[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Komentarze prasowe były z reguły życzliwe.Podkreślano - zgodnie z duchem przemówienia Prezydent - wielką ofiarność, desperację Ellie i jej niebywały wyczyn, jakim było doprowadzenie do powstania Maszyny.No i w momencie, gdy już już świat wstrzymał oddech - klapa.Maszyna nie poleciała, co zresztą nie jest winą doktor Arroway - która tym wszystkim jest mocno rozczarowana, może nawet w depresji.Wielu dziennikarzy wyrażało radość z fiaska Programu Maszyna uzasadniając to tym, że mieszkańcy Ziemi „w żadnym razie nie byli przygotowani na spotkanie z obcymi cywilizacjami”.Powołując się na zdanie socjologów, psychologów i kogo tam jeszcze, dowodzili, że frustracja wywołana konfrontacją z istotami o tyle inteligentniejszymi od nas, spowodowałaby głębokie podważenie wiary w siebie i przez parę pokoleń dawałaby znać o sobie patologia społecznych zachowań.„Nie można wyobrazić sobie gorszego czasu na spotkanie z obcymi, niż ten”, dowodzili, „w którym tak ewidentne są objawy upadku filozofii na rzecz rozkwitu religijnego sekciarstwa i fanatyzmu”.„Za kilkadziesiąt lat z pewnością będziemy lepiej przygotowani i potrafimy docenić niebywałą szansę, jaką przed ludzkością otworzyła Wiadomość i Maszyna” - pisała jedna z gazet, świadomie czy nie, czyniąc dość tajemniczą aluzję słowami: „a wtedy śmiać się będziemy z naszych trywialnych obaw, i może zapłaczemy nad głupotą i ciasnotą horyzontów, które nie pozwoliły widzieć tego, co dostrzegali inni”.Za to komentatorzy religijni zgodnie stwierdzili, że fiasko było karą za grzech pychy.W swym telewizyjnym programie, niestrudzony Billy Jo Rankin po raz któryś już przekonywał, iż zawsze był przeciwny Maszynie - „tej współczesnej Wieży Babel”, i teraz okazuje się, jaki był przewidujący.Wiadomość od początku była dla niego przysłana z „Piekła o imieniu Vega”, a ludzkość w swej głupocie i pysze po raz kolejny wyciągnęła rękę po Boską Władzę.Ale już kiedyś było takie miasto, nazywało się Babilon - grzmiał Rankin - które Bóg unicestwił.W naszych czasach wzniesiono nowy Babilon, ale i ten - za sprawą Wiernych Bożemu Słowu - unicestwiono.Dwa razy Bóg swoją Łaską natchnął dwa znamienne wypadki: jeden w Wyoming, drugi w Uzbekistanie, lecz to nie powstrzymało pysznych i próbowali po raz trzeci.Tym razem Bóg był łaskawy - nie pozwolił im zginąć, wierząc, że się nawrócą na Boże Milenium (które nastąpi nie teraz, jak chcą niektórzy, ale dopiero za rok, l stycznia 2001 roku - dorzucił kłótliwym tonem).W maleńkim pokoju Ellie głos Rankina rozlegał się jak dzwon.Maszynę należy zniszczyć, detal po detalu.A ideologię, która kazała uczonym sięgnąć po Boską władzę - miast stanąć po Jego prawej stronie, stronie sprawiedliwych - należy wypalić do korzeni, zetrzeć z powierzchni Ziemi, zanim nie jest za późno.Wyłączyła telewizor i wróciła do prac nad oprogramowaniem.Swobodnie rozmawiać przez telefon mogła jedynie z Janesville w Wisconsin.Pozostałe rozmowy były kontrolowane, za co zawsze „uprzejmie przepraszano”.Listów od der Heera, Petera Valeriana i od swej koleżanki szkolnej Becky Ellenbogen, w ogóle nie otwierała.Ekspresem, a także przez posłańca nadeszły krótkie liściki od Jossa.Te ją przez chwilę kusiły, lecz w końcu też odkładała nierozpieczętowane.Zdobyła się tylko na słowa Przepraszam Palmer, jeszcze nie.Ellie - które wysłała bez adresu nadawcy.Wątpiła, czy taki list w ogóle mu przekażą.Specjalny program, który telewizja nadała o niej, obejrzała ze spokojnym rozbawieniem.Oczywiście, nakręcili go bez jej wiedzy i zgody.Według telewizji Ellie była samotnikiem bardziej niedostępnym i tajemniczym niż Neil Armstrong, a nawet Greta Garbo.Nie miała czasu na głupstwa.Ograniczenia komunikacyjne, które ją dotknęły, na szczęście nie dotyczyły ścisłej pracy naukowej, zdołała więc za pomocą telesieci asynchronicznej opracować z Vaygayem nowy długofalowy program obserwacji nieba.Na pierwszy ogień miał pójść Strzelec A z Centrum Galaktyki i Łabędź A - najsilniejsze pozagalaktyczne źródło radiowe.Teleskopy Argusa sprzężono fazowo z teleskopami w Samarkandzie w taki sposób, że razem tworzyły jeden radioteleskop wielkości Ziemi.Mógł on wychwycić nadajnik wielkości wewnętrznego układu słonecznego z odległości takiej, jak z Ziemi do Centrum Galaktyki, mimo to Ellie wciąż nie była zadowolona.Na przykład, tamte dwie orbitujące czarne dziury byłyby na ich system odbiorczy za małe - potrzebowali radioteleskopu wystrzelonego na drugą stronę Słońca i pracującego w tandemie z Ziemią, tworząc radioteleskop o rozmiarach ziemskiej orbity.Dopiero wtedy mogliby z Centrum Galaktyki wyłapać coś tak małego, jak Ziemia lub nawet mniejszego, o rozmiarach Stacji.Czas jej upływał na modyfikowaniu oprogramowania komputera Cray 21 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl