[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spojrzała na Alvina.- To moja córka zaniosła krosno na zachód.Mogła tam pójść, gdyż jest tylko w połowie biała.- Pogładziła włosy Ta-Kumsawa.- Isaac to mój mąż.Moja córka Wieża jest jego córką.- Mana Tawa - szepnął Ta-Kumsaw.- Przez jakiś czas sądziłam, że Isaac zostanie z nami, zamieszka tutaj.Ale potem widziałam, że jego nić oddala się od nas, choć ciałem wciąż tu przebywał.Wiedziałam, że odejdzie, żeby być ze swoim ludem.Wiedziałam, dlaczego przyszedł, dlaczego sam wynurzył się z puszczy.Istnieje żądza głębsza niż głód pieśni żyjącego lasu u czerwonego człowieka, głębsza niż tęsknota kowala za gorącym mokrym żelazem, głębsza nawet niż pragnienie przenikacza, by poznać puste jądro ziemi.Ta żądza doprowadziła Ta-Kumsawa do naszego domu.Na krośnie tkała jeszcze wtedy moja matka.Nauczyłam Ta-Kumsawa czytać i pisać; poznał całą bibliotekę mojego ojca, przeczytał wszystkie książki w dolinie.Posłaliśmy po więcej do Filadelfii i te także przeczytał.Wtedy wybrał sobie imię.na pamiątkę człowieka, który napisał Principia.Kiedy osiągnęliśmy odpowiedni wiek, ożenił się ze mną.Urodziłam dziecko.Odszedł.Wrócił, gdy Wieża miała trzy lata.Zbudował krosno i zabrał ją na zachód, za góry, by żyła wśród jego ludu.- I pozwoliliście odejść swojej córce?- Tak jak któraś z moich babek, siedząc przy starym krośnie, pozwoliła swej córce odpłynąć za ocean pod czujnym okiem ojca.Tak.Pozwoliłam.- Becca uśmiechnęła się smutnie.- Wszyscy mamy pracę do wykonania, ale nie istnieje taka, za którą nie trzeba płacić.Kiedy Isaac ją zabierał, siedziałam już przy tym krośnie.Wszystko, co się zdarzyło, było dobre.- Kiedy przyszliśmy, nawet nie spytaliście, jak się wiedzie waszej córce! I dalej nie pytacie!- Nie muszę pytać.Nic złego nie może się stać strażniczkom krosna.- Skoro wasza córka odeszła, kto zajmie wasze miejsce?- Może zjawi się inny mąż.Taki, który zostanie w tym domu, zbuduje dla mnie nowe krosno, i drugie dla córki jeszcze nie narodzonej.- A co wtedy będzie z wami?- Za dużo pytań, Alvinie - wtrącił Ta-Kumsaw.Ale głos miał cichy, zmęczony i brzmiący z angielska.Alvin podziwiał Ta-Kumsawa, który przeczytał książki białych ludzi.Dlatego nie zraził się tą łagodną przyganą.- Co będzie z wami, kiedy wasza córka zajmie to miejsce?- Nie wiem - odparła Becca.- Ale legenda głosi, że odchodzimy tam, skąd biorą się nici.- I co tam robicie?- Przędziemy.Alvin spróbował sobie wyobrazić matkę Bekki, jej babkę i wszystkie kobiety z rodu, jak siedzą przy kołowrotkach i ciągną z wrzecion nici surowe i białe.I te nici suną gdzieś, znikają, póki się nie zerwą.A może kiedy taka nić się zerwie, one ją chwytają, chwytają całe ludzkie życie, i rzucają na wiatr, a nić potem opada i wplata się w czyjeś krosno.Życie na skrzydłach wiatru, schwytane i utkane w tkaninę człowieczeństwa, zrodzone w dowolnej chwili, potem usiłujące przedostać się do płótna, wpleść się w jego moc.A kiedy sobie to wyobraził, wyobraził też sobie, że zrozumiał coś z tej tkaniny.Zrozumiał, że tym jest mocniejsza, im mocniej wplata się w nią każda z nici.Te, które przesuwały się po wierzchu, z rzadka tylko nurkując w splot, nie siły dodawały, lecz koloru.Te zaś, których barwa była prawie niewidoczna, wszystkie sunęły pomiędzy innymi nićmi i wiązały je razem.W nich tkwiło dobro.Od dzisiejszego dnia już zawsze, gdy Alvin zobaczy spokojnego, ledwo zauważanego skromnego człowieka, który jednak wiąże i zespala całe życie wioski czy miasta, powita go w milczeniu.A w głębi serca złoży mu hołd, gdyż będzie wiedział, że takie właśnie życie czyni tkaninę wytrzymałą, a splot gęstym.Pamiętał też o wielu niciach, które urywały się tam, gdzie było miejsce bitwy Ta-Kumsawa.Zupełnie jakby Ta-Kumsaw użył nożyc.- Czy nie można tego naprawić? - zapytał Alvin.- Nie ma nadziei, żeby odwrócić tę bitwę i żeby nie pozrywały się te nici?Becca pokręciła głową.- Gdyby nawet Isaac tam nie poszedł, bitwa odbyłaby się bez niego.Nie, te nici nie zostały zerwane czynami Isaaca
[ Pobierz całość w formacie PDF ]