[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z racji tego właśnie urzędu miał rozkaz zaatakować Holkara.Na wypadek, gdyby mu się powiodło, był w pogotowiu spowinowacony jak należy generałod parady, który objąłby nad armią dowództwo i zebrał owoce zwycięstwa Bardaya.Stąd sięwywodził nieustanny zły humor pułkownika i słuszna uraza do faworytów wielce dostojnej ipotężnej Kompanii Indyjskiej, co skądinąd nie przeszkadzało mu w skrupulatnymwypełnianiu obowiązków wojskowych.Kiedy John Robarts wszedł do namiotu, stary Barclay odwrócił się i zapytał: Co tam nowego, Robarts? Wzięliśmy cenną zdobycz, panie pułkowniku: Francuz i, jak sądzę, szpieg Holkara. Dobrze, niech wejdzie. Kiedy rzekł Robarts on nie jest sam. Dobrze, niech wchodzą wszyscy, tylko postaw dwóch żołnierzy u wejścia do namiotu. Ale, panie pułkowniku. Rób, co każę, i nie mędrkuj. Cóż, w końcu to jego sprawa rzekł do siebie Robarts. Skoro nie chce mniewysłuchać. Dał znak Korkoranowi i powiedział: Proszę wejść.Luiza weszła przodem, za nią Korkoran.Na dany znak tygrysica położyła się u stópkapitana, ukryta za stołem.Stół ten oddzielał przybyłych od pułkownika Bardaya.Zwrócony tyłem pułkownik udawał, że nie widzi i nie słyszy Korkorana, i skutkiem owegoudawania nie zauważył tygrysicy.Nastąpiła chwila milczenia.Korkoran widząc, że pułkownik nie odzywa się do niego i niezaprasza, aby usiadł, zaprosił się sam, po czym wziął książkę ze stołu i udawał, że jestzaczytany.Wreszcie pułkownik zauważył, że jeniec nie należy do tych, którym można w kaszędmuchać, i odwrócił się. Ktoś pan jest? zapytał krótko. Jestem Francuzem.40 Nazwisko? Korkoran. Zawód? Marynarz i uczony. Jaki znów uczony? Szukam rękopisu praw Manu, będąc na usługach Akademii Nauk w Lyonie. Dokądś pan szedł, kiedy cię spotkano? Szukałem dziewczyny, którą pewien łajdak porwał ojcu. Hinduska czy Angielka? Córka księcia Maratów, Holkara.Pułkownik Barclay spojrzał na Korkorana nieufnie. Co pan masz do spraw Holkara? zapytał. Jestem jego gościem odparł Korkoran nieporuszony. Ach tak rzekł Barclay a masz pan może jakie pismo polecające?Korkoran wyjął list sir Williama Barrowlinsona.Kiedy Barclay go przeczytał, rzekł: Doskonale, widzę, żeś pan jest dżentelmenem.Co się zaś tyczy córki Holkara, to możeszgo pan uspokoić.Przed niespełna dwiema godzinami Rao przyprowadził ją do mego obozu.Cenny to dla nas zakładnik, lecz nie zrobiliśmy jej nic złego i nie zrobimy.Ręczę honoremarmii angielskiej.A zresztą sam Rao ją szanuje, a to dlatego, że w nagrodę ma ją poślubić. W nagrodę za swą niecną zdradę? Jak panu wygodniej, nie przywiązuję wagi do słów.A teraz, panie Korkoranie, nie mamnic przeciw temu, ażebyś zobaczył piękną Sitę i doniósł jej ojcu, że jest w uczciwych rękach,cała i zdrowa.Zaraz każę ją przywołać. Nie śmiałem o to prosić, pułkowniku.Jestem prawdziwie wdzięczny.Pułkownik uderzył w gong.W tej samej chwili wszedł John Robarts, Palił się z ciekawościoczekując końca rozmowy.Jakże był zaskoczony na widok Korkorana, który vis a vispułkownika siedział spokojnie przy stole.Co więcej, między tymi dwoma leżała Luiza, ukrytaza serwetą przed wzrokiem Bardaya. Johnie Robarts rzekł pułkownik odszukasz pan miss Sitę i przyprowadzisz tu zwszelkimi względami, jakie angielski dżentelmen winien damie szlachetnego urodzenia. Ale, panie pułkowniku. zaczął Robarts, który chciał uprzedzić Bardaya o obecnościLuizy. Jeszcześ pan tutaj? zapytał Barclay z wyniosłym spokojem.W ten sposób nakłoniony do posłuszeństwa, Robarts wyszedł ze spuszczoną głową. Znasz pan dolinę Narbady? spytał Barclay Korkorana tonem turysty, który zachwalapiękno krajobrazu. To urocza okolica
[ Pobierz całość w formacie PDF ]