[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Twarz Hesza rozjaśniła się, niemal błyszczała podnieceniem, widocznym mimo gęstej brody.- Bez wątpienia należały one do największego stworzenia, jakie kiedykolwiek zamieszkiwało tę planetę.Bez wątpienia! Z pewnością także są to szczątki przodka smoków morskich.może to jakaś przejściowa forma ewolucyjna.wymagająca oczywiście długoletnich studiów.Kości uszu wskazują na przykład, że zwierzęta te słyszały zarówno w powietrzu, jak i pod wodą.Zapiszemy nieznany rozdział w badaniach rozwoju życia na Majipoorze! A tam, na zboczu, jest do odkrycia więcej, znacznie więcej! Odsłoniliśmy zaledwie pierwszą warstwę i właśnie zaczynaliśmy kopać głębiej, kiedy Othinorczycy nas odkryli i wzięli do niewoli.- A także skonfiskowali wykopaliska.Dano nam do zrozumienia, że wszystko zakopano z powrotem.- I to właśnie jest najgorsze! - odezwał się jakiś głos z głębi jaskini.- Dokonać wielkiego odkrycia.takiego odkrycia.i nie móc dostarczyć dowodów cywilizowanemu światu.Nie możemy opuścić Othinoru bez szczątków! Będziesz nalegał na ich zwrot, prawda, książę?- Zobaczymy, co da się zrobić, ale.tak.- Musimy dostać także pozwolenie na kontynuowanie prac.Musicie dać im do zrozumienia, że nasze wykopaliska mają wyłącznie cel naukowy, że dla nich wydobyte przez nas okazy nie mają najmniejszej wartości! I że plemienni bogowie.jeśli ci ludzie wierzą w ogóle w jakichś bogów.nie obrażą się z powodu naszych prac.Bo chyba dlatego nas uwięzili.Prawda, książę?-No.- Z pewnością w grę wchodziły kwestie religijne, czyż nie tak? Złamaliśmy jakieś ich tabu?- Nie wiem, po prostu nie wiem.Przypominam wam, dopiero tu przybyłem, a właściwe negocjacje nawet się jeszcze nie zaczęły.W każdym razie zażądali od nas traktatu gwarantującego im, że na zawsze wyrzekniemy się prób wywierania jakiegokolwiek wpływu na ich życie.Istnieje szansa, że uda mi się odzyskać te wasze kości, nie jestem jednak pewien, czy ci ludzi zgodzą się na jakiekolwiek dalsze prace na swoich terenach.Naukowcy zaprotestowali głośnym chórem.- Poczekajcie! - Harpirias podniósł dłonie gestem nakazującym ciszę.- Posłuchajcie mnie.Zrobię, co tylko możliwe, lecz moim celem jest przede wszystkim wynegocjowanie dla was wolności, a i to zapewne nie będzie najłatwiejsze.Jeśli uda mi się w jakiś sposób odzyskać owoce waszych wysiłków i zyskać dla was obietnice na przyszłość, będzie to coś w rodzaju premii.- Spojrzał na nich groźnie.- Zrozumieliście?Nikt mu nie odpowiedział.Harpirias zdecydował się uznać milczenie za oznakę zgody.- No to doskonale.A teraz mówcie, czy oprócz skonfiskowania szczątków wyrządzono wam jeszcze jakąś krzywdę, o której powinienem wiedzieć?- No.- zaczai jeden z paleontologów i zawahał się -.jest jeszcze sprawa kobiet.Harpirias usłyszał, jak koledzy próbują go uciszyć, widział, jak wymieniają między sobą zażenowane spojrzenia.- Kobiet? - Rozejrzał się dookoła, zdziwiony.- Jak to, kobiet?- To wyjątkowo zawstydzające - wtrącił Salvinor Hesz.- Muszę wiedzieć, o co chodzi z tymi kobietami!- Przyprowadzają nam swoje kobiety - powiedział ktoś cichutko po chwili ciszy, która wydawała się trwać wieczność.- Do zapłodnienia - dodał ktoś inny.- I to jest najgorsze - wtrącił trzeci.- Najgorsze.- Co za wstyd!- Wstrętne!- Obrzydliwe!Teraz, kiedy już zdecydowali się mówić, robili to naraz.Do Harpiriasa docierały strzępki zdań i okrzyki, z których w końcu udało mu się złożyć całą historię.Othinorczycy być może byli dzikusami, niewątpliwie jednak mieli jakie takie pojęcie o genetyce.Martwiły ich konsekwencje rozmnażania się wewnątrz niewielkiej grupy społecznej.Jako małe plemię, w którym wszyscy spokrewnieni byli ze wszystkimi, przez stulecia żyli w odosobnieniu, niemal w całkowicie niedostępnej górskiej kryjówce i prawdopodobnie już doświadczali negatywnych skutków ograniczenia puli genów.Pojawienie się dziewięciu paleontologów zdecydowali się uznać za dar niebios - całkiem nowy materiał genetyczny.Przez cały czas niewoli więźniom podsuwano więc kobiety celem zapłodnienia.Zdaniem paleontologów pierwsze ich dzieci już się urodziły, a dalsze urodzą się w bliższej i dalszej przyszłości.Harpirias słuchał tego wszystkiego niemal nieprzytomny z gniewu i bardzo zaniepokojony.Nareszcie w pełni zrozumiał, dlaczego w noc uczty córka Toikelli czekała na niego w kwaterze.- I działo się tak od samego początku? - zapytał.- Oczywiście, od samego początku - odparł Sahdnor Hesz.- Co parę dni wraz z żywnością ci ludzie przyprowadzają nam kilka kobiet i zostawiają je na noc.Najwyraźniej oczekują, że je.obsłużymy.- Czy widziałeś te ich kobiety, panie? - wykrzyknął Vinin Salal.- Czy wiesz, jak śmierdzą? To więcej niż fizyczna i moralna tortura, to wręcz zbrodnia przeciw estetyce!Harpirias usłyszał parsknięcie Korinaama
[ Pobierz całość w formacie PDF ]