[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To zawsze jest ta sama wojna, powiedział.Kie­dy rzecz działa się w Troi, byłem jeszcze mały, ale przez ostatnie dwadzieścia lat widziałem co nieco.Nie wiem, co wam powiedzą inni, ale ja tam byłem i przysięgam, że wojna jest jedna: jakieś nieboraki w rozmaitych mundurach strzelają do siebie, umierając ze strachu, w dziurach pełnych błota, a ważny sukinsyn siedzi i pali cygaro w klimatyzowanym biurze, gdzieś bardzo daleko, wymyśla flagi, hymny narodowe i pomniki nieznanego żołnierza, nie brudząc się krwią ani gównem.Wojna to biznes dla sprzedawców i generałów, drogie dzieci.Cała reszta to balach.Co do Bałkanów - tłumaczył Barles w Sa­lamance swojej przyszłej konkurencji, prawie samym dziewczynom; to niewiarygodne, ile młodych kobiet chce zostać dziennikarkami - zawsze był to rejon graniczny.W tym miejs­cu kiedyś przecinały się linie konfrontacji między imperium austro-węgierskim i turec­kim, a ludność mieszkająca po obu stronach przez wieki grała role katów i ofiar w roz­maitych tragediach, które zgotowała Historia.- Dziewczyny w pierwszych rzędach notowały pilnie i Barles postanowił zadać im trochę bo­bu.- Wiecie, jak to jest: żołnierze i urzędnicy cesarscy, uciekinierzy chroniący się po drugiej stronie, chrystianizowani muzułmanie, islamizowani chrześcijanie, Turcy, którzy przelaty­wali młodziutkich chrześcijan, i temu podobne.- Przestały notować, pani dziekan niespokojnie spojrzała na zegarek.- To były wojny w kla­sycznym stylu: represje, wyrzynane narody, gwałcone kobiety, palone zbiory.Rany, które krwawią do dzisiaj.Pomyślcie, zaledwie sto lat temu Sarajewo było miastem tureckim.W Eu­ropie stosy inkwizycji, zdobycie Grenady, ofia­ra stu panien, noc św.Bartłomieja, spiski boja­rów, Crecy, Waterloo, rozbitkowie Niezwycię­żonej Armady zamordowani na wybrzeżach Irlandii, drugi maja, to wszystko są sprawy odległe, przesiane przez sito czasu, zaakcep­towane jako część przeszłości, która nie ma żadnego fizycznego związku z teraźniejszością.A na Bałkanach wspomnienia są żywsze.Pra­dziadkowie ludzi, którzy teraz walczą, zabijali się w imię Porty Otomańskiej albo cesarskiego Wiednia.Konflikt serbski był zarzewiem pierw­szej wojny światowej, a podczas drugiej po­tworności czynione przez chorwackich ustaszów z jednej, a serbskich czetników z drugiej strony odświeżyły tradycję krzywdy i krwi.Tam w każdej rodzinie znajdzie się pradziadek zarżnięty przez Turków, dziadek zabity w oko­pach w 1917 roku, ojciec rozstrzelany przez nazistów, ustaszów, czetników czy partyzan­tów.A od trzech lat dochodzi do tego siostra zgwałcona przez Serbów w Vukovarze, syn torturowany w Mostarze przez Chorwatów, kuzyn zarąbany przez Muzułmanów w Górni Vakuf.Tam - mówił Barles swoim młodym słuchaczom - każdy sukinsyn ma pełną jasność, wszystko jest bardzo świeże.Dlatego Bałkany weszły w wiek dwudziesty zbroczone krwią i tak samo wejdą w wiek dwudziesty pierwszy, choćby minister Solana opowiadał wam naj­piękniejsze bajki.Serbski nacjonalizm, wszyscy jego ideologowie-intelektualiści, starający się umywać ręce teraz, kiedy widzą zbrodnie Miloszevicia i Karadżicia, do których sami doprowa­dzili, obudzili te duchy, żeby stawić czoło tym, którzy nie chcieli wojny.I ten tak zwany Zachód, to znaczy wy i ja, daliśmy na to przyzwolenie.Zostały zastosowane najbrud­niejsze metody przy milczącej zgodzie Europy, niezdolnej, żeby walnąć pięścią w stół i po­stawić tamę temu barbarzyństwu.Europejska dyplomacja, bezwstydna i tchórzliwa, nagra­dzająca serbską agresję bezkarnością, jakby chciała ożywić zmarłego przyklejaniem plast­rów, doprowadziła do tego, że najpierw Chor­waci, a potem bośniaccy Muzułmanie też wsied­li na wózek etnicznej czystki i rzezi.Ponieważ skurwysyństwo popłaca, pomyśleli, bądźmy ra­czej kanaliami niż pokornymi ofiarami pędzo­nymi na rzeź.Potem podłość ludzkiej natury rozprzestrzeniła się błyskawicznie i dokonała reszty roboty, i tak sprawy wyglądają.Właśnie wam opowiedziałem, co się dzieje w Bośni, drogie dzieci.A raczej drogie dziewczynki.Wszystkiego najlepszego.gwałcone kobiety, palone zbiory.Rany, które krwawią do dzisiaj.Pomyślcie, zaledwie sto lat temu Sarajewo było miastem tureckim.W Eu­ropie stosy inkwizycji, zdobycie Grenady, ofia­ra stu panien, noc św.Bartłomieja, spiski boja­rów, Crecy, Waterloo, rozbitkowie Niezwycię­żonej Armady zamordowani na wybrzeżach Irlandii, drugi maja, to wszystko są sprawy odległe, przesiane przez sito czasu, zaakcep­towane jako część przeszłości, która nie ma żadnego fizycznego związku z teraźniejszością.A na Bałkanach wspomnienia są żywsze.Pra­dziadkowie ludzi, którzy teraz walczą, zabijali się w imię Porty Otomańskiej albo cesarskiego Wiednia.Konflikt serbski był zarzewiem pierw­szej wojny światowej, a podczas drugiej po­tworności czynione przez chorwackich ustaszów z jednej, a serbskich czetników z drugiej strony odświeżyły tradycję krzywdy i krwi.Tam w każdej rodzinie znajdzie się pradziadek zarżnięty przez Turków, dziadek zabity w oko­pach w 1917 roku, ojciec rozstrzelany przez nazistów, ustaszów, czetników czy partyzan­tów.A od trzech lat dochodzi do tego siostra zgwałcona przez Serbów w Vukovarze, syn torturowany w Mostarze przez Chorwatów, kuzyn zarąbany przez Muzułmanów w Górni Vakuf.Tam - mówił Barles swoim młodym słuchaczom - każdy sukinsyn ma pełną jasność, wszystko jest bardzo świeże.Dlatego Bałkany weszły w wiek dwudziesty zbroczone krwią i tak samo wejdą w wiek dwudziesty pierwszy, choćby minister Solana opowiadał wam naj­piękniejsze bajki.Serbski nacjonalizm, wszyscy jego ideologowie-intelektualiści, starający się umywać ręce teraz, kiedy widzą zbrodnie Miloszevicia i Karadżicia, do których sami doprowa­dzili, obudzili te duchy, żeby stawić czoło tym, którzy nie chcieli wojny.I ten tak zwany Zachód, to znaczy wy i ja, daliśmy na to przyzwolenie.Zostały zastosowane najbrud­niejsze metody przy milczącej zgodzie Europy, niezdolnej, żeby walnąć pięścią w stół i po­stawić tamę temu barbarzyństwu.Europejska dyplomacja, bezwstydna i tchórzliwa, nagra­dzająca serbską agresję bezkarnością, jakby chciała ożywić zmarłego przyklejaniem plast­rów, doprowadziła do tego, że najpierw Chor­waci, a potem bośniaccy Muzułmanie też wsied­li na wózek etnicznej czystki i rzezi.Ponieważ skurwysyństwo popłaca, pomyśleli, bądźmy ra­czej kanaliami niż pokornymi ofiarami pędzo­nymi na rzeź.Potem podłość ludzkiej natury rozprzestrzeniła się błyskawicznie i dokonała reszty roboty, i tak sprawy wyglądają.Właśnie wam opowiedziałem, co się dzieje w Bośni, drogie dzieci.A raczej drogie dziewczynki.Wszystkiego najlepszego.- Gdyby żona odeszła beze mnie, nie miałby kto się nią zaopiekować - powtórzył Chorwat.Barles popatrzył na tępą i ponurą twarz sto­jącego przed nim człowieka.Miał go dosyć, miał dosyć jego żony i jego zagrody.Miał dosyć tłumaczenia, dosyć słów.Tak czy ina­czej, Bijelo Polje leży zbyt daleko od wszel­kich wydziałów dziennikarstwa.Tutaj słowa są zbędne.- Jeśli Armija tu dotrze - powiedział, podej­mując ostatnią próbę - też nikt się nią nie zaopiekuje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl