[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Halo w pierwszej chwili nie rozpoznawał głosu. Mówi Gerald Watson.Byłeśu mnie tego popołudnia po wiadomość od Berta Zegara. Tak, proszę pana odparł Jupiter. Przemyślałem wszystko i właśnie doszedłem do wniosku, że powinienem ci po-wiedzieć, co się stało po twoim wyjściu. A co się stało? zaniepokoił się Jupiter. Ktoś przyszedł i pytał o tę wiadomość oznajmił pan Watson. Wysoki, ciem-nowłosy Południowy Amerykanin z małym przyjacielem.Powiedzieli, że przysłał ichBert Zegar. Ale pan nie mógł im dać wiadomości, ponieważ dał pan ją wcześniej nam. Tak jest, ale on spytał, komu ją dałem, więc pokazałem twoją wizytówkę.Zanotowali sobie wasze nazwiska.Zaczynam się zastanawiać, czy postąpiłem właściwie.Nie bardzo mi się podobali.Ten Carlos był zbyt gładki. Nie da się już nic zmienić powiedział Jupiter. Dziękuję panu, że dał nampan znać odłożył słuchawkę i zwrócił się do kolegów: Carlos i Gerald Cramerznają teraz nasze nazwiska.Bez wątpienia chcą mieć zegar i wiadomości.Pan Jeeters teżchciał zabrać zegar.Jakaś nieznana osoba, może ktoś trzeci, kogo jeszcze nie znamy, wła-śnie ukradła zegar.Ta tajemnica wzbudza ogromne zainteresowanie i chciałbym wie-dzieć, w cośmy się wpakowali.ROZDZIAA 13Bob coraz bliżej rozwiązania zagadkiNastępnego ranka Bob jadł śniadanie w pośpiechu, by jak najszybciej znalezć sięw składzie Jonesa, gdy zadzwonił telefon.Była to panna Bennett, bibliotekarka, u którejBob pracował dorywczo, oprawiał książki, układał je na półkach i wykonywał inne po-dobne czynności.Panna Bennett prosiła, żeby zaraz przyjechał.Chciał odmówić, gdyżmyśl o tym, że Jupiter i Pete będą pracowali nad tajemnicą bez niego, była mu niezno-śna.Nie miał jednak wyjścia, więc powiedział, że przyjedzie w ciągu dwudziestu minut.Wsiadł na rower i pojechał do biblioteki.Panna Bennett przywitała go z ulgą, gdyż jejpomocnica była chora.Bob zabrał się do pracy i aż do drugiego śniadania był bardzozajęty.Panna Bennett prosiła go, by został jeszcze po południu, i Bob się zgodził,W pośpiechu zjadł kanapki przygotowane przez matkę, aby móc wykroić choć odro-binę czasu z przerwy śniadaniowej i poświęcić go na poszukiwania.Wiedziony jakimśprzeczuciem chciał poczytać o huraganie, jako że w trzecim zdaniu tajemniczego prze-słania była o nim mowa.Przeczytał długi artykuł w encyklopedii i znalazł tam coś ta-kiego, że zaparło mu dech.Zapisał to, następnie sprawdził hasło łucznictwo , a szcze-gólnie to, co dotyczyło dawnych angielskich łuczników.I ponownie wyczytał rzecz,która napełniła go trudnym do opanowania podnieceniem.Potem przeszedł do hasła elf , ale nie znalazł nic ciekawego.Godzina przerwy śniadaniowej minęła, więc wróciłdo pracy.Nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie znajdzie się w składzie i podzieli z Ju-piterem i Pete em tym, co wyczytał.Jednakże panna Bennett potrzebowała go nadal i było już sporo po piątej, kiedyw końcu powiedziała, że może pójść.Bob wskoczył na rower i pognał jak mógł najszyb-ciej do składu.Zasłał Jupitera i Pete a przy pracy.Bardzo nieszczęśliwi układali różne używaneprzedmioty w równe rzędy w tyle szopy służącej jako biuro. Pracujemy tak przez cały dzień powiedział Jupiter do Boba, gdy ten zsiadł z ro-50weru wuj Tytus kupił dziś rano cały ładunek, jaki był na ciężarówce, i ciocia Matyldakazała nam to posegregować.Hans i Konrad mają wolny dzień.Dlatego nie zrobiliśmyżadnego postępu w dochodzeniu. Miałeś jakąś wiadomość od Harry ego? zapytał Bob. Telefonował.Pan Jeeters przyparł go do muru, pytając, co robił z nami wczorajwieczorem.Nastraszył go.Harry powiedział mu, że dostaliśmy jakieś obłędne wskazów-ki, które nic nie znaczą.Poinformował go także o kradzieży zegara.Odniósł wrażenie,że bardzo go to rozzłościło. Pan Jeeters wie coś, czego my nie wiemy stwierdził Bob. Jeśli uda nam sięrozwiązać te wskazówki, to może dowiemy się, co to jest.Słuchaj, Jupe, dowiedziałemsię.W tej chwili rozległ się głos pani Jones: Jupiter! Chodz tu szybko! Jeszcze nie skończyłeś? Bob! Cieszę się, że tu jesteś.Możesz się zaraz zabrać do spisywania rzeczy, które Tytus właśnie kupił.Zrób to staran-nie.Idę przygotować obiad.Podeszła do Boba i wręczyła mu duży notes, w którym spisywano towary zakupy-wane przez pana Jonesa. Uważaj, żebyś niczego nie pominął powiedziała. Spodziewam się, żewszystko zrobicie jak trzeba, chłopcy.Zawołam was, kiedy obiad będzie gotowy.Zostawiła ich, a Bob zabrał się do pracy.Jupiter i Pete ustawiali nowo zakupioneprzedmioty, sprawdzając je po kolei. Jeden bujany fotel. Jeden bujany fotel zapisał Bob. Zestaw narzędzi ogrodniczych, zardzewiały! Zestaw narzędzi ogrodniczych, zardzewiały powtórzył Bob.Pracowali około godziny.Kiedy wreszcie wszystko było już uporządkowane i zano-towane, Jupiter i Pete rzucili się na podłogę.Bob też był trochę zmęczony, nie mógł jed-nak doczekać się sprawdzenia, czy to, co znalazł w encyklopedii, pomoże w rozszyfro-waniu zagadki. Słuchajcie powiedział. Może byśmy popracowali trochę nad naszym docho-dzeniem? Jestem zbyt zmęczony, żeby myśleć mruknął Pete. Nie chce mi się nawet ru-szyć.Daj nam spokój, Bob. Ja też nie mogę myśleć przyznał Jupiter. Poczekajmy lepiej do jutra. Ale ja coś znalazłem, wpadłem na trop słowa! Bob był zawiedziony. Nawetdwóch. Co to jest trop? zażartował Pete. Nigdy nie słyszałem takiego wyrazu. Możemy w końcu posłuchać, co Bob ma do powiedzenia zgodził się Jupiter.51 Dobra, Bob, czego się dowiedziałeś? Kiedy byłem dziś w bibliotece zaczął chłopiec przeczytałem o huraganach.I jest jedno spokojne miejsce w czasie huraganu: samo jego epicentrum.Dookoła wiatrmoże dąć z szybkością ponad dwustu kilometrów na godzinę, a w środku świeci słońcei jest zupełnie spokojnie. Mów dalej, Bob zainteresował się Jupiter. Centrum huraganu nazywa się oko! wykrzyknął Bob tryumfalnie. Rozumiecie? Oko jest tym słowem lub to, co robisz okiem.Mogę się założyć, że cho-dzi o taki wyraz, jak widzieć , patrzeć , zobaczyć lub coś podobnego. Jedyne słowa, jakie chcę usłyszeć, to obiad gotowy mruczał Pete. Myślę, że Bob trafił w sedno powiedział Jupiter podnosząc się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]