[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Unikaj słońca, dopóki nie przyzwyczaisz się do upału.Wrócimy za kilka godzin.Obserwowałem, jak helikopter wzniósł się i zniknął ponad drzewami.Czułem się potrzebny jak piąte koło u wozu.Nigdzie nie widziałem Katherine, pomyślałem więc, że poszła zapewne do baraku, który dzieliła z mężem, aby rozpakować bagaże.Przez chwilę zastanawiałem się, co robić, i ponownie powlokłem się na skraj polany, by obejrzeć budowlę Majów, o której wspominał Fallon.Cenote miała chyba dziewięć metrów średnicy, a woda znajdowała się w prawie pięciometrowym dole.Jego krawędzie były niemal pionowe, ale ktoś wyciął w nich nierówne stopnie, aby można się było dostać do wody.Nagle przestraszył mnie hałaśliwy warkot silnika, który musiał znajdować się gdzieś w pobliżu.Gdy rozejrzałem się, znalazłem małą pompę na benzynę, która widocznie włączyła się automatycznie.Przeprowadzała wodę z cenote do obozu — kolejna próba talentów Fallona.Nie zauważyłem żadnej budowli, chociaż bardzo dokładnie spenetrowałem okoliczny teren.Po półgodzinie bezowocnych poszukiwań zrezygnowałem w końcu.Miałem właśnie wracać do obozu, kiedy zobaczyłem po drugiej stronie cenote dwóch mężczyzn uparcie wpatrujących się we mnie.Wszystko, co mieli na sobie, to podarte białe spodnie.Stali nieruchomo jak posągi.Byli niscy, muskularni, ich skóra miała brązowy odcień, a zabłąkany promień słońca, przenikający przez liście, odbijał się miedzianym blaskiem od nagiej klatki piersiowej mężczyzny, który stał bliżej.Przyglądali mi się uważnie jakieś pół minuty, po czym odwrócili się i zniknęli w lesie.Rozdział 20Po powrocie Fallon wysypał na stół w dużym baraku ładunek szpul filmowych.— Znasz się na wywoływaniu filmów? — spytał.— Kiedyś robiłem to w czysto amatorski sposób.— Aha! To może nie wystarczyć.Ale zrobimy, co się da.Chodź ze mną.— Zaprowadził mnie do innego baraku i pokazał pracownię fotograficzną.— Poradzisz sobie z tym — powiedział.— To niezbyt skomplikowane.Fallon nie bawił się w wywoływanie filmów w kuwetach.Miał najlepiej wyposażony zestaw do wywoływania, jaki kiedykolwiek widziałem, i wcale nie potrzebował ciemni.Obserwowałem go, jak demonstrował mi jego działanie.Była to skrzynka z przesuwanymi światłoszczelnymi drzwiczkami z jednej strony i szczeliną z drugiej.Rozsunął drzwiczki, włożył szpulę nie wywołanego filmu do odbieralnika, początek zakładając na zębach kółka.Następnie zamknął skrzynkę i nacisnął przycisk.Piętnaście minut później wywołany kolorowy film wysunął się przez szczelinę suchy i gotowy do wyświetlenia.Zdjął pokrywę z pudełka i pokazał mi jego wnętrze — układ wolno kręcących się rolek, pojemnik z chemikaliami i suszarnię na końcu.Wyjaśnił mi również, gdzie i jakie odczynniki dodawać.— Jak sądzisz, dasz sobie z tym radę? Zaoszczędzi nam to czasu, jeśli będziemy mieli kogoś, kto potrafi wywoływać filmy na poczekaniu.— Czemu nie — powiedziałem.— Dobra.W takim razie baw się tym dalej.Jest coś, co muszę omówić z Paulem.— Uśmiechnął się.— Helikopter tak hałasuje, że nie można w nim normalnie porozmawiać.— Uniósł jedną ze szpul.— Ta zawiera pary stereoskopowe.Pokażę ci, jak je ciąć i wkładać do ramek, kiedy już są gotowe.Zabrałem się ochoczo do wywoływania filmów, zadowolony, że wreszcie się na coś przydam.Wymagało to tylko czasu, bo sama praca była tak prosta, że nawet dziecko by sobie z nią poradziło.Wywołałem ostatnią szpulę stereoskopową i zaniosłem ją Fallonowi, aby pokazał mi sposób wkładania obrazów do podwójnych ramek.Ta robota także okazała się niezbyt skomplikowana, choć wymagała cierpliwości.Tego wieczoru mieliśmy projekcję na prymitywnym sprzęcie w dużym baraku.Fallon założył szpulę filmu do projektora, włączył go i na ekranie pojawiła się zielona plama.— Zdaje się, że nastawiłem złą ostrość — zaśmiał się.Następna klatka była już dużo lepsza.Wyraźnie zobaczyliśmy wycinek lasu i cenote odbijającą błękit nieba.Dla mnie był to taki sam kawałek lasu, jak każdy inny, ale Fallon i Halstead dyskutowali nad nim przez dobrą chwilę, zanim przeszli do następnej fotografii.Wyświetlanie zdjęć trwało bite dwie godziny, ale mnie przestało to interesować dużo wcześniej, tym bardziej że, jak mi się wydawało, ta cenote okazała się niewypałem.— Przyjrzyjmy się teraz zdjęciom stereoskopowym — zaproponował wreszcie Fallon.Zmienił projektor i wręczył mi parę szkieł polaroidowych.Zdjęcia stereoskopowe zdumiewały trójwymiarowością.Miałem wrażenie, że wystarczy tylko pochylić się do przodu, by zerwać liść z czubka drzewa.Jako fotografie lotnicze dawały również oszałamiające uczucie zawrotu głowy.Fallon przejrzał je, lecz nie znalazł na nich nic interesującego.— Myślę, że tę studnię możemy już skreślić z naszej listy — powiedział.— Chodźmy lepiej spać, bo jutro czeka nas ciężki dzień.Ziewnąłem z aprobatą dla tej propozycji, przeciągnąłem się i dopiero wtedy przypomniałem sobie o swojej przygodzie.— Widziałem dwóch mężczyzn w pobliżu cenote.— Chicleros? — spytał Fallon ostro.— Nie, chyba że chicleros to niscy brązowi mężczyźni o dużych nosach.— W takim razie to musieli być Majowie — zadecydował.— Będą się teraz zastanawiać, co my tu, u diabła, robimy.— Dlaczego nie zapytasz ich o Uaxuanoc? W końcu to ich przodkowie wybudowali to miasto.— Nie wiedzieliby o tym, a nawet gdyby, to i tak nic by nam nie powiedzieli.Współcześni Majowie są odcięci od swojej historii.Wierzą, że ruiny dawnych miast są dziełem jakichś karłów lub może olbrzymów i obchodzą je z daleka.Dla nich to zaczarowane miejsca, do których człowiek nie powinien się zbliżać.Co sądzisz o tej budowli obok cenote?— Nie mogłem jej znaleźć.Halstead, słysząc to, wydał z siebie stłumione parsknięcie, a Fallon roześmiał się.— Ona wcale nie jest tak bardzo ukryta, zauważyłem ją od razu.Jutro ci ją pokażę, da ci to wyobrażenie o rozmiarach czekającego nas zadania.Rozdział 21Wypracowaliśmy schemat.Fallon i Halstead wykonywali dziennie trzy, niekiedy cztery loty.Po każdym z nich dostarczali mi filmy, które natychmiast wywoływałem, a wieczorami wyświetlaliśmy je.Jak dotychczas rezultatów nie mieliśmy żadnych, nie licząc stałej eliminacji możliwości.Fallon, zgodnie z obietnicą, zabrał mnie na cenote i pokazał budowlę Majów.Okazało się, że przechodziłem obok niej kilkakrotnie, niczego nie dostrzegając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl