[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczniemy was transportować za piętnaście godzin.Do tego czasu wszystkich nas czeka jeszcze masa roboty.- Proszę się przez chwilę nie ruszać, doktorze Johnson.- Stojący nago Norman czuł dotyk dwóch metalowych głowiczek zaciskających się od tyłu na jego ramieniu.- Jeszcze moment.doskonale.Teraz proszę wejść do tego zbiornika.Młody człowiek z wojskowego korpusu medycznego odstąpił na bok i Norman wszedł po drabince do metalowego zbiornika, który wyglądał jak kabina z telewizyjnego teleturnieju.Zbiornik był wypełniony po brzegi wodą, Gdy Norman opuścił się do środka, woda zaczęła wyciekać po bokach.- Po co to wszystko? - zapytał.- Przepraszam, doktorze.Gdyby był pan łaskaw zanurzyć się całkowicie.- Słucham?- Tylko na chwilę, proszę pana.Norman zaczerpnął tchu, zanurzył się z głową i po chwili wynurzył.- Doskonale, może pan już wyjść - powiedział medyk, podając mu ręcznik.- Po co było to wszystko? - zapytał Norman raz jeszcze, schodząc po stopniach.- Oznaczenie zawartości tkanki tłuszczowej - powiedział medyk.- Musimy ją znać, żeby określić pańskie parametry wysycenia.- Parametry wysycenia?- Dla określenia składu powietrza oddechowego.- Medyk zaznaczał kolejno wykonywane czynności na karcie przypiętej do deseczki.- O rany- zdziwił się.- Nie mieści się pan w wykresie.- A to czemu?- Dużo pan ćwiczy, doktorze?- Trochę.- Zaczynał się czuć znękany, do tego ręcznik był za mały, by zawiązać go w pasie.Dlaczego w marynarce używano tak małych ręczników?- Czy pan pije?- Trochę.- Czuł się zdecydowanie znękany, nie miał co do tego wątpliwości.- Mogę zapytać, kiedy ostatnio spożywał pan napój alkoholowy, proszę pana?- Nie wiem.Dwa, trzy dni temu.- Powrót myślami do San Diego sprawiał mu kłopoty, zdawało się tak odległe.- Czemu pan pyta?- Dobrze, doktorze.Czy ma pan jakieś dolegliwości ze strony stawów biodrowych lub kolanowych?- Nie, a bo co?- Krótkotrwałe utraty przytomności, chwilowe omdlenia, zasłabnięcia?- Nie.- Gdyby zechciał pan tu usiąść.- Medyk wskazał krzesełko stojące obok elektronicznego urządzenia pod ścianą.- Naprawdę chciałbym usłyszeć jakąś odpowiedź - zniecierpliwił sięNorman.- Proszę popatrzeć obydwoma szeroko otwartymi oczyma w zieloną plamkę.Przez chwilę poczuł strumień powietrza na obydwóch gałkach ocznych i instynktownie mrugnął.Z drukarki wysunęła się wstęga papieru.Medyk oderwał ją i przyjrzał się jej.- Doskonale, doktorze.Proszę teraz tędy.- Chciałbym, by udzielił mi pan kilku informacji - nalegał Norman.- Życzę sobie dowiedzieć się, jakim badaniom jestem poddawany.- Rozumiem, proszę pana, ale muszę wyrobić się z panem przed kolejną odprawą o siedemnastej zero zero.Norman leżał na plecach.Laboranci wbijali igły w ramiona, nogi, wreszcie w pachwinę.Wykrzyknął z nagłego bólu.- To było najgorsze, proszę pana - powiedział medyk, kładąc strzykawki do lodu.- Proszę teraz przytrzymać tu wacik, dobrze?Na nozdrza założono mu zacisk; a między zęby wetknięto ustnik aparatu.- Zmierzymy teraz poziom dwutlenku węgla - poinformował medyk.- Niech pan zrobi wydech.Bardzo dobrze.Teraz głęboki wdech i wydech.Norman zrobił wydech.Przyglądał się unoszącej się gumowej przeponie, przesuwającej coraz dalej wskazówkę na skali.- Niech pan spróbuje znowu.Jestem pewien, że uda się panu lepiej.Norman był odmiennego zdania, jednak spróbował.Do sali wszedł jeszcze jeden wojskowy medyk, trzymając w dłoni arkusz papieru zadrukowany cyframi.- Tu są jego dane - powiedział.Pierwszy z medyków zmarszczył brwi.- Barnes to widział?- Tak.- I co powiedział?- Że w porządku i żeby jechać dalej.- Dobra, on tu jest szefem.- Medyk odwrócił się z powrotem do Normana.- Doktorze, proszę kolejny raz zaczerpnąć powietrza, najgłębiej, jak pan potrafi.Tępo zakończone ramiona cyrkla dotykały jego podbródka i czoła.Taśmą zmierzono obwód jego głowy, po czym cyrklem wyznaczono odległość od ucha do podbródka.- Do czego to potrzebne?- Do dopasowania panu hełmu.- Nie lepiej byłoby, gdybym go przymierzył?- Tak to się tutaj robi, proszę pana.Na obiad był makaron z serem, na domiar złego przypalony.Po paru kęsach Norman odsunął go od siebie.W drzwiach pojawił się medyk.- Już siedemnasta, proszę pana.Czas na odprawę.- Nigdzie nie pójdę, o ile nie otrzymam paru odpowiedzi - powiedział Norman.- Po co było to całe zawracanie głowy?- Rutynowe przygotowanie do zamieszkania w podwodnym habitacie, proszę pana.W marynarce to obowiązkowe.- A co to znaczyło, że nie mieszczę się w wykresie?- Przepraszam?- Powiedział pan, że nie mieszczę się w wykresie.- Ach, to.Jest pan trochę cięższy, niż to zakładają normy marynarki.- To znaczy, że będą kłopoty z moją wagą?- Nie powinno być żadnych, proszę pana.- A co wykazały inne badania?- Jest pan w bardzo dobrym stanie zdrowia, jak na swój wiek i tryb życia, proszę pana.- Czyli mogę schodzić na dno?- zapytał Norman, w duchu mając nadzieję, że okaże się to niemożliwe
[ Pobierz całość w formacie PDF ]