[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak tylko przyjechali do Westport, dowiedzieli się na stacji, że łódź ratunkowa jeszcze raz dopłynęła do statku; przywiozła porucznika, który był ranny, i paru marynarzy.Kapitan z resztą załogi, razem około piętnastu ludzi, pozostał na statku.Holowniki oczekiwane są lada moment.Zawieźli żonę kapitana do zajazdu znajdującego się prawie naprzeciw skał; pobiegła wprost na górę, aby spojrzeć przez okno, i głośno krzyknęła, ujrzawszy rozbity okręt.Zaczęła tłumaczyć, że nie będzie spokojna, dopóki się nie dostanie na statek, do męża.Cloete starał się ją uspokoić, jak mógł.„Doskonale, niech pani przekąsi cokolwiek i pójdziemy się czegoś dowiedzieć.” Wyprowadził George’a z pokoju.„Posłuchaj! Ona nie może popłynąć na statek, ale ja to zrobię.Dopilnuję, aby kapitan nie pozostał na okręcie zbyt długo.Chodźmy poszukać sternika łodzi ratunkowej.” George wyszedł z Cloete’em.Od czasu do czasu wstrząsały nim dreszcze.Fale zalewały stare molo; wiatr nie był silny, ponad przystanią zawisło dzikie, ponure niebo.Na całym widnokręgu widoczny był tylko holownik kierujący się na morze, pokazujący się i znikający z oczu z regularnością wahadła.„Tak — oświadczył odnaleziony sternik — wyruszamy znów na morze.Na statku nie grozi im jeszcze niebezpieczeństwo.Ale słaba jest nadzieja wyratowania go.Jednak o ile wiatr się nie wzmoże, a fala się zmniejszy, spróbujemy go ratować.” Po krótkiej rozmowie zgodził się zabrać ze sobą Cloete’a pod pretekstem, że ten musi zakomunikować kapitanowi ważną wiadomość od właścicieli statku.Otucha wstępowała w serce Cloete’a, ile razy spoglądał na niebo, takie było groźne.George Dunbar chodził za nim blady i milczący.Cloete namówił go na jeden i drugi kieliszek i po jakimś czasie odzyskał trochę ducha.„Tak lepiej — stwierdził Cloete.— Niech mnie diabli porwą, jeśli przedtem nie miałem wrażenia, że idę z nieboszczykiem.Powinieneś, mój stary, krzyczeć z radości.Ja mam chwilami ochotę tańczyć z uciechy na ulicy.Statek się rozbił, twój brat ocalał, a my jesteśmy bogaci!” „Czy tylko jesteś pewien, że statek na dobre przepadł? — zapytał George.— Bo jeśli nie zatonie, będzie to dla mnie okropny cios po tych wszystkich strasznych moralnych udrękach, które przeżyłem od chwili, gdy zacząłeś mnie na to namawiać… i… i… znów by mnie kusiło… My przecież do tego rozbicia nie przyczyniliśmy się w niczym?” „Naturalnie, że nie — odparł Cloete.— Twój brat sam dowodził statkiem.To zrządzenie opatrzności…” „Och!” — oburzył się George.„Niech sobie nawet będzie zrządzeniem diabelskim! — zawołał wesoło Cloete.— Mnie tam wszystko jedno! A ty w tej sprawie jesteś niewinny jak nowo narodzone dziecię, ty głuptasie!” Cloete poczuł prawie miłość do George’a Dunbara.Tak, tak.Nie znaczy to, aby go szanował, lecz miał słabość do swego wspólnika.Wrócili do hotelu, podskakując prawie z radości, i zastali żonę kapitana w otwartym oknie, z oczami wlepionymi w statek, jak gdyby chciała przefrunąć ponad zatoką.„Pani nie może popłynąć na statek — zawołał Cloete — ale ja to sam zrobię.Coś powtórzyć mężowi? Niech się pani nie wstydzi, wszystko wiernie przekażę.A jeśli pani chce mi dać dla niego buziaka, niech mnie pioruny, jeśli mu go nie oddam!”Gadaniem swoim pobudził kapitanową do śmiechu.„Drogi panie Cloete, pan jest roztropny i spokojny.Niech pan wpłynie na niego, aby— zachowywał się rozsądnie.Pan wie, że on jest trochę uparty i taki przywiązany do statku! Niech pan mu powie, że ja tu jestem i patrzę na niego.” „Może pani liczyć na mnie.Niech pani tylko zamknie okno i będzie grzeczna.Na pewno pani się zaziębi, jeśli pani tego nie zrobi; kapitan nie będzie zadowolony, jeśli ocalawszy z rozbitego okrętu zastanie panią taką kaszlącą i kichającą, że nie będzie pani w stanie mu powiedzieć, jak się pani cieszy z jego powrotu.A teraz poproszę panią o kawałek tasiemki dla przywiązania moich binokli do uszu i zaraz wyruszam.”Nie wiem, jak się odbyła przeprawa na statek.Cloete zjawił się tam mokry, zdenerwowany, podniecony i zziajany [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl