[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Prawdopodobnie był aż takim głupcem,by myśleć, że Castillo mógłby go ochronić nawet w tej sprawie.Jeśli takwłaśnie myślał, Christine miała znacznie większy problem niż myślał.Michaelrzucił się do biegu przez drzwi.Damon trzymał Christine rozpłaszczoną napodłodze i kucał nad nią z wielkim nożem w ręku, którym wymachiwał przed jejtwarzą.Wszyscy zamarli.Michael skrzyżował ramiona na torsie i próbował niewyglądać na poruszonego.- Co ty wyprawiasz, Damon?- Wracaj do swojej ludzkiej dziwki.Mam zgodę Castillo, a ty stoisz mi nadrodze.Michael zaczął ruszać do przodu, ale Jonas złapał go za ramię.- Nigdy więcej mnie nie znieważysz, albo dostanę twojej jaja.- Castillo Cię zniszczy.- Jeśli stoi za twoją samowolką, zostanie zabity z rozkazu rady.Damon ryknął skrzypliwym śmiechem.- Ty tego najwyrazniej nie pojmujesz.Oni już nie grają zgodnie z twoimizasadami.Honor naprawdę umarł.- Więc opuść mój klub nim zginiesz.Damon popchnął odrobinę nóż w pierś Christiny, a potem zjechał w dół bywywołać krwawienie.Krzyknęła, a Jonas ruszył do przodu.Michael schwyciłgo.Nie mogli jeszcze zadziałać.Damon chciał, by go zaatakowali.Tosprowokowałoby Castillo, a gdyby ich już nie było, nikt nie byłby w staniezatrzymać jego szaleństwa.- Przestań mnie testować i wyjdz Damonie.- Okay.Skoczył nad Christiną, złapał ją za kostkę i wciągnął ją szybko do publicznejczęści baru.- O cholera.Wymamrotał Jonas i obaj skoczyli za nim do przodu.Bar był pełny, tuż po otwarciu, krzyki dały im znać, że ludzie również towidzieli.Jack i inni szybko zaczęli prowadzić ludzi do wyjść.Policja zjawi się jużniedługo.Ludzie rozproszyli się jak bydło oglądając się za nimi dookoła.Michael skierował się w prawo, a Jonas w lewo.Damon nie był w stanie wyjśćdrzwiami z Christine, ale mógł ukrywać się na tyle długo, by ją zabić.Michaelrozglądał się w górę i w dół, a potem wskoczył na bar, by lepiej widzieć.- Tam, wraca się w stronę drugiego baru.110Wskazał Jonasowi mężczyznę, który dalej ciągnął za sobą Christine.Michael skoczył w jego stronę, miał nadzieję, że uda mu się go zablokować, alewtedy otworzyły się drzwi między barami.Jego serce zatonęło.* * *Tori pomyślała, że dobrze zrobili zabierając przed wyjściem z jejmieszkania broń.Schowała ją w tylniej części spodni i szła w stronę windy.Nieplanowała wrócić do tego domu w najbliższym czasie, i nie chciała ryzykować,że ktokolwiek mógłby zostać ranny próbując ją odzyskać.Nacisnęła guzik iczekała, aż małe światełko wejdzie na dół.Skrzyżowała ręce i czekała.Ktośmusi być tam na górze.Może Michael wracał już na dół.Winda nareszcie sięgnęła spodu i w niego uderzyła.Gdy drzwi się otwarły,Damon rzucił jej złowrogi, powykręcany uśmieszek.Upuścił na podłogę coś, cookazało się być nogą Christiny.O cholera.Zaczęła się powoli wycofywać,szybko chwytając broń.- Szukałem Cię - Powiedział z tym jego Szkockim akcentem, tuż przedtrzaśnięciem w nią.To stało się tak szybko, że nie zdążyła puścić spluwy.Obecnie, jedno ramię założył dookoła jej gardła, jej plecy przyciśnięte do jegoklatki piersiowej, co uniemożliwiało jej oddychanie.Kierował swój oddechśmierdzący zgnilizną na jej twarz i mocno przyciągał jej ciało.Czubek był bardzo blisko tego, by zaatakować.Jej żołądek wariował, alejakoś to przełknęła.Szarpnął ją z powrotem do windy.Chciała krzyczeć, ale nie zamierzała dać mutej satysfakcji, nawet gdyby miała wystarczająco dużo powietrza, żeby to zrobić.Noga Christine była obok jej nogi, więc mocno kopnęła ją kilka razy.Nic.Jedyny ruch jak nadszedł, pochodził od krwi, sączącej się z jej czoła i cięcia naklatce piersiowej.Kopnął w główny guzik panela windy i zmiażdżył go.Guzikiodpadły na podłogę, kiedy druty zaczęły skwierczeć.Zwiatło wewnątrz windyzgasło.- To powinno ich zatrzymać wystarczająco długo.Niewiadomo skąd, szpiczaste ostrze pojawiło się nagle na jej policzku.- Jesteś doskonałym dodatkiem do mojej kolekcji.Musiała jakoś go zagadać.- Jakiej kolekcji?- Dusz.Szarpnął ją w górę tak, że musiała iść na paluszkach przez korytarz.Zdołała stęknąć,- Hym?Popchnął ją na ścianę i przekręcił ją tak szybko, że poczuła zawroty.111 - Dusze.Do mojego haremu.Dusze moich niewolników w życiupozagrobowym.Nie mów mi, że nigdy nie słyszałaś o Przepowiedni.Zakaszlała i potarła gardło.- Taa, to standard, podręcznikowa rozmowa z szaleńcem.- Nie pouczaj mnie, człowieku.Chrząknął, chwycił ją za gardło i ścisnął mocniej.Jego druga ręka wepchnęła odrobinę czubek ostrza noża w jej ciało.Długimliznięciem przesuwał się w górę jej szyi, a potem zadrżał.Kwiknął i złapał pełnągarść jej włosów.Ciągnął ją do pokoju wspólnego, potem na korytarz takszybko, że potykała się, ale starała nadążyć.- Który pokój jest jego?- Hę?- Michaela.- A co?Kopnął w jedne drzwi, by odsłonić pokój udekorowany plakatami punkowychzespołów i czarną farbą.- Stosowna zniewaga, nie uważasz?- Znasz Michaela.Nie będzie go to obchodzić.- Jesteś jego dziwką.- Ma wiele kobiet, i dobrze o tym wiesz.Kopnął następne drzwi, otwierając je.Ten był bardzo dziewczęcy i cały różowy.Zdołała się zaśmiać.- Jesteś pojebany.- Jeszcze tylko kilka minut.Bądz cierpliwa ukochana.Ta wiadomość przyprawiła ją o ciarki.Zaciągnął ją do drzwi Michaela po drugiej stronie korytarza i kopnął w nie.- Aha! Karta magnetyczna.Gdzie jest twoja?- Nie mam takiej.Uderzył w małą, srebrną szczelinę na ścianie i drzwi się otwarły.Pchnął je dotyłu i wpuścił ją do środka.Odzyskała równowagę, tuż przed tym jak ją złapał.Damon rzucił ją na łóżko tak mocno, że jej głowa uderzyła o zagłówek.Krzyknęła instynktownie i złapała się za głowę.- Piękny krzyk.Zbliżał się coraz bardziej.Zamknęła usta i przeturlała się na drugą stronę łóżka,mrugała, by odgonić białe iskierki, wypełniające jej pole widzenia.Pojawił się tuż przed nią i zaskowyczała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]