[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Załadujcie ich zatem na statki, póki jeszcze pora  powiedział Turin. Nie zechcą od nas odejść  stwierdził Gwindor  nawet gdyby Kirdan zdo-łał ich wyżywić.Musimy trzymać się razem, jak długo będzie nam to dane, i niekusić śmierci. Na to wszystko dałem już odpowiedz  powiedział Turin. Mężna obro-na granic i miażdżące wypady na wroga, nim ten zbierze siły  oto najlepszy spo-sób, aby dalej wspólnie przemieszkiwać.Czy ci, o których mówisz, bardziej miłu-ją kryjących się w lasach i polujących jako te wilki, czy też takich, co hełm przy-wdziewają, biorą tarczę i ruszają na wroga, choćby nawet i o wiele liczniejszego?156 Nawet kobiety Edainów nie powstrzymywały swych mężów, gdy ci wyruszali naNirnaeth Arnoediad. I cierpiały potem większą niedolę, niż gdyby bitwa owa nigdy się nie odby-ła  stwierdził Gwindor.Wątek miłości Turina do Finduilasy również miał zostać jeszcze rozwinięty:Finduilas, córka Orodretha, miała złote włosy, jak wszyscy w rodzie Finarfi-na i widok jej oraz towarzystwo zaczęły być Turinowi miłe, jako że przypomina-ła mu pokrewne kobiety z domu jego ojca w Dorlominie.Z początku spotykał jątylko w obecności Gwindora, potem jednak i ona zaczęła wypatrywać okazji i wi-dywali się czasami na osobności, niby to przypadkiem.Potem jeszcze wypytywa-ła go o Edainów, o których do tej pory prawie nic nie wiedziała, oraz o kraj jegoi pobratymców.Turin odpowiadał jej chętnie, chociaż nie wymieniał nazwy miejsca swoich na-rodzin ani imion bliskich, w końcu zaś powiedział: Miałem niegdyś siostrę, Lalaith ją zwałem.Przypominasz mi ją.Ale onadzieckiem tylko była, żółtym kwiatem na zielonych łąkach wiosny, a gdyby żyładzisiaj, zapewne smutek odebrałby jej radość życia.Lecz ty nosisz się jak królowa,jesteś jak złociste drzewo.Pragnąłbym mieć tak piękną siostrę. Ale i ty wyglądasz jak król  odparła  a nawet jak wódz spośród ludu Fin-golfina.Chciałabym mieć tak dzielnego brata.Sądzę, że nie nazywasz się wcaleAgarwaen, bo imię to do ciebie nie pasuje.Nazwę cię urin, Tajemnica.Wzdrygnął się Turin, lecz powiedział: Nie tak brzmi moje imię i nie jestem królem, nasi władcy bowiem wywodząsię od Eldarów, ja zaś nie.Turin zauważył, że przyjazń łącząca go z Gwindorem ostygła.Zdumiał się po-nadto, o ile bowiem z początku pamięć upiorności Angbadu zdawała się nie nę-kać Gwindora, to teraz przygnębienie i smutek znów go dopadły.Snuł domysły: Może dlatego chodzi smutny, bo pokonałem go i pogardziłem radami; tego bymnie chciał.Kochał bowiem Gwindora jako mędrca i uzdrawiacza.Bardzo muwspółczuł.W owych dniach jednak zbladła również radość Finduilasy.Twarz sięjej zachmurzyła, krok utracił sprężystość.Turin przypuszczał, że to słowa Gwindo-ra zasiały w jej sercu lęk przed tym, co mogła przynieść przyszłość.W istocie Finduilas popadła w rozterkę.Owszem, ceniła Gwindora i współczu-ła mu, nie chciała przydać mu smutków ni łez, ale mimo woli pokochała Turinai z każdym dniem uczucie stawało się coraz silniejsze.Pomyślała nawet o historiiBerena i Luthien.Ale Turin nie przypominał Berena! Nie pogardzał nią i mile wi-tał jej towarzystwo, ale wiedziała też, że nie darzy jej miłością taką, jakiej by ocze-kiwała.Gdzie indziej był i sercem, i myślami, wciąż wspominając dawne wiosny.157 Wówczas Turin przemówił do Finduilasy: Nie pozwól, aby słowa Gwindora napełniły cię strachem.Wiele przecierpiałw mrokach Angbadu, a jako że dzielnym jest mężem, ciężko mu znosić takie oka-leczenie i przymusową bezczynność.Pocieszenia potrzebuje i długo potrwa, nimwyzdrowieje. Dobrze o tym wiem. Ale my wywalczymy dla niego ten czas!  powiedział Turin. Nargoth-rond wytrwa! Nigdy już Morgoth Nikczemny nie wyjrzy z Angbadu, polegać muprzyjdzie tylko na swych sługach, tak powiada Meliana z Doriathu.Oni są jakopalce czarnych dłoni, a my przytrzaśniemy je, a potem odetniemy, aż Nieprzyja-ciel cofnie łapę.Nargothrond wytrwa! Może  powiedziała Finduilas. Jeśli dopniecie swego, to tak się stanie.Aleuważaj, Adenedhelu, z ciężkim sercem żegnam cię, gdy wyruszasz do walki.Bojęsię, by Nargothrond nie został bez wodza.Potem Turin poszukał Gwindora i tak mu rzekł: Gwindorze, drogi przyjacielu, znów pogrążasz się w smutku, nie czyń tego!Pobyt wśród krewnych i blask Finduilasy przywrócą ci jeszcze zdrowie.Gwindor spojrzał na Turina i chociaż nie odpowiedział, to oblicze miał chmur-ne. Czemu tak na mnie patrzysz?  spytał Turin. Często ostatnimi cza-sy dziwnie wodzisz za mną wzrokiem.Czym cię zasmuciłem? Sprzeciwiłem siętwym radom, ale mężczyzna winien mówić, co myśli, miast dla prywaty skrywaćprawdę.Wolałbym, żebyśmy byli jednego zdania.Nie zapomnę, że jestem twoimdłużnikiem. Zaprawdę? Niemniej swoimi czynami i słowami odmieniłeś mój dom i mo-ich bliskich.Rzuciłeś na nich cień.Czemu miałbym się cieszyć, gdy tracę wszyst-ko na twoją korzyść?Turin jednak nie pojął tych słów, przypuszczając, że Gwindor zazdrości mu po-słuchu u Króla i monarszej serdeczności.W następnym urywku Gwindor ostrzega Finduilas, czym grozi miłość do Tu-rina, i ujawnia, kim jest ów człowiek.Tekst ten jest dość zbieżny z fragmentemprzedstawionym w Silmarillionie (str.257), jednak pod koniec natykamy się naodpowiedz Finduailas, dłuższą niż w innych wersjach: Chyba wzrok ci przyćmiło, Gwindorze  powiedziała. Nie widzisz lubonie rozumiesz, co nadchodzi.Czy muszę po dwakroć wstyd przecierpieć, by praw-dę ci uświadomić? Bo kocham cię, Gwindorze, i wstyd mi, że nie bardziej, ale ule-głam uczuciu potężniejszemu, przed którym nie ucieknę.Nie szukałam go i długoodpychałam.Ale skoro ja szczerze boleję nad twoimi ranami, to i ty miej dla mnie158 litość.Turin nie kocha mnie i tak już pozostanie. Mówisz to, aby uwolnić ukochanego od winy.Czemu zatem szuka twej obec-ności, przesiaduje z tobą i coraz mu to milsze? Bo i on potrzebuje pocieszenia.Sam został, bez swoich.Obaj jesteście w po-trzebie.A co z Finduilas? Nie dość, że przychodzi mi, niekochanej, wyznać tąokrutną prawdę, to jeszcze sądzisz, że chcę cię oszukać? Nie.Niewiele kobiet przyzna się, że nie są kochane, jeśli tak jest w istocie. Jeśli ktokolwiek winę tu ponosi, to ja, ale odstępstwo poczyniłam mimowol-nie.A twe przeznaczenie i plotki o Angbadzie? A śmierć i zniszczenie? Adanedhelwciąż ważne miejsce zajmuje w księdze świata i sięgnie on jeszcze kiedyś Morgo-tha. Jest dumny. Ale i miłosierny  powiedziała Finduilas. Nie przebudził się jeszcze, alelitość zawsze znajdzie drogę do jego serca, a on nigdy jej nie odtrąci.Może tylkoto pozostanie.Ale ty nie lituj się nade mną [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl