[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wasz Prezydent. Trzeba by skoczyć  powiedział Minc, kiedy Udałow skończył czytaćlist. Nie odczepią się.Prezydent nie był sam.W gabinecie siedziało kilku generałów lotnictwa i pa-ru członków akademii.Udałow stracił kontenans.Fakt  trafiał w swoim życiuw różne sytuacje, ale zawsze trochę się wstydził, w przeciwieństwie do Minca,którego nic już nie dziwiło.Uścisnął rękę Prezydentowi, przywitał się z akademi-kami i generałami.Niektórzy z uczonych cieszyli się ze spotkania z Mincem, który dawno zniknąłim z oczu, a inni zazdrościli mu i nie ukrywali niechęci.W Rosji geniuszy rzadkokiedy się kocha. Proszę siadać  powiedział Prezydent i sam usiadł u szczytu długiegostołu. Czeka nas poważna rozmowa.Musimy porozmawiać o dalszych, rozu-miecie, badaniach kosmicznych.W gabinecie zapanował cisza. Mamy, rozumiecie, problemy  kontynuował Prezydent. Awarie, nie-doróbki, coraz głośniejsza jest krytyka z zagranicy, niektórzy zaczynają wątpić,rozumiecie, że jesteśmy wielkim mocarstwem.Słowa te wywołały oburzenie wśród generałów i uczonych.Zaczęli otwarcieokazywać swoje oburzenie, żeby Prezydent ich usłyszał.Ten uniósł rękę i powie-dział: Nie podniecajcie się, słyszę wszystko, wszystko rozumiem, w tym wasządzisiejszą aktywność.I sądzę, że znajdziemy na wszystko sposób.Nie brakuje nanaszej ziemi talentów.Mamy kamienie w zanadrzu.Prezydent dał znak referentom, a ci otworzyli natychmiast drzwi i wprowadzilimłodzieńca na oko piętnastoletniego  chudziutkiego, nieuczesanego, z kolczy-kiem w uchu, w koszulce z wyblakłym nadrukiem, dżinsach i przybrudzonychadidasach.Niektórzy z obecnych nie kryli swego oburzenia z powodu młodzieży, którejtak wiele przecież brakuje. Poczekajcie  rozezlił się Prezydent. Należy stawiać na młodzież, a nierzucać jej kłody pod nogi.To każdy umie.Chodz tu, Sierioża, opowiedz naszymkoryfeuszom co odkryłeś i wykryłeś, w czasie, kiedy oni po zagranicach się włó-czyli.Młodzian nie był tak nieśmiały, jak tego oczekiwał Korneliusz Iwanowicz.Wyjął z tylnej kieszeni dżinsów jakieś liczydełko i zaczął naciskać guziki.Hałas w gabinecie ucichł.Wszyscy czekali. Wyjaśnić jak doszedłem do odkrycia, czy tylko tak pokrótce?  zapytałmłodzian Prezydenta. Jeśli szczegółowo, to zrozumiemy?201  Obawiam się, że jeszcze nie  uśmiechnął się nieśmiało Sierioża. W su-mie, udało mi się za pomocą wyliczeń wykazać, że w naszej galaktyce istniejązamieszkałe planety.Niestety, znajdują się dość daleko.Ale znam dokładne ichwspółrzędne i, jeśli ktoś chce, mogę pokazać obliczenia.Wszyscy mieli ochotę się oburzyć, ale oświadczenie Sierioży było tak zaska-kujące i bezczelne, że nikt nie znalazł odpowiednich słów oburzenia.I nagle, jak na złość, wstał akademik Koczubej, czołowy astrofizyk i powie-dział: Chłopiec pracował w moim kółku zainteresowań przy planetarium.Spraw-dzałem jego obliczenia.Nie ma tam błędów.I w tym momencie zaczęły się spory i nawet okrzyki! Jakby nie było Prezy-denta w gabinecie.Takie to było sensacyjne odkrycie.Pohałasowali, pokrzyczeli, potem Prezydent leciutko stuknął dłonią w blat,stół drgnął, akademicy i generałowie przypomnieli sobie gdzie się znajdują. Chcę zauważyć  powiedział Prezydent  że informacja jest ściśle tajna,Sierioża jest na razie odizolowany. O tym właśnie chciałbym porozmawiać  wtrącił się Sierioża. No boile można? Gdybym wiedział, to w życiu bym takiego odkrycia nie dokonywał. Ech, młodość, młodość  westchnął akademik Benewoleński. Popra-cowałbyś ze mną przy odkryciu bomby wodorowej, to byś się nie oburzał. Przy okazji  dodał generał-pułkownik z diaboliczną bródką  wszyscyobecni muszą podpisać papiery o tajemnicy. Co się tak przed szereg pchasz!  przygasił nadgorliwca Prezydent. Tosię zdąży.A wiesz dlaczego? No właśnie  nie wiesz, skoro tak klapiesz oczami.Bo do naszego brata w rozumie, to jeszcze trzeba dolecieć.A dolecieć się nie da.Ile ci tam tych parseków wyszło? Sześć  odpowiedział młodzian. No właśnie, tak mówię  nie damy rady dolecieć.Ale musimy.Zebrałemwas, rozumiecie, żeby się naradzić.Akademicy zaczęli przepytywać Sieriożę, chcąc go poniżyć w oczach Prezy-denta, który to rozumiał i podśmiewał się z nich, generałowie też włączyli się doprzepytywania, ale  jak to oni  głupio pytali: na przykład o militarny potencjałnaszych braci w rozumie.A Udałow głęboko się zadumał.Kto jak kto, ale on przecież dobrze wiedział, że w galaktyce aż wrze od ro-zumnych cywilizacji; przylatują i do nas, Udałowa zabierali nawet na odległe glo-by.Ale to jest tajemnicą w granicach Wielkiego Guslaru.Sierioża do swojegoodkrycia doszedł samodzielnie.Ale skoro tak, to niech ktoś mi wytłumaczy, my-ślał Udałow, dlaczego Prezydent wezwał do Moskwy właśnie Minca z Udałowemz Wielkiego Guslaru, a nie, powiedzmy, Pipkina z Rabinowiczem z Niżnieosień-ska?202 Narada trwała jeszcze półtorej godziny i nie doprowadziła do żadnego wyni-ku.Nawet jeśli ktoś uwierzył chłopcu, to i tak nie mógł zaproponować wysłaniakosmicznej ekspedycji, by utrzeć nosa Amerykanom.Po prostu Rosja nie miałtakich możliwości.Po dwóch godzinach Prezydent podziękował wszystkim uczestnikom [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl