[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mattis pracował do wieczora.Był koniec lipca, o tej porze zmierzch późno zapadał.Na stolarce Mattis znał się nie wiele lepiej niż na innych rzeczach, tego dnia jednak wkładał całe serce w naprawę łódki marnymi narzędziami, jakimi dysponował.Po powrocie do domu na pytanie siostry, co robił, odpowiedział, że zaczyna od jutra.- Co?- To, co sama wymyśliłaś! Będę ludzi przewoził.- Następnie dodał: - Takiego dobrego pomysłu jeszcze nigdy nie miałaś!Hege musiała mu przypomnieć prawdę.- Chyba rozumiesz, że nie mówiłam poważnie.Nikt nie płynie na tamtą stronę jeziora.- Co ty mi teraz opowiadasz? - zawołał gniewnie, wcale nie przygnębiony.- Chcesz mnie oszukać?- Powiedziałam, że tam nikt nie płynie - a po chwili, jakby się opamiętała, prędko dorzuciła: - Co prawda, możesz spróbować! Nic nie stoi na przeszkodzie.W każdym razie będziesz stale zajęty.Mattis słuchał słów siostry jak niemiłego brzęczenia.Ona sama nie wiedziała, ile dla niego zrobiła.Czuł doskonale, że znalazł się w decydującym, zwrotnym punkcie, widział nową, otwartą drogę.Pracę skończył ostatecznie dopiero wtedy, kiedy przytłukł sobie palec młotkiem, gdyż było tak ciemno, że nie mógł odróżnić kciuka od gwoździa.Wracając pod górę ku domowi pomyślał sobie, że to lato było bardzo przyjemne, choć słonka leżała pogrzebana pod kamieniem.CZĘŚĆ TRZECIA28Mattis zostanie przewoźnikiem.Na samą myśl o tym cieszył się niezmiernie.Lśniąca, gładka tafla jeziora czekała na niego.Niespodziewany pomysł Hege zrodził ten plan.Mattis po części odgadywał motywy, którymi się kierowała - wolała nie patrzeć na brata wałęsającego się bezczynnie koło domu przez cały dzień.Cieszyła się, że choć na krótko pozbędzie się go z domu.Niemniej jednak Mattis był Hege ogromnie wdzięczny za sam pomysł, toteż ukryte przyczyny jej działania niezbyt go bolały.Hege posmarowała kilka kromek chleba i zapakowała je.- To wszystko dla mnie?- Tak, musi ci wystarczyć do wieczora.A może zamierzałeś wcześniej wrócić do domu?- Nie, nie - odpowiedział, jakby składał jej obietnicę.Hege pouczyła go o obowiązkach przewoźnika na służbie.- Jeżeli nawet nikt się nie zjawi i nie zażąda, żeby go przewieźć, przewoźnik musi czekać, ciągle czekać.Mattis spojrzał na siostrę, Hege oblała się rumieńcem.Była zmieszana, chciała przed nim coś ukryć.- Czy mam przewozić w najwęższym miejscu? - spytał gotów do odejścia.- Chyba, tak myślę.- A jeżeli nigdzie nie jest wąsko, co wtedy zrobić?- Będziesz dobijał do brzegu to tu, to tam, różnie.Rada ta podobała się Mattisowi.Przed wyjściem uznał za słuszne powiedzieć:- Wrócę wieczorem.Hege skinęła głową.Mattis wszedł na właściwą drogę.Mattis usiadł w łodzi, przygotował wiosła i czekał.Po tej stronie jeziora nie było nikogo, kto by zamierzał płynąć na przeciwległe wybrzeże.Ale przewoźnik winien pilnować obu brzegów, wobec czego Mattis odpłynął trochę dalej.Nie miał określonych godzin pracy, natomiast kusiło go, by wypróbować łódź, którą naprawił z takim mozołem.Ach, jak to cudownie nareszcie mieć stałe zajęcie! Skończyło się wyczekiwanie, aż właściciel jakiejś zagrody ulituje się nad nim, skończone nieznośne dni pracy w towarzystwie silnych i mądrych.,,I do tego taka praca - Mattis kilkakrotnie energicznie poruszył wiosłami.- Zarobię na nową łódź i przestanę używać tej łupiny.Im piękniejszą będę miał łódź, tym więcej ludzi zechce ze mną pływać.A może także zjawią się osoby, które ja pragnę przewozić.”Mattis płynął prosto, jak strzelił.Myśli też układały się w należytym porządku.- Pewno urodziłem się na przewoźnika po jeziorze! - powiedział.- I po co zawracałem sobie głowę różnymi innymi zajęciami.Mattis postanowił przepłynąć na drugą stronę i tam na razie poczekać.Jednakże na zasnutym błękitną mgłą zachodnim wybrzeżu nie zastał nikogo.Nic dziwnego, dopiero pierwszy dzień.Ludzie najpierw muszą dowiedzieć się o istnieniu przewoźnika, a dopiero potem będą do niego przychodzili.Płynął wolno wzdłuż brzegu, bo chciał przekonać się, czy istnieje droga wiodąca przez las do jeziora.Nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]