[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Peter mocno zacisnął dłonie na poręczach fotela.Opanował chęć zerwania się zzabiurka, trzaśnięcia w uśmiechniętą bezczelnie twarz siedzącego przed biurkiem chłopaka.Wiedział jednak, że w ten sposób dałby Dixonowi wymarzoną przewagę.Nie mogę,pomyślał, dać się sprowokować i stracić zimnej krwi.- Zakładam - powiedział lodowatym tonem - że orientujecie się panowie, iż mamypodstawy do wszczęcia sprawy kryminalnej.- Gdybyście mieli taki zamiar - zareplikował Dixon - ktoś już by to zrobił.Niech więcnie wciska nam pan kitu.- Czy zechce pan powtórzyć to panu Markowi Preyscottowi? Kiedy wróci z Rzymudowiedziawszy się, co spotkało jego córkę?Lyle Dumaire podniósł gwałtownie głowę, wyraznie zaniepokojony.Po raz pierwszyniepewność pojawiła się również w oczach Dixona.- Czy go poinformowano? - zapytał niespokojnie Gladwin.- Zamknij się! - polecił ostro Dixon.- To podstęp.Nie daj się złapać! - Ale był jużnieco mniej pewny siebie niż przed chwilą.- Sami możecie ocenić, czy to rzeczywiście tylko podstęp.- Peter otworzył szufladę,wyciągnął teczkę i otworzył ją.- Mam tu sporządzone przez siebie oświadczenie, w którymzapisałem dokładnie wszystko, o czym poinformowała mnie panna Preyscott i cozaobserwowałem po przyjściu do apartamentu 1126-7 w nocy z poniedziałku na wtorek.Niezostało jeszcze przedstawione pannie Preyscott, ale jesteśmy w stanie zrobić to w każdejchwili.Wtedy też panna Preyscott może uzupełnić je o wszystkie szczegóły, które uzna zastosowne.Jest również następne oświadczenie sporządzone i podpisane przez AloysiusaRoyce a, napadniętego przez was pracownika hotelowego, podtrzymujące moje zeznanie iopisujące wydarzenia, które nastąpiły po jego przybyciu do apartamentu.Pomysł, aby uzyskać oświadczenie Royce a przyszedł Peterowi do głowy wczorajwieczorem.Porozmawiał z nim przez telefon i młody Murzyn przyniósł je dzisiaj wcześnie rano.Starannie napisany na maszynie dokument był precyzyjnie sformułowany i wyraznieświadczył o prawniczym wykształceniu Royce a.Jednocześnie Aloysius ostrzegł Petera:- W dalszym ciągu przypominam panu, że żaden sąd w Luizjanie nie przyjmie zeznańczarnego chłopaka w sprawie o gwałt na białej dziewczynie.Petera irytowała ciągła agresywność Murzyna, ale mimo to zapewnił go:- Jestem pewien, że nie dojdzie do procesu, ale potrzebuję amunicji.Stan Jakubiec również bardzo mu pomógł.Na prośbę Petera, kierownik działurozliczeń dyskretnie zebrał informacje o Stanleyu Dixonie i Lyle Dumaire.Następniepowiedział mu:- Ojciec Dumaire a, jak wiesz, jest prezesem banku, ojciec Dixona prowadzi dobrzeprosperujące przedsiębiorstwo handlu samochodami, ma duży dom.Obaj chłopcy mająnajwyrazniej dużo swobody i chyba, jak sądzę, pobłażliwych rodziców.Dysponują dużymi,choć nie nie ograniczonymi sumami pieniędzy.Z tego, co słyszałem, obaj ojcowie niewyraziliby dezaprobaty na wieść o tym, że ich synowie przespali się z dziewczyną czydwoma.Najprawdopodobniej stwierdziliby, że kiedy byli młodzi, zachowywali się podobnie.Ale usiłowanie gwałtu to już co innego.Zwłaszcza, jeżeli dotyczyło ono córki Preyscotta.Mark Preyscott jest jedną z najbardziej wpływowych osobistości w tym mieście.Obraca się wtych samych kręgach, choć Preyscott zapewne jest plasowany wyżej w hierarchiitowarzyskiej.Z całą pewnością, gdyby Mark Preyscott oskarżył ich synów o zgwałcenie lubpróbę zgwałcenia swojej córki, wybuchłoby piekło, a synalkom niezle by się oberwało.-Peter podziękował Jakubcowi i postanowił wykorzystać tę informację w razie potrzeby.- Te wszystkie oświadczenia - stwierdził młody Dixon - wcale nie są aż tak ważne, jakusiłuje nam to pan wmówić.Pana tam nie było i całe pańskie oświadczenie opiera się jedyniena plotkach.- Być może - odparł Peter.- Nie jestem prawnikiem i nic na ten temat nie wiem.Alenie lekceważyłbym go do końca.Poza tym, bez względu na wynik, nie wyszlibyście z sąduczyści jak łza.Wasze rodziny mogłyby niektórym z was trochę uprzykrzyć życie.Ujrzał, jak Dixon i Dumaire wymieniają spojrzenia i zorientował się, że cios byłcelny.- Chryste! - odezwał się Gladwin, spoglądając na pozostałych.- Nie chcemy stawaćprzed żadnym sądem.- Co mamy zrobić? - zapytał ponuro Dumaire.- Jeżeli okażecie chęć współpracy, nie mam zamiaru podejmować wobec was żadnychkroków.Z drugiej jednak strony, jeżeli w dalszym ciągu będziecie robić trudności, mam zamiar wysłać do pana Preyscotta w Rzymie telegram i przekazać jego prawnikomwspomniane dokumenty.- Co ma znaczyć  chęć współpracy ? - zapytał nieprzyjemnym tonem Dixon.- Propozycja brzmi następująco: Sporządzicie zaraz pełny opis wydarzeń, jakie zaszływ nocy z poniedziałku na wtorek, w tym również wszystko, co miało miejsce wczesnymwieczorem.Chcę także wiedzieć, czy w tę sprawę był wmieszany pracownik hotelu, a jeślitak, to kto.- Nigdy w życiu! - odparł Dixon.- Może pan sobie wetknąć te.Gladwin przerwał mu niecierpliwie:- Dosyć, Stan! - Potem zwrócił się do Petera - Załóżmy, że napiszemy teoświadczenia.Co pan z nimi zrobi?- Chociaż bardzo bym chciał wykorzystać je zgodnie z przeznaczeniem, daję wamsłowo, że nie zobaczy ich nikt i zostaną wykorzystane jedynie do uregulowaniawewnętrznych spraw hotelu.- Skąd możemy wiedzieć, czy możemy panu ufać?- Nie możecie.Musicie zaryzykować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl