[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ludzie będą przerażeni, jeżeli nie będą mogli odróżnić robotów od żywych ludzi.- Więc ograniczymy ilość ich rodzajów - odparł Richard.- Dzięki temu bez trudu będzie je można odróżnić od ludzi.Czy to cię uspokaja? Szkoda byłoby nie skorzystać z takiej możliwości.- Myślę, że to dobry pomysł - powiedziała Nicole.- Oczywiście zakładając, że pokazalibyśmy ludziom, jak one wyglądają.Musimy wykluczyć możliwość pomyłki.Po kilku tygodniach wytężonych prac większość decyzji została podjęta; Richard i Nicole mieli teraz nieco więcej wolnego czasu, który spędzali z dziećmi i Michaelem.Pewnego wieczora Orzeł pojawił się u nich, aby powiedzieć, że Nowy Eden poddawany jest ostatnim testom, ze szczególnym uwzględnieniem zmian klimatycznych.- W lesie Sherwood, w parkach i nad brzegami jezior, czyli w miejscach, gdzie znajdą się rośliny przywiezione z Ziemi, umieściliśmy wymienniki gazu, które nazywamy w skrócie GED.Spełniają one funkcję roślin, czyli wchłaniają dwutlenek węgla i wydzielają czysty tlen.Rosnące stężenie dwutlenku węgla w atmosferze mogłoby przyczynić się do destabilizacji algorytmów sterujących zmianami pogody.Wymienniki GED zużywają nieco prądu, więc zmniejszyliśmy ilość energii, którą mieszkańcy kolonii początkowo będą mieli do dyspozycji.Później, gdy rośliny przejmą rolę GED-ów, nie będzie już żadnych ograniczeń.- W porządku, panie Orzeł - powiedział Katie - ale kiedy polecimy?- Miałem zamiar powiedzieć wam o tym w dniu Bożego Narodzenia - odparł Orzeł i na jego twarzy pojawiła się zmarszczka oznaczająca uśmiech.- A to dopiero za dwa dni.- Proszę nam powiedzieć już teraz - poprosił Patrick.- No.dobrze - rzekł Orzeł.- Rama będzie mógł opuścić hangar jedenastego stycznia.W ciągu następnych dwóch dni załadujemy was na pokład; Punkt Węzłowy opuścicie trzynastego stycznia przed południem.To już za trzy tygodnie, pomyślała z bijącym sercem Nicole.A pozostało jeszcze tyle do zrobienia.Spojrzała na Michaela i Simone, którzy siedzieli obok siebie na sofie.Moja kochana córeczko, muszę przygotować twoje wesele.- Pobierzemy się w dniu twoich urodzin, mamo - oznajmiła Simone.- Umawialiśmy się przecież, że ślub urządzimy na tydzień przed waszym odlotem.Nicole zaszkliły się oczy.Spuściła głowę, żeby dzieci tego nie widziały.Nie jestem jeszcze gotowa na pożegnanie.Nie mogę pogodzić się z myślą, że już nigdy nie zobaczę Simone.Nicole postanowiła nie brać udziału w wieczornych zabawach.Skłamała, że Orzeł poprosił ją o przygotowanie jakiegoś raportu.W rzeczywistości chciała zostać sama, musiała zastanowić się, jak zaplanować ostatnie trzy tygodnie w Punkcie Węzłowym.Już przy obiedzie pomyślała, że tak wiele spraw pozostało nie rozstrzygniętych.Obawiała się, że zapomni o czymś bardzo ważnym; sporządziła więc obszerną listę “spraw do załatwienia".Na jej końcu dopisała dużymi literami: BENJY??? Usiadła na łóżku zastanawiając się nad losem swojego najstarszego syna.Nagle do drzwi rozległo się pukanie.- Ma-mo? - W drzwiach stanął Benjy.- Czy mogę z tobą po-rozmawiać? - spytał, zastanowił się chwilę i dodał: - Teraz?- Oczywiście, kochanie - odparła Nicole.- Usiądź koło mnie.Benjy zbliżył się do matki i czule się do niej przytulił, po czym usiadł i spuścił głowę.- Ty, Rich-ard i inne dzie-ci od-le-cicie na bar-dzo długo - powiedział.- To prawda - przyznała Nicole starając się, aby zabrzmiało to optymistycznie.- Ta-ta i Si-mone zostaną tutaj i będą mę-żem i żoną? To nie było zwykłe pytanie.Benjy uniósł głowę i w napięciu czekał na odpowiedź.Nicole skinęła głową.W oczach Benjy'ego stanęły łzy.- A Ben-jy? - spytał.- Co ma zrobić Ben-jy?Nicole przytuliła go do siebie.Rozpłakała się.Chłopiec także płakał, jego ciałem wstrząsały dreszcze.Nicole była na siebie zła, że tak długo zwlekała z podjęciem decyzji.On przez cały czas wiedział o wszystkim, myślała.Od pierwszej rozmowy.I czekał.Myśli, że nikt go nie chce.- Możesz wybrać, kochanie - powiedziała, gdy opanowała wzruszenie.- Bardzo byśmy się cieszyli, gdybyś zechciał polecieć z nami, ale twój ojciec i Simone chcą, abyś został z nimi.Benjy spojrzał na matkę, jak gdyby jej nie wierzył.Nicole powtórzyła.- Mó-wisz praw-dę? - spytał Benjy.Nicole energicznie skinęła głową.Benjy uśmiechnął się i odwrócił głowę.Długo milczał.Tu-taj nie bę-dę miał się z kim ba-wić - powiedział wciąż patrząc w podłogę.- A Si-mone bę-dzie z ta-tą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]