[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.ROZDZIAŁ 16Postanowiłem zaczekać na nich na werandzie.Niemal widziałem, co się tam dzieje: kobiety w pokoju przy Libby, mężczyźni i dzieci na dworze, jak najdalej od rodzącej.Ich chata stała tuż za rzeką, a mnie przechodziło koło nosa tyle ciekawych rzeczy.Dopadło mnie zmęczenie i omal nie zasnąłem.Nad obozowiskiem Spruillów już dawno zapadła ciemność i cisza, tymczasem Tally wciąż nie wracała.Przeszedłem na palcach przez dom, sprawdziłem, czy dziadek mocno śpi, usiadłem na ganku i spuściłem nogi.Ilekroć zza porozrzucanych po niebie chmur wyglądał księżyc, pola za stodołą i silosem spowijała miękka, szarawa poświata.Bez księżyca były zupełnie czarne.I właśnie kiedy wyjrzał zza chmur po raz kolejny, zobaczyłem, że drogą idzie Tally.Była sama i bynajmniej się nie spieszyła.Sekundę później pole znowu zalała ciemność.Przez kilkanaście sekund panowała głucha cisza i nagle dobiegł mnie trzask suchej gałązki.- Tally - szepnąłem najgłośniej, jak umiałem.- To ty, Luke? - spytała po długiej chwili milczenia.- Tutaj.Na ganku.Była na bosaka i szła bezszelestnie.- Co tu robisz? - spytała, stając przede mną.- Gdzie byłaś?- Na spacerze.- Chodzisz na spacery? Po co?- Nie wiem.Czasami mam ochotę uciec od rodziny.Nic z tego nie rozumiałem.Usiadła przy mnie, podciągnęła sukienkę za kolana i zaczęła kiwać nogami.- Czasami po prostu mam ochotę - dodała cicho.- Ty nigdy nie miałeś?- Nie.Skończyłem dopiero siedem lat.Ale nie zamierzam mieszkać tu przez całe życie.- A gdzie będziesz mieszkał?- W St.Louis.- Dlaczego akurat tam?- Bo tam grają Kardynałowie.- Ty też będziesz u nich grał?- No jasne.- Bystry z ciebie chłopak.Tylko głupiec chciałby do końca życia zbierać bawełnę.Ja chcę wyjechać na północ, gdzieś, gdzie jest chłodno i gdzie pada śnieg.Dużo śniegu.- Na przykład gdzie?- Nie wiem.Może do Montrealu.- Gdzie to jest?- W Kanadzie.- Grają tam w baseball?- Chyba nie.- To lepiej daj sobie spokój.- Nie, tam jest pięknie.Uczyliśmy się o Kanadzie na historii.Założyli ją Francuzi i wszyscy mówią tam po francusku.- Ty też umiesz?- Nie, ale mogę się nauczyć.- To łatwe.Ja znam już hiszpański.Juan mnie nauczył, w zeszłym roku.- Naprawdę?- Si.- Powiedz coś jeszcze.- Buenos días.Por favor.Adios.Gracias.Seńor.Como esta?- Ale nawijasz.- Mówiłem, to łatwe.Jak daleko jest do Montrealu?- Nie wiem.Chyba daleko.Między innymi dlatego chcę tam pojechać.Nagle w pokoju dziadka zapaliło się światło.Padło na ganek i trochę się przestraszyliśmy.- Cicho - szepnąłem.- Kto to? - odszepnęła, nisko pochylając głowę, jakby świstały nad nami kule.- Dziadek.Idzie napić się wody.Czasami chodzi tak całą noc.- Dziadzio wszedł do kuchni i otworzył lodówkę.Obserwowałem go przez siatkowe drzwi.Wypił dwa kubki wody, poczłapał z powrotem do sypialni i zgasił światło.Kiedy ponownie zapadła cisza i ciemność, Tally spytała:- Dlaczego? Nie może spać?- Martwi się.O Ricky’ego.Ricky walczy w Korei.- Kto to jest Ricky?- Mój wujek.Ma dziewiętnaście lat.Tally trawiła to chwilę, po czym spytała:- Przystojny jest?- Nie wiem.Nigdy o tym nie myślałem.To mój najlepszy kumpel i chciałbym, żeby już wrócił do domu.Mijała noc, a my kiwaliśmy nogami, myśląc o Rickym.- Luke, przed kolacją twoi rodzice dokądś pojechali.- Tak, do Latcherów.- Kto to jest?- Połownicy.Mieszkają za rzeką.- Po co tam pojechali?- Nie mogę powiedzieć.- Dlaczego?- Bo to tajemnica.- Jaka tajemnica?- Wielka.- Daj spokój.Przecież jedną tajemnicę już mamy, prawda?- Chyba tak.- Nikomu nie powiedziałam, że podglądałeś mnie nad strumieniem.Powiedziałam?- Nie.- A gdybym powiedziała, miałbyś duże kłopoty, tak?- No tak.- Sam widzisz.Oboje potrafimy dotrzymać tajemnicy.Więc co się dzieje u tych Latcherów?- Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.- Obiecuję.Całe miasto wiedziało, że Libby jest w ciąży.Po co miałem udawać, że to tajemnica?- Libby.To ich córka.Libby rodzi dziecko.Właśnie teraz.- Ile ma lat?- Piętnaście.- O rany.- Jej rodzice próbują utrzymać to w tajemnicy.Nie chcieli wezwać lekarza, bo wszyscy by się dowiedzieli.Dlatego dziecko ma odebrać babcia.- Dlaczego chcą utrzymać to w tajemnicy?- Bo ona nie ma męża.- Poważnie? A kto jest ojcem?- Nie chce powiedzieć.- I nikt tego nie wie?- Tylko ona.- Znasz ją?- Parę razy ją widziałem, ale tam jest kupa dzieciaków.Znam Percy’ego, jej brata.Mówi, że ma dwanaście lat, ale ja mu nie wierzę.Tak na oko trudno powiedzieć, bo oni nie chodzą do szkoły.- Wiesz, jak dziewczęta zachodzą w ciążę?- Nie bardzo.- To chyba ci nie powiem.No i dobrze.Ricky próbował kiedyś rozmawiać ze mną o dziewczynach, ale aż mnie od tego zemdliło.Trawiąc tę cudowną nowinę, Tally szybciej pokiwała nogami.- Rzeka jest blisko.- Półtora kilometra stąd - odrzekłem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]