[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie widziałam Harry ego do chwili& no& w kostnicy. Wie pani, to dziwne.To bardzo dziwne. Co& co pan ma na myśli? Ciekawa rzecz, tkanka bliznowata.Dla nas nie znaczy wiele.Blizna to blizna.Alelekarze potrafią powiedzieć na ten temat znacznie więcej.Są w stanie określić z grub-sza wiek blizny. Nie wiem, o co panu chodzi. To proste.Według naszego lekarza i innych, z którymi się konsultowaliśmy, bliznaza uchem pani męża nie może być starsza niż pięć do sześciu lat. Bzdura oświadczyła pani Rival. Nie wierzę w to.Ja& nikt nie potrafi powie-dzieć.W każdym razie nie było& Więc widzi pani powiedział Hardcastle gładko jeśli ta blizna ma pięć czy161sześć lat, to znaczy, że ten mężczyzna nie miał blizny przed 1951 rokiem, do kiedy byłpani mężem. Może nie miał.W każdym razie to Harry. Ale od tego czasu pani go nie widziała.To skąd pani wie o bliznie? Pan mi wszystko pomylił rzekła pani Rival. Okropnie pan poplątał.Może tonie było w 1948 roku.Nie można dokładnie zapamiętać.W każdym razie Harry miał tębliznę i ja o tym wiem. Rozumiem powiedział Hardcastle wstając. Sądzę, że powinna pani przemyśleć swoje zeznanie.Nie chcę, żeby wpadła paniw kłopoty. Co ma pan na myśli? Cóż odrzekł inspektor krzywoprzysięstwo. Krzywoprzysięstwo.Ja! Tak.To bardzo poważne przekroczenie prawa.Mogłaby pani mieć kłopoty.Nawetznalezć się w więzieniu.Oczywiście nie była pani zaprzysiężona, ale może będzie panimusiała złożyć to zeznanie w prawdziwym sądzie, pod przysięgą.A zatem, powinnapani przemyśleć to bardzo starannie.Może ktoś podsunął pani myśl, aby opowiedziećnam tę historię o bliznie?Pani Rival podniosła się.Wyprostowała się, jej oczy błyszczały.Była w tym momen-cie wspaniała. Jak żyję, nie słyszałam takich bzdur.Zupełny idiotyzm.Spełniam swój obowią-zek.Przychodzę i mówię wszystko, co mogę sobie przypomnieć.Jeśli zrobiłam błąd, tochyba naturalne.Ostatecznie spotykałam wielu no zaprzyjaznionych panów i każ-demu może się coś pomylić.Ale nie sądzę, że tak jest.Ten mężczyzna to Harry, a Harrymiał bliznę za lewym uchem, tego jestem pewna.A teraz, inspektorze Hardcastle, niechpan sobie pójdzie, zamiast insynuować, że ja kłamię.Inspektor wstał natychmiast. Dobranoc, pani Rival.Proszę to przemyśleć.To wszystko.Pani Rival pogardliwie odrzuciła głowę.Hardcastle wyszedł i w tej samej chwili wy-zywająca postawa kobiety zmieniła się błyskawicznie.Wydawała się przestraszona i nie-spokojna. Tak mnie wrobić mruknęła. Nie będę tego ciągnąć.Nie zamierzam dlakogoś wpaść w kłopoty.%7łeby opowiadać mi niestworzone historie, okłamywać mnie,oszukiwać.To potworne.Naprawdę potworne.Tak powiem.Chodziła chwiejnie po pokoju, aż powziąwszy decyzje wyjęła z kąta parasolkę i wy-szła.Dotarła do końca ulicy, zawahała się przy budce telefonicznej, poszła jeszcze kawa-łek na pocztę i zmieniła pieniądze.Weszła do jednej z telefonicznych kabin.Wykręciłanumer centrali i zamówiła rozmowę.Stała czekając, aż zabrzmi sygnał.162 Proszę mówić.Pani zamawiany numer na linii. Hallo& zaczęła ach, to ty.Tutaj Flo.Wiem, że nie kazałeś mi dzwonić, ale mu-siałam.Nie byłeś ze mną uczciwy.Nie powiedziałeś mi, w co daję się wrobić.Mówiłeśtylko, że będzie dla ciebie okropne, jeśli zidentyfikują tego człowieka.Ani przez chwilęnie śniłam, że będę wmieszana w morderstwo& Tak, oczywiście, wspomniałeś, ale tonie było to& Tak, uważam, że jesteś w to wmieszany& Powiadam ci, że nie zamie-rzam tolerować& Chodzi o to, że się jest współ& wiesz, o jakie słowo chodzi, współ-sprawca, czy coś takiego.W każdym razie oznacza to, że się jest czymś po fakcie i je-stem przerażona& Ten pomysł, żebym napisała do nich i zasunęła ten kawałek o bliz-nie.Teraz okazuje się, że on miał tę bliznę tylko rok czy dwa, a ja przysięgałam, że miałją odchodząc ode mnie całe lata temu& i to jest krzywoprzysięstwo, i mogę pójść zato do więzienia.Te twoje próby skołowania mnie to nic dobrego& Nie& Zawdzięczaćcoś komuś to jedno& Wiem& Wiem, że zapłaciłeś za mnie.I do tego wcale nie dużo&No dobrze, posłucham cię, ale nie zamierzam& Dobrze, dobrze, uspokoję się& Co mó-wisz?& Ile?& To kupa forsy.Skąd mam wiedzieć, że akurat masz& Tak, to co innego.Przysięgasz, że nie miałeś z tym nic wspólnego? To znaczy z zabiciem kogokolwiek&Nie, jestem pewna, że ty nie.Czasem wiązałeś się z innymi osobami i one posuwałysię dalej, niż ty byś to zrobił, ale to nie twoja wina& Zawsze wyjaśniasz wszystko takwiarygodnie& Ty zawsze& Dobrze, pomyślę, ale to musi nastąpić niebawem& Jutro?O której?& Tak& Przyjadę, ale nie chcę czeku.Może być bez pokrycia& Nie wiem do-prawdy, czy powinnam mieszać się w takie sprawy, nawet& Dobra, jeśli tak mówisz&Nie chciałam być nieprzyjemna.No to w porządku.Wyszła z urzędu pocztowego i szła zygzakiem po chodniku, uśmiechając się do sie-bie.Dla takich pieniędzy warto zaryzykować mały kłopot z policją.To by ją urządziło.A ryzyko nie było wcale tak wielkie.Musi tylko powiedzieć, że zapomniała.Mnóstwokobiet nie umie sobie przypomnieć rzeczy, które zdarzyły się zaledwie przed rokiem.Powinna twierdzić, że pomyliła Harry ego z innym mężczyzną.Och, może wymyślićmasę rzeczy.Pani Rival posiadała wrodzony spryt.Jej nastrój poprawił się tak szybko, jak po-przednio podupadł.Zaczęła dumać poważnie, na co by wydać pieniądze&Rozdział dwudziesty siódmyRelacja Colina LambaI Chyba nie wyciągnąłeś zbyt wiele od tej Ramsay pułkownik Beck był nieza-dowolony. Nie było wiele do wyciągania. Jesteś tego pewien? Tak. Nie jest aktywnym członkiem partii? Nie.Beck popatrzył na mnie badawczo. Zadowolony? zapytał. Niezupełnie. Miałeś nadzieję na coś więcej? To nie wypełnia luki. Musimy rozejrzeć się jeszcze gdzieś& zrezygnować z zaułków, co? Tak. Jesteś bardzo lakoniczny.Masz kaca? Nie nadaję się do tej roboty powiedziałem powoli. Chcesz, żebym pogłaskał cię po główce i powiedział no, no ?Wbrew sobie uśmiechnąłem się. To już lepiej zauważył Beck. A teraz, o co chodzi? Pewnie kłopoty z dziew-czyną.Potrząsnąłem głową. To narasta od jakiegoś czasu. Szczerze mówiąc, spostrzegłem to powiedział Beck niespodziewanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]