[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nawet w du­chu.- Tylko już zupełnie nie wiem, co w takim ra­zie będziemy mówili - przerwała mu posępnie Ja­neczka.- Coś człowiek musi, jak się już tak okro­pnie zdenerwuje.I może byśmy mogli za jakieś wy­jątkowe zasługi.Pan Roman pośpiesznie uciął deklaracje swoich dzieci.- Nie, nic nie musicie obiecywać! Proszę bar­dzo, tego przekleństwa możecie używaćw wyjątko­wych wypadkach!Pawełek osłupiał kompletnie.- Co takiego.?- Mówię, że akurat to przekleństwo dopusz­czam.Zgadzam się, żebyście go używali,ale żadne­go innego!Oszołomione dzieci przez chwilę milczały.- Bo co to jest? - spytała Janeczka nieufnie.Pan Roman zawahał się i przyjrzał dzieciom.- Powiem wam, co to znaczy, pod warunkiem, że z niego nie zrezygnujecie.Tylkoto jedno słowo i więcej nic.Nie za często i nie publicznie, bo ktoś nie wtajemniczony może się obrazić.Więc jak? Obiecujecie?- No pewnie! - krzyknął Pawełek z zapałem.- Granitowe słowo!- Ja też mogę przysiąc! - zapewniła Jane­czka.- Co to znaczy?- To jest po duńsku - rzekł uroczyście pan Roman.- I znaczy “trzydzieści trzy”! Rozumiem doskonale, że zdenerwowany człowiek coś musi, i całkowicie aprobuję przekleństwo matematyczne.Nawet jeśli jest wygłaszane z niewłaściwym akcen­tem.- Zaraz, zaraz - wtrąciła szybko pani Kry­styna.- Ja też tu mam coś do powiedzenia.Ja też mogę się zgodzić na ten duński język, ale pod wa­runkiem, że, na litość boską, przestaniecie się starać o zasługi.Książka pobrana ze stronyhttp://www.ksiazki4u.prv.pl [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl