[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Oczywiście nigdy do tego nie doszło - dorzuciła Deanna - albowiem mieszkańcyAvon wychwalali Greensparrowa pod niebiosa i zaklinali go, by utrzymał jedność królestwa.- Zatem dlaczego Deannie pozwolono żyć? - zapytał Brind'Amour, kierując swojepytanie do Selny.Dostrzegł coś istniejącego między tą kobietą i Deanna, coś, co księżnamogła przeoczyć, rozwścieczona tym, czego się dowiedziała.- Ashannon McLenny z Eornfast - odparła Deanna z powagą.- Osobiście się mnąinteresował, a nawet dobrowolnie znalazł się na dworze Greensparrowa w roli księcia izaakceptował demonicznego sprzymierzeńca, jak wszyscy książęta-magowie Greensparrowa- z wyjątkiem Cresisa, cyklopa z Carlisle, który był zbyt głupi, żeby mieć do czynienia ztakimi diabelskimi istotami.Ashannon był niezależnym czarnoksiężnikiem i przyjacielemmego ojca.Wprawdzie myśl o konszachtach z Greensparrowem była mu nienawistna, aledowiedział się, że Baranduine będzie następnym celem nikczemnika, a on nie mógł muprzeciwstawić dostatecznie silnej armii.Teraz Brind'Amour czuł, że wszystkie elementy układają się w logiczną całość.Zrozumiał oziębłe zachowanie Ashannona McLenny'ego, zapalczywość Deanny, i cośjeszcze: gracza, który księżna nie w pełni doceniała.- A jak Ashannon McLenny dowiedział się o zbliżającej się inwazji? - zapytałczarnoksiężnik.Deanna wzruszyła ramionami, lecz zaraz wstrzymała oddech, bowiem Selna odparła:- Ja mu powiedziałam.Zdumione spojrzenie Deanny sprawiło, że starsza kobieta zaczerwieniła się ze wstydu.- Zdradziłam mój ukochany Avon - wyznała otwarcie.- Ale musiałam, moja pani!Och, bałam się Greensparrowa i tego, co mógłby ci zrobić.Wiedziałam, że muszę cię chronić,aż w końcu te wydarzenia zaczną należeć do przeszłości, aż przestaniesz stanowić zagrożeniedla Greensparrowa.Szyderczy śmiech Brind'Amoura uciszył kobietę i sprawił, że obie spojrzały na niego.- %7ładnego zagrożenia, rzeczywiście! - rzekł ze śmiechem czarnoksiężnik.Deanna zdobyła się na uśmiech, w przeciwieństwie do Selny, która przeżywałaogromne rozterki.Brind'Amour rozumiał ją teraz całkowicie.Selna była typem rozjemcy,osoby łagodzącej konflikty, a to mogło się okazać niebezpieczne dla jej sojuszników wokresie politycznych intryg.Selna zdradziła Greensparrowa na rzecz Ashannona, a terazzdradziłaby Deannę na rzecz Greensparrowa, gdyby miała taką możliwość, ponieważ w głębiduszy uznawała tylko rzeczy miłe i schludne, spokój i porządek.Selna uczyniłaby wszystko,co uważała za najlepsze, byle tylko położyć kres konfliktom i intrygom, ale chociaż takapostawa zasługiwała na szacunek, powodzenie w tej kwestii zależało od przychylnościkrólów, a Brind'Amour doskonale wiedział, że cechę tę rzadko można znalezć umożnowładców.Krótko mówiąc, Selna była głupcem, nieświadomym niczego sługusem,choć jej serce z pewnością nie było przeżarte nadmierną ambicją.Zerkając na Deannę ioceniając jej surowe zachowanie względem tej kobiety, Brind'Amour pomyślał, że być możeSelna już szpiegowała Deannę dla Greensparrowa przy innych okazjach, i że Deannawiedziała o tym.Brind'Amour zdał sobie sprawę, że w sytuacji, gdy Deanna jest tak blisko itak czujna, Selna nie stanowi już żadnego zagrożenia.- Tocząc wojnę, najbardziej obawiałem się o równowagę magicznej mocy - rzekłotwarcie Brind'Amour, kiedy wraz z Deanną opuścił pokój Selny.Wcześniej księżna demonstracyjnie zamknęła drzwi od zewnątrz i rzuciła drobnezaklęcie, które miało udaremnić innym czarnoksiężnikom wejście do środka.- Okaż jej litość - doradził Brind'Amour.- Zapewnię jej bezpieczeństwo i spokój - odparła Deanna, podkreślając ostatnie słowo.- Kiedy będzie po wszystkim, zwrócę jej wolność, ale będzie wiodła życie z dala od megodworu.- Teraz zostają tylko dwaj czarnoksiężnicy Greensparrowa - rzekł Brind'Amour zzadowoleniem w głosie - i przynajmniej jeden jest po mojej stronie, a drugi zachowaneutralność.Taką przynajmniej mam nadzieję.- Po twojej stronie? - zagadnęła Deanna.- Tego nigdy nie mówiłam.- Ale przynajmniej jesteś przeciw Greensparrowowi - rzekł sędziwy czarnoksiężnik.- Jestem prawowitą królową Avon - oznajmiła bezceremonialnie.- Dlaczegomiałabym nie wystąpić przeciw człowiekowi, który ukradł mi tron?Brind'Amour kiwnął głową i podrapał się po gęstej brodzie, próbując ustalić, jakwartościowa okaże się Deanna Wellworth.- I nie myśl sobie, że rozkład magicznej siły uległ tak dużym zmianom - ostrzegłaksiężna.- Mystigal, Resmore i Theredon byli poślednimi magami, nie tyle wielkimi,samoistnymi potęgami, ile ujściami dla swoich demonicznych domowników.Zresztą ani ja,ani Ashannon nie dysponujemy już dużą mocą od czasu, gdy nasze demony zostaływypędzone.Brind'Amour pomyślał o magicznej osłonie wyczarowanej przez Deannę napłaskowyżu i pomyślał, że być może nie docenia swoich możliwości, ale nie podzielił się znią tym spostrzeżeniem.- Mimo wszystko wolałbym toczyć bój z samym Greensparrowem niż zGreensparrowem w otoczeniu jego czarnoksiężników - oświadczył.- Nasza moc była wielka ze względu na nasze stosunki z demonami - wyjaśniłaDeanna.- Gdybyśmy osiągnęli większe zespolenie z nimi, nawet nasze życie mogłoby ulecprzedłużeniu.- Tak jak to się stało z życiem Greensparrowa - rzekł Brind'Amour, wreszciepojmując, do czego zmierzała Deanna.Brind'Amour żył teraz, ponieważ kiedyś zapadł wmagiczny sen, ale Greensparrow nie spał przecież od wieków.Powinien już umrzeć z racjisędziwego wieku.Nawet czarnoksiężnik nie mógł uciec od starości.- Zatem Greensparrow i jego demon są bardzo blisko - ciągnął Brind'Amour,zachęcając Deannę, żeby dokończyła myśl.- To jakiś demon czy może demoniczny władca?- Kiedyś tak sądziliśmy - odparła ponuro księżna.- Jednak to nieprawda.Istotazwiązana z Greensparrowem nie jest demonem, lecz inną z magicznych bestii.Brind'Amour znowu podrapał się po brodzie.Wydawało się, że nie rozumie słówDeanny.- Wieki temu udał się do Saltwash, żeby odnalezć moc - wyjaśniła Deanna.- Irzeczywiście ją odnalazł, razem z bestią najwyższej klasy.Brind'Amour omal nie zemdlał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]