[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje załamanie było bardzo spokojne i zdarzyło się na odległej planecie, dzięki czemu nie wywarło żadnego niekorzystnego wpływu na moją dalszą karierę.Wciąż jako konsul udałem się z żoną i synem na Bressię.Jakże delikatną misję mieliśmy tam do spełnienia! Pułkownik Kassad wie najlepiej, że od dziesięcioleci TechnoCentrum nękało Intruzów wszędzie, gdzie tylko zdołało ich dopaść.Teraz jednak Senat wraz z Radą Konsultacyjną SI postanowili sprawdzić ich rzeczywistą siłę na jednej z planet Pogranicza.Wybór padł na Bressię.Przyznaję, że Bressianie, z tym swoim archaicznym, militarystycznym społeczeństwem i niepohamowaną arogancją, byli właściwie jedynymi kandydatami, tym bardziej że ich niemal przysłowiowa ksenofobia kazała im beztrosko zgłosić się na ochotnika, by “raz na zawsze rozprawić się z zagrożeniem ze strony Intruzów”.Na początek wysłano kilka okrętów bojowych uzbrojonych w ładunki plazmowe i głowice ze specjalnie zmodyfikowanymi wirusami.Nieszczęście polegało na tym, że zastępy Intruzów zjawiły się na Bressii jeszcze podczas mego pobytu na tej planecie.Zawinił niewielki błąd w obliczeniach.Zamiast mnie powinien tam wtedy przebywać zespół wojskowych analityków.Okazało się jednak, że nie ma to większego znaczenia.Sprawdzono siłę bojową Armii, nie stwarzając jednocześnie poważniejszego zagrożenia dla samej Hegemonii.Gresha zginęła, ma się rozumieć.Podczas pierwszego bombardowania.Tak samo jak Alon, mój dziesięcioletni syn.Był ze mną.przeżył całą wojnę.tylko po to, by jakiś zidiociały saper zdetonował pozostawioną przez Intruzów minę zbyt blisko baraków dla uchodźców w Buckminster, stolicy planety.Umarł, zanim zdołałem wydobyć go z rumowiska.Po Bressii otrzymałem awans, a wraz z nim najpoważniejsze i najbardziej odpowiedzialne zadanie, jakie kiedykolwiek w historii otrzymał dyplomata średniej przecież rangi: miałem kierować bezpośrednimi negocjacjami z Intruzami.Najpierw wezwano mnie na Pierwszą Tau Ceti, gdzie odbywałem długie spotkania z doradcami senator Gladstone oraz konsultantami z ramienia TechnoCentrum.Raz rozmawiałem także bezpośrednio z Meiną Gladstone.Plan był bardzo skomplikowany.Mówiąc w największym skrócie, polegał na tym, by sprowokować Intruzów do zmasowanego ataku, a kluczową rolę w tej prowokacji miała odegrać planeta Hyperion.Intruzi interesowali się Hyperionem jeszcze przed Bitwą o Bressię.Nasz wywiad utrzymywał, że mają obsesję na punkcie Grobowców Czasu i Chyżwara.Atak na statek szpitalny wiozący między innymi pułkownika Kassada wyniknął z błędnej oceny sytuacji dokonanej przez ich kapitana, który uznał, że ma przed sobą jednostkę liniową Hegemonii.Co gorsza - naturalnie z punktu widzenia Intruzów - lądując w pobliżu Grobowców ten sam dowódca ujawnił, że Intruzi potrafią radzić sobie z prądami czasu.Kiedy już Chyżwar zdziesiątkował jego żołnierzy, pechowy kapitan powrócił do roju i został natychmiast zlikwidowany.Jednak, o ile wierzyć naszym służbom wywiadowczym, pomyłka wyszła Intruzom częściowo na dobre, gdyż uzyskali wiele cennych informacji o Chyżwarze, w wyniku czego ich obsesja dotycząca Hyperiona jeszcze bardziej się nasiliła.Gladstone wyjaśniła mi, w jaki sposób Hegemonia zamierza zbić kapitał na tej obsesji.Podstawowym założeniem planu było to, żeby sprowokować Intruzów do zaatakowania Hegemonii.Obiektem ataku miał się stać Hyperion.Dano mi jednoznacznie do zrozumienia, iż bitwa, jaka się bez wątpienia wywiąże, wywrze znacznie większy wpływ na wewnętrzną politykę Sieci niż na stosunki z Intruzami.Już od wielu stuleci pewne elementy TechnoCentrum sprzeciwiały się przyjęciu Hyperiona do Hegemonii.Gladstone wyjaśniła mi, że taka polityka nie leży obecnie w interesie ludzkości i że zbrojne zagarnięcie planety - pod pozorem przygotowywania obrony całej Sieci - pozwoli dojść do głosu w TechnoCentrum bardziej postępowym koalicjom Sztucznych Inteligencji, co z kolei w istotny, choć niezrozumiały dla mnie sposób przyczyni się do wzmocnienia pozycji Senatu, a także całej Sieci.Pokonani Intruzi przestaną wreszcie stanowić zagrożenie, a dla Hegemonii rozpocznie się nowa, wspaniała era.Gladstone zaznaczyła także, że mogę nie wyrazić zgody na uczestniczenie w tej misji, która z pewnością będzie obfitowała w zagrożenia zarówno dla mej kariery, jak i życia.Mimo to zgodziłem się.Hegemonia wyposażyła mnie w prywatny statek kosmiczny.Poprosiłem o uzupełnienie wyposażenia tylko o jeden przedmiot: zabytkowego steinwaya.Przez kilka miesięcy podróżowałem samotnie z włączonym napędem Hawkinga, przez kilka następnych miesięcy pętałem się bez celu po rejonach kosmosu, gdzie regularnie pojawiały się roje Intruzów.Wreszcie mój statek został zauważony i zatrzymany.Intruzi uwierzyli mi, że jestem posłańcem, wiedząc jednocześnie, że jestem także szpiegiem.Zastanawiali się, czy mnie zabić, ale ostatecznie postanowili tego nie czynić.Rozważali, czy podjąć negocjacje, i ostatecznie przystąpili do nich.Nie będę opowiadał, jak piękne jest życie w roju.Nie będę opowiadał o kulistych, bezgrawitacyjnych miastach i rolniczych kometach, o orbitalnych lasach, ruchomych rzekach oraz dziesięciu tysiącach barw i kształtów życia podczas Tygodnia Spotkań.Wystarczy, jeśli powiem, że moim zdaniem Intruzi osiągnęli to, o czym ludzkość od kilkuset lat może tylko marzyć: rozwój
[ Pobierz całość w formacie PDF ]