[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zabrał ich w końcu do samej Warszawy, z tym, że jeden wysiadł po dro-dze.Mówił że cały czas opowiadali różne głupoty, gadali, że byli w zamku, gdzie straszy,istnieje legenda, że kto zobaczy ducha, tego nieszczęście spotka, polecieli oglądać du-cha i proszę, jakie skutki.Już mają ducha.Spytał, czy tego ducha widzieli, na co zaczę-li się śmiać i powiedzieli, że kierowca widział.Kierowca był zły jak diabli i nic nie mó-wił.Potem wypytywali go dyplomatycznie, po co był w Gnatach, jak często tam jezdził,kogo zna i inne takie, i on mówi, że jedno z dwojga, albo to byli szpiedzy,.albo kontr-wywiad, albo MSW. Czyli jedno z trojga poprawiła Okrętka. Z trojga, rzeczywiście.Był ciekaw, czy w Gryfowie wstąpią na milicję, otóż nie, niewstąpili.Jeden wysiadł w Jeleniej Górze, a pozostali dwaj dojechali z nim do Warszawy,na Woli wsiedli do taksówki, podziękowali grzecznie i tyle ich widział.Na chwilę zapanowało milczenie.Wszyscy troje popatrzyli na siebie wzajemniei w rozmaity sposób pokiwali głowami.Okrętka sięgnęła po zeszyt. Trzeba ich dopisać rzekła spokojnie. Jesteś pewna, że on mówił prawdę? Jestem pewna absolutnie! Nic więcej nie powiedział? Wypytałaś go dokładnie? Wydarłam z niego wszystko pazurami.On sam się zastanawiał, kim oni byli,z tym, że tylko z ciekawości, o Gnatach w ogóle nie miał pojęcia.Mówi, że uważałby ichza zwyczajne ofiary katastrofy, gdyby nie dwie rzeczy.Po pierwsze to, że kierowca niepoleciał na milicję i w ogóle nie zajmował się samochodem, a po drugie, jego zdaniem,trzymali się znacznie lepiej niż normalni ludzie.Ostatecznie musieli być trochę poroz-bijani, a nic po nich nie było widać.Mówi, że to jest specjalna sztuka zachować się od-powiednio w momencie katastrofy.Musieli mieć trening, on na ten temat bardzo dużowie, też mi o tym opowiadał.Najlepiej jest podobno. Przewidujesz nasz udział w różnych katastrofach? przerwała Okrętka z lekkąurazą. A ty nie? zdziwił się Januszek. Przecież wplątaliśmy się już w te Gnaty.Niechona powie, jak najlepiej.132Okrętka popatrzyła na niego wzrokiem pełnym obrzydzenia i lewą ręką rozmierzwi-ła sobie włosy na głowie.Prawą miała zajętą długopisem. Podobno najlepiej jest przyjąć pozycję kulistą zakomunikowała Tereska. Skulić się, weprzeć w co popadnie i schować głowę w ramiona.Możliwe, że powin-niśmy to poćwiczyć. Fajnie, ja mogę wjeżdżać na rowerze pod samochody zaofiarował się Januszek. A wy będziecie przyjmować pozycję kulistą. Przestań się wygłupiać zdenerwowała się Okrętka. Nie powiedziałaś jeszcze, kiedy to było. W tym roku, w zimie.Chyba w styczniu albo w lutym.Okrętka dopisała datę, odsunęła zeszyt, odchyliła się z krzesłem do tyłu i spojrzałana przyjaciółkę. No tak.I co teraz? Teraz to już widać, że sprawa jest śmierdząca rzekł z zadowoleniem Januszek. Musi być niezła draka, jeżeli narobiło się tyle szumu. Ciekawe, od czego się to wszystko zaczęło powiedziała w zamyśleniu Tereska. Zaraz, nie powiedziałam wam jeszcze, że byłam u inwestora, zdążyłam tam wpaśćwczoraj, pod koniec ich pracy. I co? Mało, ale zawsze coś.Nie mają pojęcia o niczym, ich zdaniem zaistniały trudno-ści obiektywne.Dostali dwie opinie na piśmie, że obiekt nie nadaje się na sanatoriumi po tych opiniach zrezygnowali ostatecznie. A kto wystawiał opinie? przerwa-ła Okrętka. Jeden ich pracownik, jakiś rzeczoznawca od tych rzeczy i jeden pracownik biuraprojektów, ale już nie wiem którego. Nie ma znaczenia.Co do biura, łatwo można zgadnąć, dlaczego wystawili takąopinię.Natomiast ten ich pracownik.Co złamał? Rękę, nogę, żebra.? Nie wiadomo. Jak to? Nie wzięłaś od nich jego nazwiska i adresu?! Chyba zgłupiałaś.!Tereska z nagłym zainteresowaniem przyjrzała się oburzonej Okrętce. Ciekawa rzecz rzekła zgryzliwie jak tylko się włączyłaś aktywnie, od razu cisię wzmogła bystrość umysłu.Pamiętam, że nie tak dawno trzeba było z ciebie wszelkiepoglądy wyrąbywać toporem. No to co? Zmieniłam zapatrywania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]