[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeden ukląkł przed Willemem i tenpoczęstował się, nie odrywając oczu od nieistniejącej listy.Dzieciak podsunął ta-cę również mi i wziąłem cukierek, nie wiedząc, czy to właściwe, czy nie.Była tojedna z tych niezrównanych, cudownych czekoladek, jakie robią tylko w Holandii.Stwierdziłem, że poznaję kilku dworzan ze zdjęć.Była tu większość bezro-botnej królewskiej krwi z Ziemi, ukryta pod tytułami książąt i hrabiów.Niektórzyopowiadali, że Willem trzyma ich tylko po to, aby uświetnić swój dwór, inni twier-dzili, że woli ich mieć na oku i trzymać z dala od polityki oraz innych cwaniactw.Prawdopodobnie i jedno, i drugie.Dostrzegłem również sporo szlachty z tuzinaróżnych nacji, a niektórzy z nich naprawdę zarabiali tu na życie.Stwierdziłem, że próbuję odnalezć w tłumie habsburskie wargi i windsorskienosy.Wreszcie Willem odłożył zwój.Muzyka i konwersacje ucichły natychmiast. Zaproponowałeś znakomitą kompanię  rzekł w martwej ciszy. Zamie-rzamy ją zaakceptować.96  Wasza Wysokość jest niezmiernie łaskaw. Rozważymy to i udzielimy ci odpowiedzi. Pochylił się i cicho dodałtylko do mnie:  Ani mi się waż schodzić po tych cholernych stopniach.Tylkowstań.Zaraz wychodzę. Och, dziękuję, Sire  szepnąłem w odpowiedzi.Wstał, ja również pospiesznie zerwałem się na nogi.Wtedy znikł z furkotemszat.Spojrzałem za siebie i spostrzegłem kilka zdumionych spojrzeń, ale muzykazagrała znowu i mogłem się oddalić, podczas gdy szlachetni panowie i królewscyadiutanci zajęli się znowu uprzejmą konwersacją.Gdy tylko znalazłem się za amfiladą, u mojego łokcia objawił się Pateel. Tędy, sir, jeśli można.Dworskie manewry dobiegły końca, przyszedł czas na prawdziwą audiencję.Przeprowadził mnie przez małe drzwiczki, wzdłuż pustego korytarza, dru-gie małe drzwiczki, wreszcie do całkiem zwyczajnego biura.Jedynym królew-skim akcentem był rzezbiony plafon, na którym widniała tarcza Domu Orańskie-go z nieśmiertelnym mottem  Podtrzymuję!.Było tam ogromne, płaskie biurkozarzucone papierami, pośrodku którego, utrzymywany w miejscu przez parę me-talowych bucików dziecięcych, leżał oryginał drukowanej listy z mojej kieszeni.W miedzianej ramce widniała rodzinna fotografia świętej pamięci Imperatorowejw otoczeniu dzieci.Pod jedną ze ścian stała nieco podniszczona kanapa, a za niąznajdował się niewielki barek.Przy biurku stało obrotowe krzesło i dwa fotele.Inne meble mogły równie dobrze stanowić wyposażenie gabinetu niezbyt wyma-gającego lekarza rodzinnego.Pateel pozostawił mnie samego, zamykając za sobą drzwi.Nie miałem cza-su zastanawiać się, czy wypada mi usiąść, czy nie, ponieważ Imperator wszedłprawie natychmiast przez drzwi naprzeciw. Witaj, Josephie!  zawołał  Zaraz do ciebie wrócę.Przeszedł przez pokój, a dwaj słudzy deptali mu po piętach i rozbierali gow biegu.Wyszedł przez trzecie drzwi i niemal od razu wrócił, zasuwając zamekdresu. Poszedłeś na skróty, a ja musiałem iść dookoła.Muszę powiedzieć inży-nierowi pałacowemu, żeby zaprojektował jeszcze jeden tunel od tylnej części salitronowej, niech mnie diabli, jeśli tego nie zrobię.Mam do wyboru, albo obchodzićdookoła trzy boki prostokąta, albo maszerować przez prawie publicznie dostępnykorytarz w stroju konia cyrkowego. I dodał w zadumie:  Nigdy nie noszępod tymi idiotyzmami nic oprócz bielizny. Wątpię, czy są aż tak niewygodne, jak ta małpia liberia, którą mam nasobie, Sire  odparłem.Wzruszył ramionami. No, dobrze, każdy z nas musi sobie jakoś radzić z niewygodami własnegozawodu.Nie przygotowałeś sobie nic do picia?  Wziął do ręki listę nominacjido gabinetu. I zrób coś również dla mnie.97  Czego się pan napije, sir? Co?  podniósł głowę i ostro zmierzył mnie wzrokiem. Jak zwykle,szkocka z lodem, oczywiście.W milczeniu nalałem, do swojego drinka dodając wody.Nagle przebiegł mniedreszcz: jeśli Bonforte wiedział, że Imperator zawsze pije szkocką z kostkamilodu, powinno się to znalezć w aktach, a nie znalazło się.Willem wziął jednak drinka bez słowa, mruknął:  Ostrego odrzutu! i znów zaczął przeglądać listę.Wreszcie podniósł głowę i zapytał:  Co powieszo tych chłopcach, Joseph? Sire? To oczywiście tylko propozycja. Tam, gdzie to było możliwe,połączyliśmy resorty, i Bonforte mógł wziąć oprócz teki premiera również Mini-sterstwo Skarbu i Obrony.W trzech przypadkach daliśmy tymczasowe propozycjedla wiceministrów: Badań, Zarządzania Populacją i Spraw Zewnętrznych.Ludzie,którzy otrzymają teki w realnym rządzie, byli nam teraz potrzebni przy kampanii. Taak, tak.Tu jest druga grupa.Mmmm.co z tym Braunem?Byłem mocno zdumiony, spodziewałem się, że Willem zatwierdzi listę bezkomentarzy, ale niewykluczone, że zechce pogadać o innych sprawach.Nie oba-wiałem się rozmów, człowiek może mieć reputację doskonałego rozmówcy poprostu pozwalając mówić drugiej osobie.Lothar Braun był osobą, którą określa się mianem  dobrze zapowiadającegosię młodego polityka.Wszystko, co o nim wiedziałem, pochodziło z akt orazod Roga i Billa.Pojawił się po upadku Bonforte a i dlatego nigdy nie piastowałżadnej teki, ale w pewnych kręgach miał swoje zasługi.Bill upierał się, że Bon-forte zamierzał szybko go promować i pozwolić mu rozwijać skrzydła w rządzietymczasowym.Zaproponował go na ministra Komunikacji Zewnętrznej.Rog Clifton wydawał się niezdecydowany, najpierw wstawił tam nazwiskoAngela Jesusa de la Torrey Perez, zawodowego ministra niższego rangą, ale Billzauważył, że jeśli Braunowi może powinąć się noga, łatwo to będzie zauważyćteraz i to niewielkim kosztem.Clifton się poddał. Braun?  odpowiedziałem. Wybijający się młody człowiek.Bardzointeligentny.Willem nie skomentował, nadal przyglądał się liście.Usiłowałem sobie do-kładniej przypomnieć, co Bonforte mówił o Braunie w jego aktach.Inteligentny.ciężko pracuje.analityczny umysł.Miał coś przeciwko niemu? Nie.chyba,żeby. może trochę zbyt ugrzeczniony.To jeszcze nie przekreśla człowieka.Nie wspomniał jednak o tak istotnych cnotach jak lojalność i uczciwość.Mogłoto nic nie znaczyć, akta stanowiły jedynie zbiór danych, a nie studium charakte-rów.Imperator odłożył listę. Josephie, czy zamierzasz od razu wprowadzić gniazda Marsjan do Impe-rium?98  Proszę? Nie, na pewno nie przed wyborami, Sire [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • andsol.htw.pl