[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Magister służył mi pomocą w przeszuki-waniu starych pergaminów Marcellusa.Jesteście pewni, że nie przekazał żadnejwiadomości? Powiedział tylko, byśmy odszukali brata Marcela.Opat prychnął z pogardą. Certes, to sekretne przejście jest dziełem ucznia i kronikarza Laona, nasze-go brata Marcela.Jednak w ostatnich latach stary Marcel nie był już przy dobrymzdrowiu.Dlatego zezwoliliśmy mu zamieszkać we młynie.Po całych dniach mru-czał i mamrotał do siebie, potem nagłe zaczynał krzyczeć, że widzi demony i du-chy, oczy mu się wywracały w głowie i członki trzęsły straszliwie, dopóki wizjanie przeminęła. Pokręcił głową. Reszta mnichów otaczała go czcią, bio-rąc te widzenia za objaw nabożności, a nie choroby, czym zaprawdę były.Czemumagister kazał wam go odszukać? Powiedział, że brat Marcel ma klucz. Klucz? zdumiał się opat i powtórzył z wyraznym rozbawieniem: Klucz?!Zapewne miał klucz, miał setki kluczy, a wszystkie są we młynie.Jednako niemożemy.Zatoczył się nagle, rozdziawił usta i popatrzył na Marka rozszerzonymi oczy-ma.286Siedzący pod murem żołnierze poderwali się z ziemi.Coś krzyczeli i wskazy-wali w górę. Mój panie.Opat zacharczał, z ust pociekła mu krew.Runął w objęcia Marka, który po-woli opuścił go na ziemię.Domyślił się, że w plecach mnicha tkwi strzała, jesz-cze zanim ją ujrzał.Kolejne pociski ze świstem rozcinały powietrze i wbijały sięw ziemię wokół niego.Podniósł głowę.Na kościelnej wieży łucznicy w kasztanowych strojach wy-puszczali jedną strzałę za drugą.Któraś zerwała mu czapkę z głowy, inna rozcięłarękaw dubletu, kolejna utkwiła w plecach martwego opata.Po chwili został trafiony w udo.Całe jego ciało przeszył gwałtowny ból.Impetuderzenia był tak duży, że Marek stracił równowagę i runął na ziemię.Próbowałwstać, ale w głowie mu się zakręciło, a w oczach pociemniało.* * *Po drugiej stronie dziedzińca Chris i Erickson skoczyli pod osłonę najbliższe-go budynku.Wszędzie dookoła padały pociski.W pewnej chwili Kate z krzykiemzwaliła się na ziemię.Hughes popatrzył z przerażeniem na długą strzałę sterczącąjej z pleców.Dziewczyna podniosła się jednak.Odetchnął z ulgą na widok że-laznego grotu wystającego jej z przodu pod pachą.Nim dotarli do przejścia podarkadami, i jego strzała drasnęła w łydkę, rozcinając pończochę.Dysząc ciężkoz wysiłku, oparł się o ścianę. Wszystko w porządku? zwrócił się do Kate.Pokiwała głową, z trudem łapiąc powietrze. A gdzie Marek? spytała.Chris wyjrzał ostrożnie zza filaru. Och, nie! jęknął.Pognał susami wzdłuż kolumnady.* * *Marek dzwignął się na łokciu.Opat żył jeszcze. Wybaczcie mi powiedział Andre, zarzucił sobie rannego na ramię i ru-szył w stronę ocienionego arkadami przejścia.Dotaszczył go na skraj kolumnady i ostrożnie położył na boku.Opat zacisnąłpalce na grocie, wyszarpnął strzałę przez piersi i odrzucił ją daleko.Spazmatycz-287nie łapał powietrze. Moje plecy. szepnął. Plecy.Andre przekręcił go ostrożnie i obejrzał ranę.Krew wypływała z niej falamiw takt uderzeń serca. Chcecie, abym wydobył i drugą strzałę, mój panie? Nie. Opat zarzucił mu rękę na szyję i mocno przyciągnął do siebie. Nie trzeba.Księdza.Księdza. Oczy zaszły mu mgłą.Jakiś mnich pędził w ich stronę. Już tu biegnie, mój panie.Opat rozluznił się, wciąż jednak obejmował Marka za szyję. Klucz.do La Roque. powiedział szeptem. Tak? Słucham, mój panie. W pokoju.Przez kilka sekund panowała cisza. W którym pokoju, panie? W którym? Arnaut. Opat z wysiłkiem pokręcił głową, jakby chciał odzyskać pew-ność myśli. Arnaut będzie zły.W pokoju. Rozluznił nagle uścisk.Ma-rek ostrożnie ułożył go na wznak i pochylił się nisko do jego ust. Ilekroć będziechciał.Nie mówcie nikomu.żeby Arnaut. Powieki mu opadły.Zdysza-ny zakonnik przyklęknął obok nich.Na ziemi postawił buteleczkę z oliwą.Zacząłodmawiać modlitwę po łacinie, ściągając jednocześnie opatowi buty.Chwilę póz-niej udzielił mu ostatniego namaszczenia.* * *Marek wstał, oparł się ramieniem o filar i wyszarpnął strzałę z uda.Nieutkwiła tak głęboko, jak podejrzewał.Rozcięcie sięgało najwyżej trzy centymetryw głąb ciała, tylko sam czubek grotu był zakrwawiony.Cisnął strzałę na ziemię.Podbiegli do niego Chris i Kate.Ze strachem patrzyli na jego ranę i leżącą obok strzałę.Krwawienie się nasi-lało.Kate błyskawicznie rozpięła dublet i sztyletem odcięła wąski pasek tkaninyz dołu swej koszuli.Zrobiła z niego opaskę uciskową na udzie Marka. To tylko lekkie draśnięcie mruknął. Nie zaszkodzi założyć opatrunek odparła. Możesz chodzić? Tak. Jesteś bardzo blady. Nic mi nie będzie. Ostrożnie wyjrzał zza filara na dziedziniec.Czterechmartwych żołnierzy leżało na ziemi, pozostali zniknęli.Nikt też nie strzelał już288z kościelnej dzwonnicy.Za to z górnych okien klasztoru zaczęły wydobywać sięgęste kłęby dymu.Budynki po drugiej stronie dziedzińca również niknęły w smo-listoczamym dymie, wydobywającym się prawdopodobnie z refektarza.Wyglą-dało na to, że wkrótce cały kompleks klasztorny stanie w ogniu. Musimy znalezć ten klucz powiedział. Jest przecież we młynie. Nie wiadomo.Przypomniał sobie, że tuż przed ich wyjazdem z Francji Elsie, grafolog ekipy,natknęła się na tajemniczą wzmiankę o kluczu.Trafiła też na dziwne słowo, które-go nie było w słowniku.Nie pamiętał szczegółów, był wtedy zaniepokojony prze-dłużającą się nieobecnością i milczeniem profesora.Nie miał jednak wątpliwości,że Elsie znalazła tę notatkę na marginesie jednego z pergaminów wyniesionychz podziemi klasztoru.Wiedzieli, gdzie ich szukać.* * *Poszli w kierunku kościoła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]