[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wnet okrętjego rozwinął żagle ku Bretanii.Niestety! Niebawem królowa pożałowała tego.Skoro dowiedziała się przez Dynasa z Lidanu, iż Tristan odjechałw takiej żałobie, zaczęła wierzyć, iż Perynis powiedział prawdę; iż Tristan nie uciekł, zaklęty na jej imię; iżwygnała go precz bardzo niesłusznie. Jak to  myślała  ja ciebie wygnałam, ciebie, Tristanie, przyjacielu!Będziesz mnie nienawidził odtąd i nigdy cię już nie ujrzę! Nigdy nie dowiesz się nawet o mym żalu ani o tym,jaką karę chcę sobie nałożyć i ofiarować ci jako drobny zakład mej skruchy.Od tego dnia, aby się ukarać za swój błąd i szaleństwo, Izold Jasnowłosa przywdziała włosiennicę i nosiła ją naciele.47 XVIIISZALECSTWO TRISTANAEl beivre fu la nostre mort.17ThomasTristan ujrzał z powrotem Bretanię, Karheń, diuka Hoela i żonę swą, Izoldę o BiałychDłoniach.Wszyscy przyjęli go wdzięcznie, ale Izold Jasnowłosa wygnała go: nic mu już nieważyło.Długo usychał z dala od niej; wreszcie jednego dnia pomyślał, że chce ją widzieć,chociażby miał jeszcze raz być szpetnie obitym przez sługi i strażników.Z dala od niej czuł,iż śmierć jego jest pewna i bliska; raczej umrzeć od jednego razu niż konać dzień po dniu.Kto żyje w męczarni, jest jakby umarły.Tristan pragnie śmierci, żąda śmierci; ale niechkrólowa dowie się bodaj, że zginął z miłości dla niej; niech się dowie, a lżej mu będzieumrzeć.Wyrusza z Karhenia nie uprzedzając nikogo, ani krewnych, ani przyjaciół, ani Kaherdyna, drogiego towarzysza.Ruszył nędznie odziany, pieszo; nikt bowiem nie zwraca uwagi na biednych łazików wędrujących pogościńcach.Szedł póty, aż doszedł do brzegu morza.W porcie wielki statek kupiecki gotował się do odjazdu; już majtkowie naciągali żagiel i podnosili kotwicę, abypomknąć na pełne morze. Boże was chroń, panowie, obyście mogli żeglować szczęśliwie! Ku jakiej ziemi płyniecie? Do Tyntagielu. Do Tyntagielu? Ach, panowie, wezcie mnie z sobą!Dopada statku.Wiatr pomyślny wzdyma żagle, statek pomyka przez fale.Pięć nocy i pięć dni żeglował prostodo Kornwalii, zasię szóstego dnia zarzucił kotwicę w porcie Tyntagielu.Poza portem zamek wznosił się nad morzem, dobrze zamknięty ze wszystkich stron; można doń było wejść tylkoprzez jedną bramę z żelaza, a dwóch czujnych strażników strzegło jej dzień i noc.Jak dostać się do wnętrza?Tristan zeszedł ze statku i usiadł na wybrzeżu.Dowiedział się od przechodzącego człowieka, że Marek jest wzamku i właśnie podejmuje w nim całe baroństwo. Ale gdzie królowa i Brangien, jej piękna służebnica? Są takoż w Tyntagielu, niedawno je widziałem; królowa Izolda zdawała się smutna, jak zwyczajnie.Na imię Izoldy Tristan westchnął i pomyślał, iż ani chytrością, ani siłą nie zdoła ujrzeć przyjaciółki: kroi Marekzabiłby go. I cóż, że mnie zabije? Izold, nie przystałoż mi umrzeć dla twej miłości?! I cóż czynię każdego dnia, jeśli nieumieram? Ale ty, Izoldo, gdybyś wiedziała, że jestem tutaj, żali raczyłabyś bodaj przemówić do przyjaciela? Niedałabyś mnie wygnać strażnikom? Tak, chcę ważyć się na podstęp.Przebiorę się za szalonego, a w tymszaleństwie będzie wielka mądrość.Niejeden będzie mnie miał za głupka, który będzie mniej mądry ode mnie,niejeden będzie mnie miał za szalonego, który hoduje szaleństwo pod swym dachem.Przechodził mimo rybak odziany w sukmanę z kosmatego samodziału z wielkim kapturem, Tristan widzi go,czyni znak, bierze go na ubocze. Przyjacielu, chcesz zamienić się ze mną na suknie? Daj mi swój płaszcz; udał mi się wielce.Rybak spojrzał na suknię Tristana, wydały mu się lepsze niż własne, wziął bez wahania i odszedł szybko,szczęśliwy z zamiany.Wówczas Tristan wystrzygł piękne jasne kędziory tuż przy głowie, jakoby w znak krzyża [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl