[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RozlegÅ‚o siÄ™ stukanie do drzwi i do pokoju zajrzaÅ‚ Lan. Pożegnaj siÄ™ szybko, pasterzu, i chodz.MogÄ… być kÅ‚opoty. KÅ‚opoty? zapytaÅ‚ Rand, a Strażnik ofuknÄ…Å‚ go tylko niecierpliwie. Nie gadaj, tylko siÄ™ Å›piesz!Rand poÅ›piesznie schwyciÅ‚ swój pÅ‚aszcz.ZaczÄ…Å‚ odpinać pas z mieczem, ale ojciecprzeszkodziÅ‚ mu w tym. Wez go sobie.BÄ™dziesz go prawdopodobnie potrzebowaÅ‚ znacznie bardziej niż ja,choć może z woli ZwiatÅ‚oÅ›ci żaden z nas go nie bÄ™dzie potrzebowaÅ‚.Uważaj na siebie,chÅ‚opcze.BÄ™dziesz pamiÄ™taÅ‚?IgnorujÄ…c staÅ‚e powarkiwania Lana, Rand pochyliÅ‚ siÄ™, aby uÅ›ciskać ojca. WrócÄ™.Przyrzekam ci to. Jasne, że wrócisz.Tam uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™.OdwzajemniÅ‚ sÅ‚abo uÅ›cisk i poklepaÅ‚ Randa po plecach. Jestem o tym przekonany.A kiedy wrócisz, bÄ™dziesz musiaÅ‚ siÄ™ zająć dwa razywiÄ™kszÄ… liczbÄ… owiec.A teraz idz, bo inaczej ten czÅ‚owiek coÅ› sobie zrobi.Rand próbowaÅ‚ zwlekać, usiÅ‚ujÄ…c ubrać w sÅ‚owa pytanie, którego nie chciaÅ‚ zadawać,ale Lan wszedÅ‚ do pokoju, chwyciÅ‚ go za ramiÄ™ i wyciÄ…gnÄ…Å‚ na korytarz.Strażnik miaÅ‚ nasobie szarozielonÄ… tunikÄ™, skÅ‚adajÄ…cÄ… siÄ™ metalowych Å‚usek.Jego gÅ‚os aż zgrzytaÅ‚ z roz-drażnienia. Musimy siÄ™ Å›pieszyć.Czy ty nie rozumiesz sÅ‚owa kÅ‚opot ?Na korytarzu czekaÅ‚ Mat, ubrany w ka5àan i pÅ‚aszcz.MiaÅ‚ przy sobie Å‚uk, a do pasaprzymocowany koÅ‚czan.KoÅ‚ysaÅ‚ siÄ™ niespokojnie na piÄ™tach i stale rzucaÅ‚ w kierunkuschodów spojrzenia wyrażajÄ…ce zarówno zniecierpliwienie, jak i strach. Tak siÄ™ nie dzieje w opowieÅ›ciach, mam racjÄ™, Rand? powiedziaÅ‚ ochrypÅ‚ymgÅ‚osem. Jakie to kÅ‚opoty? dopytywaÅ‚ siÄ™ Rand, ale Strażnik miast odpowiedzieć, wy-przedziÅ‚ go czym prÄ™dzej i zbiegÅ‚ ze schodów.Mat również rzuciÅ‚ siÄ™ do biegu, gestem nakazujÄ…c Randowi, by ruszyÅ‚ za nimi.NakÅ‚adajÄ…c w drodze pÅ‚aszcz, dopadÅ‚ ich na dole.Ogólna sala byÅ‚a ledwie oÅ›wietlona,wypaliÅ‚a siÄ™ poÅ‚owa Å›wiec, a reszta dopalaÅ‚a siÄ™ z trzaskiem.Oprócz ich trzech nikogo121tam nie byÅ‚o.Mat stanÄ…Å‚ przy jednym z frontowych okien i wyglÄ…daÅ‚ przez nie ostroż-nie, jakby nie chciaÅ‚, aby go zauważono.Lan wyjrzaÅ‚ na dziedziniec przed karczmÄ…, spo-glÄ…dajÄ…c przez szczelinÄ™ w drzwiach.Rand podszedÅ‚ do nich zastanawiajÄ…c siÄ™, czego oni tak wypatrujÄ….Strażnik mruknÄ…Å‚,że ma uważać, ale otworzyÅ‚ drzwi nieco szerzej, by Rand również mógÅ‚ wyjrzeć.Z poczÄ…tku nie byÅ‚ pewien, co dokÅ‚adnie widzi.KoÅ‚o kadÅ‚uba spalonej furmankikramarza zgromadziÅ‚ siÄ™ tÅ‚um mieszkaÅ„ców wsi.ByÅ‚o ich z trzydziestu, niektórzy roz-Å›wietlali mrok za pomocÄ… pochodni.Przed nimi staÅ‚a Moiraine, odwrócona plecami dokarczmy, wsparta z wyzywajÄ…cÄ… swobodÄ… na lasce.Z tÅ‚umu wystÄ…piÅ‚ naprzód Hari Co-plin wraz ze swym bratem, Dartem i Bilim Congarem.ByÅ‚ tam również Cenn Buie, najego twarzy malowaÅ‚o siÄ™ zakÅ‚opotanie.Rand zdziwiÅ‚ siÄ™, gdy zobaczyÅ‚, że Hari wygra-ża Moiraine pięściÄ…. Opuść Pole Emonda! krzyknÄ…Å‚ farmer, krzywiÄ…c twarz.To samo powtórzyÅ‚o kilka osób z tÅ‚umu, ale z wyraznym wahaniem i żadna z nichnie odważyÅ‚a siÄ™ wystÄ…pić naprzód.Może chcieli przeciwstawić siÄ™ Aes Sedai, ale tylkow otoczeniu tÅ‚umu, w którym nie można byÅ‚o ich rozpoznać.W każdym razie nie AesSedai, która miaÅ‚a wszelkie powody, aby siÄ™ bronić. To ty sprowadziÅ‚aÅ› te potwory! ryknÄ…Å‚ Darl.ZamachaÅ‚ pochodniÄ… nad jej gÅ‚o-wÄ…, i daÅ‚y siÄ™ sÅ‚yszeć okrzyki: Ty je sprowadziÅ‚aÅ›! i To twoja wina! , w których prymwodziÅ‚ jego kuzyn Bili.Hari szturchnÄ…Å‚ Å‚okciem Cenna Buie, stary strzecharz Å›ciÄ…gnÄ…Å‚ wargi i spojrzaÅ‚ naniego z ukosa. Te stwory.trolloki pojawiÅ‚y siÄ™ dopiero po twoim przyjezdzie bÄ…knÄ…Å‚ Cenntak cicho, że ledwie sÅ‚yszalnie.Uparcie obracaÅ‚ gÅ‚owÄ™ na wszystkie strony, jakby wolaÅ‚być gdzie indziej i teraz szukaÅ‚ drogi wyjÅ›cia. JesteÅ› Aes Sedai.Nie chcemy takich jakty w Dwu Rzekach.Aes Sedai wlokÄ… za sobÄ… kÅ‚opoty.JeÅ›li tu zostaniesz, bÄ™dziemy miećich jeszcze wiÄ™cej.Jego przemówienie nie wywoÅ‚aÅ‚o żadnej reakcji wÅ›ród pozostaÅ‚ych wieÅ›niaków.Roz-wÅ›cieczony Hari obdarzyÅ‚ ich gniewnym spojrzeniem.Nagle wyrwaÅ‚ z rÄ…k Darla po-chodniÄ™ i potrzÄ…snÄ…Å‚ niÄ… w stronÄ™ Moiraine. WynoÅ› siÄ™! krzyknÄ…Å‚. Albo wykurzymy ciÄ™ stÄ…d przy pomocy ognia!ZapadÅ‚o gÅ‚uche milczenie, sÅ‚ychać byÅ‚o tylko szuranie nóg wycofujÄ…cych siÄ™ męż-czyzn.Ludzie z Dwu Rzek potrafili siÄ™ bronić, jeÅ›li ich zaatakowano, ale przemoc i wy-grażanie innym nie leżaÅ‚y w ich naturze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]