[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Latka żyła."Elyas", pomyślał, pytając wilka bez słów, czy tamten żyje.Odpowiedź nadeszła w postaci wizji.Elyas, leży na posłaniu z zielonych gałązek, obok niewielkiego ogniska w jakiejś jaskini i opatruje ranę w boku.Obraz trwał zale­dwie krótką chwilę.W tym czasie Perrin gapił się na Byara, rozciągając twarz w głupawym uśmiechu.Elyas żył.Nad­chodziła pomoc.Byar znieruchomiał i lekko uniesiony na piętach, patrzył na niego.- Jakaś myśl przyszła ci do głowy, Perrinie z Dwu Rzek, ale ja się dowiem, co to takiego.Przez chwilę Perrin sądził, że tamten mówi o myśli, którą przekazała mu Łatka.Na moment owładnęła nim panika, zaraz po niej jednak przyszła ulga.Byar nie mógł tego wie­dzieć.Syn Światłości obserwował zmiany wyrazu na twarzy chłopca, potem jego spojrzenie po raz pierwszy objęło ka­mień leżący na ziemi.Perrin pojął, że rozpatruje wszystka od nowa.Jeżeli zmieni zamiary względem tego kamienia, to czy odważy się zostawić ich żywych, by mogli potem wszystko opowie­dzieć`? Sznury można przeciąć już po tym, jak spętani ludzie są martwi, nawet jeśli zwiększa to ryzyko.Spojrzał w oczy Byara - w ciemnych wgłębieniach oczodołów świeciły jakby z mroku jaskiń - i dostrzegł w nich śmierć.Perrin przygotował się na ogłoszenie wyroku.Jednak w chwili, gdy Byar już otworzył usta, wydarzenia zaczęły się toczyć z prędkością, która nie pozwalała zebrać myśli.Nagle jeden ze strażników zniknął.Przed chwilą stały tam dwie niewyraźne sylwetki, w następnej noc pochłonęła jedną z nich.Drugi strażnik obrócił się, składając usta do krzyku, lecz zanim zdołał wypowiedzieć pierwszą sylabę, przy wtórze głośnego trzasku, runął jak ścięte drzewo.Byar obrócił się błyskawicznie, szybki jak atakująca żmija.Topór w jego dłoniach ze świstem rozciął powietrze.Perrin wytrzeszczył oczy - noc zdawała się wlewać w obszar światła latarni.Otworzył usta, by krzyknąć, lecz strach ścis­nął mu gardło.Przez chwilę zapomniał nawet, że Byar chciał ich zabić.Biały Płaszcz był przecież istotą ludzką.a tutaj noc ożyła, żeby zabrać ich wszystkich.I wtedy mrok pożerający światło przybrał kształt ludz­kiej sylwetki.Strażnik! Rozwiane poły jego płaszcza przy każdym ruchu zmieniały odcienie szarości i czerni.Topór w dłoniach Byara runął niczym błyskawica.a Lan tylko uchylił się lekko, jakby najzwyczajniej odsuwał na bok, po­zwalając, by ostrze minęło go tak blisko, że musiał poczuć pęd powietrza.Siła uderzenia pozbawiła Byara równowagi, jego oczy rozszerzyły się z przerażenia, w tym momencie Strażnik przeszedł do ataku.Rękoma i nogami zadał serię ciosów tak prędkich, że Perrin nie był w stanie odróżnić ich od siebie.Tylko efekt był widoczny - Byar zwalił się na ziemię jak szmaciana lalka.Nim jeszcze jego ciało rozciąg­nęło się na ziemi, Strażnik już klęczał i gasił latarnię.Gdy nagle na powrót zapadł mrok, Perrin rozejrzał się dookoła.Nic nie widział, Lan zniknął znowu.- Czy to naprawdę.? - Egwene wydała z siebie zduszony szloch.- Myśleliśmy, że nie żyjesz.Myśleliśmy, żeście wszyscy zginęli.- Jeszcze nie.W głębokim szepcie Strażnika pobrzmiewało rozbawienie.Jakieś dłonie dotknęły Perrina, znalazły jego więzy.Nóż przeciął sznury, ledwie je tylko szarpiąc.Był wolny.Obolałe mięśnie zaprotestowały, gdy usiadł.Rozcierając nadgarstki, przyglądał się szaremu kopcowi, który przed chwilą był By­arem.- Czy ty.? Czy on.?- Nie - usłyszał z ciemności cichy głos Lana.-­Nie zabijam, chyba że chcę.On jednak na razie nikomu się nie będzie naprzykrzał.Przestań -nadawać pytania i zdobądź dwa płaszcze.Nie mamy za wiele czasu.Perrin podpełzł do miejsca, w którym leżał Byar.Ko­sztowało go to sporo wysiłku, a kiedy poczuł, że pierś tam­ tego unosi się i opada, miał ochotę natychmiast uciec.Skóra na nim cierpła, gdy odpinał i zdejmował biały płaszcz.Po­mimo tego co powiedział Lan, wyobraził sobie nagle, że Syn Światłości porusza się, wstaje, ożywa jego podobna do czaszki twarz.Pośpiesznie pomacał na oślep i znalazł swój topór, potem podczołgał się do drugiego strażnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl