[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wstydem zdjęta za zamiar tej chuci przeklętejI za płomień zbrodniczy z jej oczu poczęty,Chciała umrzeć; dłoń zbrojna w żelazo uczynneMiała zgasić jej oczu promienie niewinne.Ujrzałam, poskoczyłam, chwyciłam wpół ciała;Jam ją jedynie dla cię ocalić zdołałaI jej łez, a twej męki litując się razem Mimo chęci się stałam jej cierpień wyrazem.TEZEUSZPrzewrotny, ha, widziałem, jak zbladły mu lica!Jak mimo woli zadrżał na widok rodzica;Oczy jego zaledwie że radość jawiły,Chłodne uściski czułość mą lodem zmroziły.Ale czy ta występna miłość, którą pała,Poprzednio już, w Atenach, objawić się śmiała?ENONAPanie, przypomnij sobie skargi swojej żony,yródło ich tkwiło w owej miłości szalonej.343TEZEUSZI w Trezenie szaleństwo wszczęło się na nowo?ENONAOpowiedziałam, panie, wszystko, słowo w słowo.Lecz zbyt długo ma pani w śmiertelnej udręceCzeka; ścierp, iż me służby rychło jej poświęcę.SCENA DRUGAT e z e u s z, H i p o l i tTEZEUSZOtóż i on.Bogowie! Ta postać tak miłaJakichż oczu, jak moich, by nie omamiła?Trzebaż, by pod tą maską tak plugawe wnętrzeW cnót się wszelkich stroiło uroki najświętsze?Czemuż nie dano, aby przez pewne oznakiKażdy mógł przejrzeć niskość duszy lada jakiej?HIPOLITWolnoż zapytać, jakie uczucia złowrogieZmąciły to oblicze dostojne i drogie?Czy udział syna w trosce twej nie ulży w niczem?TEZEUSZPrzewrotny, ty śmiesz stawać przed moim obliczem?!Potworze, gromów nieba po sto razy godny.Zbójów, z których świat czyszczę, odpadku wyrodny,Ty, którego chuć sprośna w kazirodczym szaleOjca własnego łoże chce splamić zuchwale,Ty śmiesz mi jawić swoje obłudne spojrzenie!W tym miejscu, co twe niecne widziało płomienie!I nie spieszysz co rychlej szukać na kraj świataSiedzib, gdzie o Tezeju i wieść nie dolata?Precz, zdrajco! Mej wściekłości nie chciej stawić czołaNie kuś gniewu, co ledwie powściągnąć się zdoła;Dosyć już dla mnie, dosyć hańby wiekuistej,Iż mogłem na świat wydać płód równie nieczysty,Niż żeby śmierć twa jeszcze, czci mojej zakała,Chlubnych dzieł długie pasmo dziś pokalać miała.Uciekaj i gdy nie chcesz szeregu pomnożyćZbrodniarzy, których dłoń ta zdołała umorzyć,Strzeż się, aby to słońce, co nad nami płonie,Zladów stóp twoich w tej tu nie ujrzało stronie.Uciekaj, mówię, rychło: jeszcze tej godzinyZ twej obmierzłej postaci oczyść me dziedziny.344A ty, Neptunie, jeśli mej prawicy siłaNiegdyś z bezecnych zbójów brzeg twój oczyściła,Pomnij, że sam, w nagrodę mej zwycięskiej bitwy,Przyrzekłeś pierwszej mojej wysłuchać modlitwy.Wśród strasznego więzienia jęcząc długiej nocyNi razum twej nie wezwał nieśmiertelnej mocy,Szczędząc łask, jakich prawo mam żądać od ciebie,By móc się do nich uciec w godniejszej potrzebie.Dziś cię błagam.Racz pomścić ojcowską niedolę,Oddaję tego zdrajcę na gniewów twych wolę;W krwi własnej płomień jego ugaś świętokradczy;Wściekłość twa, by najsroższa, łaskę mi wyświadczy.HIPOLITFedra o niecny płomień wini Hipolita!Słupieje dusza, zgrozy nadmiarem przybita!Tyle ciosów znienacka wali w moją głowę,%7łe głos tłumią mi w piersiach, odejmują mowę.TEZEUSZZdrajco! Mniemałeś może, iż trwożne milczenieTwoich niecnych zakusów pogrzebie wspomnienie.Nie trzeba było, kiedyś uchodził, w jej dłoniZostawiać tej, co oto cię oskarża broni;Lub też, by dopełniła się wszelka sromota,Trzeba ją było zbawić mowy i żywota.HIPOLITKłamstwem tym najczarniejszym słusznie oburzony,W pełnym wyznaniu szukać winien bym obrony,Lecz chcę szanować sekret, co ciebie dotyka.Uznaj przyczynę, która usta mi zamyka,Ojcze, i próżnych zgryzot nie chcąc mnożyć sobie Przyjrzyj się memu życiu i mojej osobie.Zbrodnia lżejsza poprzedza zawżdy ostateczną,Kto bądz umiał granicę przekroczyć stateczną,Może z czasem pogwałcić i wzgląd, by najświętszy.Tak jak zacność, i zbrodnia stopniami się piętrzy;I nigdy nie widziano zbożności i cnoty,Iżby się nagle w bezmiar zmieniły podłoty.Nie stanie się w dniu jednym człek szlachetny z młoduPrzewrotnym skrytobójcą, kazicielem rodu.Wstydliwej bohaterki piersią wykarmiony.Nigdym się krwi niegodny nie okazał onej;Roztropny Pitej, gdym był dzieckiem jeszcze słabem,Raczył mą młodość krasić swych nauk powabem.Nie chcę w własnym świadectwie szukać zbytniejchwały.Lecz jeśli jaką cnotę bogi mi przyznały,Mniemam, panie, iż właśnie imię moje sławią345Za wstręt do zbrodni, którą dzisiaj mnie plugawią.Z tego słynie Hipolit w całym greckim kraju.Aż do srogościm przywiódł czystość obyczaju;Czucia me nieugięte wiadome są w świecie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]