[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zajmuje się archiwum zamku.Miło mi się z nim rozmawiało.- Jest trochę dziwny, nie sądzisz? Jakby.roztargniony? Binabik roześmiał się, potem mrugnął i zakasłał.Simon pochylił się ku niemu, lecz troll machnął dłonią, dając do zrozumienia, że wszystko w porządku.- Za chwilę przejdzie - powiedział.Odzyskawszy oddech, mówił dalej.- Widzisz, Simonie, ludzie, których umysły wciąż pełne są myśli, zapominają czasem, by mówić i zachowywać się jak pozostali.Simon skinął głową i rozejrzał się po pokoju.Przypominał pomieszczeni Strangyearda: był mały, skąpo umeblowany i pomalowany na biało.Lecz na biurku, zamiast książek i pergaminów, leżała tylko Księga Aedona; podobna do długiego języka wstążka zaznaczała miejsce, w którym przerwano czytanie.- Czy wiesz, gdzie jest Marya? - zapytał.- Nie.- Binabik wydawał się bardzo poważny.Simon zastanawiał się, co było tego przyczyną.- Sądzę, że przekazała swoją wiadomość Josui i może odesłał ją z odpowiedzią tam, gdzie przebywa obecnie księżniczka.- Nie! - Simon nie chciał dopuścić takiej myśli.- Czy to możliwe, żeby stało się to tak szybko?- Tak szybko? - Binabik uśmiechnął się.- Mamy teraz ranek drugiego dnia naszego pobytu w Naglimund.Simon spojrzał na niego zdziwiony.- Jak to? Przecież dopiero co się obudziłem!Binabik pokiwał głową, zsuwając się do pozycji leżącej.- Niezupełnie.Przespałeś prawie cały wczorajszy dzień.Budziłeś się tylko po to, by napić się wody, po czym znowu zasypiałeś.Myślę, że osłabił cię ostatni etap naszej podróży, kiedy miałeś gorączkę.- Na Usiresa! - Simon czuł się zdradzony przez własne ciało.- Więc odesłali Maryę?Binabik wysunął spod prześcieradła dłoń i poklepał go uspokajająco.-Tego nie wiem.Możemy tylko się domyślać.Ale równie dobrze może jeszcze tu być, może gdzieś w pomieszczeniach służby, z kobietami.Mówiła przecież, że jest służącą.Simon patrzył na trolla rozgorączkowanym wzrokiem.Binabik cofnął delikatnie swą dłoń, którą Simon wypuścił.- Simon, przyjacielu, bądź cierpliwy.Wykazałeś ogromną odwagę, docierając aż tutaj.Kto wie, co jeszcze może się wydarzyć?- Tak.chyba masz rację - Simon westchnął głęboko.- Uratowałeś mi życie - powiedział dobitnie Binabik.- Czy to ważne? - Simon poklepał dłoń trolla zamyślony i wstał.-Ty ratowałeś moje, i to nie raz.Przyjaciele pozostają przyjaciółmi.Binabik uśmiechnął się, lecz na jego twarzy widać było zmęczenie.- Przyjaciele pozostają przyjaciółmi - powtórzył.- Skoro już o tym mówimy, muszę się znowu przespać.Czekają nas nowe zadania.Czy możesz sprawdzić, co się dzieje z Qantaqą i jak ją traktują? Strangyeard miał ją do mnie przyprowadzić, ale wymknęło się to pewnie z jego zaabsorbowanego umysłu jak piórko z.- zawahał się na chwilę - poduszki - dokończył, poklepując swoją.- Oczywiście - powiedział Simon i otworzył drzwi.- Czy wiesz, gdzie ją trzymają?- Strangyeard powiedział, że.w stajni - odparł Binabik, ziewając szeroko.Simon wyszedł.Znalazłszy się na dziedzińcu stanął, by popatrzeć na mijających go dworzan, służących i kleryków, z których żaden nie zwrócił na niego najmniejszej uwagi, i wtedy doznał jakby podwójnego olśnienia.Po pierwsze, nie miał najmniejszego pojęcia, gdzie są stajnie.Po drugie, stwierdził, że jest straszliwie głodny.Wprawdzie ojciec Strangyeard wspominał coś o obowiązku zadbania o jego potrzeby, lecz zniknął gdzieś.Rzeczywiście roztargniony z niego staruszek.Nagle Simon dostrzegł znajomą twarz w drugim końcu dziedzińca.Uszedł już kilkanaście kroków, zanim przypomniał sobie imię rozpoznanej osoby.- Sangfugol! - zawołał.Harfiarz zatrzymał się rozglądając.Dostrzegł biegnącego w jego stronę Simona i osłonił dłonią oczy; jego spojrzenie mówiło, że nie poznaje młodzieńca, który się przed nim zatrzymał.- O co chodzi? - zapytał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]