, Sejny, Suwałki, Krasnopol i inne.Przybyło tu także wiele drobnej szlachty.Ludzie karczowali puszcze, a na ziemi wydartej lasom znowu zaczęło się kołysać zboże.- Lasy dookoła nas to resztki owej słynnej Wildnis, prawda?Skinąłem głową.- Na Suwalszczyźnie są jeszcze stare, grube drzewa pamiętające czasy krwawej rozprawy między Krzyżakami i Jaćwingami, ludem, o którym tak mało jeszcze wiemy.Obcy i często nieżyczliwi im kronikarze, jak na przykład słynny kronikarz krzyżacki Piotr z Dnisburga, pozostawili o nich świadectwo, które mówi, że byli to ludzie, co wolność cenili bardziej niż swoje życie, nienawidzili jakiegokolwiek przymusu i dlatego nie chcieli przyjąć narzuconej im siłą religii chrześcijańskiej.I gdy tak rozmyślaliśmy nad dziwnymi i okrutnymi zrządzeniami historii, która temu ludowi zgotowała straszliwy los, nagle zerwał się wiatr.Woda jeziora zmarszczyła się i z cichym pluskiem zaczęła wybiegać na piaszczysty brzeg.Rozkołysał się las i w szumie liści i gałęzi, zdawało nam się, że słyszymy szczęk oręża i ostre bitewne okrzyki, wydawane w nie znanym nam języku.Bełkotliwie mówiły coś fale jeziora, bezskutecznie usiłujące podmyć piaszczysty, stromy brzeg.ROZDZIAŁ JEDENASTYHERMAN VON SALZA – JAK ZRODZIŁO SIE ZAKONNE PAŃSTWO – W MALBORKU – DLACZEGO ZABITO KUSTOSZA? – POTYCZKA W ZAMKOWYCH KORYTARZACH – HISTORIA RELIKWIARZA – LIST OD BAHOMETA – BAZYLISZEK – W POTRZASKUW godzinę później jechaliśmy do Malborka - szosą przez Augustów, Ełk, Mrągowo i Olsztyn.Podobnie jak na Suwalszczyźnie, mijaliśmy przepiękne okolice, bogate w lasy i jeziora.Widzieliśmy prześliczne pejzaże leśne, za zakrętami drogi otwierał sie widok na ogromne połacie jezior pełnych dzikiego ptactwa.I tu także krwawo zapisali się Krzyżacy w historii tej ziemi.Wytępili doszczętnie dawnych mieszkańców, a na ich miejsce sprowadzili obcych kolonistów.Zbudowano obronne zamki z czerwonej cegły, w których zakuci w stal zakonnicy z mieczami w rękach i krzyżami na płaszczach - czujnym okiem śledzili każdy objaw buntu czy samodzielności.A zaczęło się to wszystko tak niewinnie - opowiadałem chłopoom podczas podróży.- Zakon Rycerzy Najświętszej Marii Panny, jak już wam wspominałem, powstał w latach 1189-1190 podczas oblężenia twierdzy Akkon w Palestynie.Był bardzo nieliczny i nie wróżono mu świetniejszej przyszłości, bo w tym czasie niemieccy rycerze nie bardzo interesowali się bojami w Palestynie.Jak bardzo nie przykładano wagi do tego zakonu, świadczy chyba fakt, że nie znamy dokładnie nazwisk jego trzech pierwszych wielkich mistrzów.Czwarty kolejny wielki mistrz, Herman von Salza - ciągnąłem dalej swą opowieść - objął władzę w 1210 roku.Był on, trzeba to stwierdzić, człowiekiem nieprzeciętnym.Zorientowawszy się rychło, że zakon krzyżacki nie ma czego szukać w Palestynie, bo niemieckich rycerzy nie ciągną walki o Ziemię Świętą, skierował swe zainteresowania na Europę, i to na wschód.Herman von Salza był stałym i bardzo bliskim doradcą na dworze cesarza niemieckiego Fryderyka II, który nieustannie popadał w konflikty z papieżem i raz po raz ścigany był jego klątwami.Herman von Salza niejednokrotnie występował jako mediator w sporach między cesarzem a papieżem i doprowadzał znowu do zgody.Jak z tego widać, należał on do ludzi dobrze obeznanych z ówczesną grą dyplomatyczną i polityczną.Gdy król węgierski Andrzej II zaproponował sprowadzenie Zakonu do Siedmiogrodu w celu walki z pogańskimi Kumanami, Herman von Salza szybko przyjął tę propozycję i założył w Siedmiogrodzie kolonię Zakonu.Nie minęło jednak czternaście lat, a król węgierski Andrzej II wypędził Krzyżaków z Siedmiogrodu.Dlaczego? Krzyżacy bowiem pobyt swój w Siedmiogrodzie zaczęli nie od walki z poganami, ale od matactw politycznych.Sprowadzając Krzyżaków król Andrzej II zastrzegł sobie zwierzchnictwo nad wszystkimi niemieckimi rycerzami w Siedmiogrodzie, a tymczasem osiadłszy tam, Krzyżacy oddali się w opiekę papieżowi, aby uniezależnić się od króla.Krzyżaków wypędzono.I wtedy to nadeszła propozycja od Konrada Mazowieckiego.Jak ocenić ten fakt? Czy rzeczywiście niebezpieczeństwo ze strony plemion pruskich było aż tak wielkie, że musiał on przeciw nim sprowadzić zakon krzyżowy? Raczej nie.To sami Krzyżacy wyolbrzymili potem niebezpieczeństwo pruskie, aby przedstawić się w oczach Europy jako zbawcy i obrońcy chrześcijańskiej Polski.Sąsiedztwo plemion pruskich było oczywiście bardzo dokuczliwe, gdyż napadami swoimi niepokoili oni granice dzielnicy Konrada Mazowieckiego, ale mógł on sobie sam doskonale poradzić.Rzecz jednak w tym, że Konrad Mazowiecki wplątany został w spory z innymi książętami Polski, marzyło mu się zdobycie stolca krakowskiego.Sprowadzenie grupki rycerzy zakonnych i osiedlenie ich na granicy miało zabezpieczyć Konradowi granicę z Prusami.Nadał więc Krzyżakom wsie, nie uszczuplając jednak niczym swych praw książęcych do nadanych Krzyżakom terytoriów.A co zrobili Krzyżacy? Tak spreparowali dokument nadań, że wynikało z niego, jakoby Konrad Mazowiecki zrzekł się wszelkich swych praw do nadanych Krzyżakom darowizn.Zdrada więc i oszustwo leżały u podstaw przyszłej potęgi krzyżackiego państwa.Nie potępiajmy jednak zbytnio księcia Konrada Mazowieckiego, że nie zdawał sobie sprawy z rodzącego się niebezpieczeństwa.To dzisiaj, z perspektywy historii łatwo jest osądzać i oceniać te sprawy.Ale wówczas było inaczej.Czy wiecie, jak wyglądała wówczas potęga Zakonu? W nadanej im przez Konrada wsi Orłowo na Kujawach, na lewym brzegu Wisły, założono gródek nazwany przez Krzyżaków Vogelsang, czyli Ptasi Śpiew.Ilu ich było? Tylko dwaj rycerze - Konrad von Landsberg i drugi, nieznany z imienia i nazwiska rycerz wraz z garstką czeladzi.Dopiero na skutek nieustannych pretensji, jakie wnosił Konrad Mazowiecki do Hermana von Salza, że Zakon tak niewielką pomoc okazuje w walce z Prusami, przybył do Polski mistrz krajowy Krzyżaków, Herman Balk, a wraz z nim garstka rycerzy zakonnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl