[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siedział po turecku pośrodku kręgu złożonego z pięciu swoich pomocników oraz Oresiasa, Jamala Atty, Demetriosa i Lugotorixa.Rita stała wraz z innymi na zewnątrz kręgu, z rękoma związanymi mocnym sznurem.Najwidoczniej nie wiedziano jak potraktować kobietę, która znalazła się na wojennej wyprawie.Nie wierzono, by mogła być kimś ważnym.Nikt nie starał się wyprowadzić przybyłych z błędu.Tłumacz zbliżył się jeńców.Był niski i muskularny.Miał na sobie mundur uszyty według mody panującej obecnie na Rhusi.Kołnierz ozdabiały muszle, getry ciasno opinały nogi, a buty miały elastyczne podeszwy.Potężny Kirgiz o byczym wyrazie twarzy przemawiał, a tłumacz przekładał jego słowa na helleński.- Jestem Batur Czingiz.Rządzę tym terenem w imieniu moich władców z Azowskiej Rhusi.Jesteście najeźdźcami.Chcę znać cel waszego przybycia, aby powiadomić przez radio mojego króla.- Jesteśmy ekspedycją naukową - zaczął wyjaśnienia Oresias.Tłumacz uśmiechnął się pod nosem, zanim przetłumaczył tę odpowiedź.Batur również się roześmiał, odsłaniając przy tym żółte zęby.- Nie jestem głupi.Gdyby chodziło o to, poprosilibyście naszych naukowców, zamiast ryzykować własne życie.- Sprawa była bardzo pilna - kontynuował Oresias.- A co powie ten czarny, arabios ?Jamal Atta skinął głową.- Zgadzam się.- Zgadzasz się ze mną czy z białoskórym dowódcą?- Jesteśmy wyprawą naukową.- Pewnie uciekacie z pałacu.Stchórzyliście i chcecie się ukryć na naszym ogromnym stepie.- Wiemy bardzo mało o rewolucji.- My też otrzymaliśmy wiadomość dopiero kilka godzin temu.- Kirgiz uniósł ramiona i zadzierając głowę przyglądał się im ponad swoim podbródkiem.- Nie jesteśmy prostakami.Ani barbarzyńcami - dodał tłumacz.- Mamy radio i kontaktujemy się ze światem.Czasem nawet kąpiemy się, gdy nie ma suszy.Uzbroiliśmy kraj.- Mamy wiele szacunku dla dzielnych żołnierzy kirghiskich.- Oświadczył Atta patrząc na Oresiasa.- Jesteśmy intruzami i pokornie prosimy o łaskę.Jesteśmy pewni, że pod bożym niebem i nad diabelskimi trawami, wielki jeździec Batur Czingiz nie odmówi nam tego.- Oresias zmrużył oczy, lecz nie protestował przeciw dyplomatycznym zabiegom Atty.- Cieszą mnie twoje mądre słowa.Ale łaska nie zależy ode mnie.Jestem żołnierzem, a nie wodzem.Dość na razie.Czy możecie powiedzieć więcej, zanim zapytam przełożonych, co z wami zrobić?Rita zadrżała.Odebrano jej obojczyk, gdy została wyciągnięta ze śmigłowca.Nie wiedziała, co działo się z bramą.Nadchodziła noc.Przede wszystkim chciała być jak najdalej stąd, daleko od sprawy, w którą wciągnęła ją babka i Jej Imperiał Hypselotes.Była przerażona.W ciągu ostatnich godzin zrozumiała kilka rzeczy, na które dotychczas starała się nie zwracać uwagi.Nie była nieśmiertelna.Ci ludzie mogli ją łatwo zabić.Lugotorix nie był w stanie jej obronić, choć w razie potrzeby gotów byłby umrzeć pierwszy.Sama doprowadziła do tego.Nie będzie jej łatwo oskarżyć o wszystko ojca i Patrikię.Sama zgodziła się tu przylecieć.Wprawdzie nie mogła przewidzieć, co postanowi Kleopatra, gdy zobaczy instrumenty Patrikii, ale.Zadrżała raz jeszcze.Żołnierze wyprowadzili ich z namiotu i zagnali do tymczasowego więzienia, zrobionego z płótna namiotowego zaciągniętego na kijki i drewniane paliki.Prowizoryczna zagroda nie miała dachu, więc hulał po niej zimny wiatr.- To już koniec - powiedział Atta, gdy skośnoocy strażnicy zamykali za nimi ogrodzenie.Więzienie było bardzo prowizoryczne, ale zastraszeni jeńcy nie mieli odwagi nawet dotykać płótna.Strażnicy przy pomocy gestów dali im do zrozumienia, że będą strzelać, jeśli tylko ktoś spróbuje wybrzuszyć tkaninę.Czuli, że po drugiej stronie są strzelby gotowe do strzału.Rita usiadła na kamieniach obejmując kolana rękoma i opierając na nich twarz.Przez wiele godzin bala się i teraz bolało ją cale dało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]