[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bogowie! Bitwa z Tarru, ucieczka ze świętej wyspy.Jakie dawne dzieje! Yoningu obiecał Nnanjiemu, że opowie o bitwie na przystani pierwszemu minstrelowi, którego zobaczy w koszarach.Ten bard przybył teraz do Casr albo usłyszał całą historię od innego.- Ballada była chociaż dobra?Jja uśmiechnęła się złośliwie.- Bardzo dobra! Tak twierdzi mistrz Nnanji.- On jest stronniczy! Teraz dopiero będzie szczęśliwy.Raczej wniebowzięty! Poza tym epos to doskonała reklama.W tym momencie Nnanji przedarł się przez krąg żeglarzy i tłum młodych wielbicielek.- Spotkałem dzisiaj czterech Siódmych, panie bracie - oznajmił uroczystym tonem.- To razem siedmiu w całym moim życiu!- Kto był czwartym? - zapytał Wallie.- Lord Chinarama.Dla ciebie niegroźny.Jest stary!Dla Nnanjiego zgrzybiałość zaczynała się po trzydziestce.- Ile ma lat?Nnanji zastanawiał się przez chwilę.-Co najmniej siedemdziesiąt.Miły staruszek.Podobno zawsze marzył o zjeździe, więc kiedy usłyszał o Casr, wyjął miecz z drewutni i przybył, żeby udzielać dobrych rad.Nie sądzę, żeby narobił szkód.- Co myślisz o Boariyim? - zapytał mentor.- Jest człowiekiem honoru.Bardzo się martwi brakiem dyscypliny.Uważa, że to hańba dla naszego cechu.Powiedział, że jestem młodszy, niż on był, kiedy dostał promocję na Piątego!Boariyi znalazł klucz do serca Nnanjiego.- Mam dla was nowy epos! Kto chce posłuchać?- Nie teraz! - zgasił go Wallie.- Wojna czeka.Casr stało się dla niego niebezpiecznym miejscem.Zoariyi i jego bratanek nie pozwolą, żeby siódmy miecz opuścił miasto.Jeśli znajdą szczura wodnego albo żeglarza, który był świadkiem upokorzenia Shonsu w Aus, natychmiast wysuną oskarżenie.Na statku zjawi się stróż prawa.Wallie musiał rozpłynąć się w rzecznej mgle.Im szybciej, tym lepiej.Zakrzyczano go.Życie na Świecie toczyło się leniwie.Szafir miał wakacje.Wojna mogła poczekać.Wallie niemal stracił cierpliwość, ale Honakura oświadczył twardo, że chce posłuchać ballady i koniec.Wozy odjeżdżały z turkotem, konie rżały, trajkoczący ludzie zbierali się do domów, wiatr łopotał markizami i żaglami, ale takie drobiazgi nie przeszkadzały Nnanjiemu.Tak więc Wallie usiadł niechętnie, opierając się o burtę, i przytulił Jję.Mistrz wskoczył na pokrywę tylnego luku.- Stańcie wkoło! Gotowi?, Jak Nnanji Czwarty i Shonsu Siódmy pokonali dziesięciu szermierzy renegatów"!Zerknął na mentora.- Co? Ty na pierwszym miejscu? - zaprotestował Wallie.Protegowany uśmiechnął się z zadowoleniem.- Taką wersję podałeś Yoningu, bracie!Istotnie zażartował, że imię Nnanjiego powinno być wymienione jako pierwsze.Nie miał szczególnej ochoty zostać bohaterem barbarzyńskiej romancy.ale wtedy nie ubiegał się o przywództwo.Piosenka o takim tytule nigdy nie trafi na listę przebojów, pomyślał Wallie kwaśno.Usłyszawszy pierwszą strofę, zmienił zdanie.Ballada była o niebo lepsza od prostych przyśpiewek, w których minstrele zwykle uwieczniali wydarzenia, i rymowanek nazwanych kiedyś przez niego wiadomościami sportowymi dla szermierzy.Czasami zastanawiał się, czy trafi na Homera, który upamiętni jego przyszłe wyczyny.Śmiało mógłby nim zostać autor tego dzieła.Stosował wprawdzie tradycyjne chwyty: długie, patetyczne przemowy między jednym a drugim ciosem miecza, szlachetni bohaterowie i podłe zbiry, ale miał żywą wyobraźnię i niewątpliwy talent.Co więcej, swobodnie traktował prawdę historyczną, ubarwiał ją i czynił bardziej dramatyczną.Nnanji Drugi rzeczywiście starał się o promocję w świątynnej gwardii, wyzwał na pojedynek dwóch Czwartych, jednego z nich zabił.Oskarżył gwardzistów o korupcję.Bzdura.Jak w takim razie dostał promocję? Świeżo upieczony adept, z jeszcze krwawiącymi znakami na czole, wyruszył ze swoim bratem.Walliego korciło, żeby przerwać protegowanemu, ale zobaczył, że Katanji patrzy na niego wyczekująco.Ze zdumieniem stwierdził, że minstrel improwizował.Mając podstawowy wątek, tworzył epos na gorąco.Włączył do niego popołudniowe wydarzenia, umniejszył role niesławnego Shonsu, a opiewał rudowłosego bohatera z Ov i jego brata, którego Wallie sam nazwał najdzielniejszym młodzieńcem na zamkowym dziedzińcu.Bard dawał słuchaczom to, co chcieli usłyszeć.O Siódmym nie wspomniał ani słowem.Akcja przeniosła się nad Rzekę, gdzie wyjątkowo podły Tarru Szósty zmusił niewiele lepszych podwładnych do złożenia przysięgi krwi.Gdy na scenie pojawili się Nnanji i Katanji, Tarru zaczął z nich szydzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]