[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Masz swoje dzwony! krzyknęła w moim kierunku Grace.Jennyusiłowała uciec, ale Grace mocno ją trzymała. A więc to ty, Jenny, robiłaś te sztuczki z dzwonami, tak?Spojrzała na mnie spod na wpół opuszczonych powiek. Ojca nigdy nie przyłapali, ale to on grał na dzwonkach, ilekroć ludziesię zbliżali do naszej chaty.Nie chciał ich tutaj. A dlaczego ty chciałaś nas odpędzić, Jenny? spytałam. Bo dziś było tu dużo ludzi.Otoczyli jezioro.Teraz wyście przyszły.Bałam się, że zechcecie mi ją odebrać.Serce mi zabiło w nagłym przypływie nadziei. Odebrać ci ją, Jenny? A kogo miałybyśmy ci odebrać? Ją.Daisy. Twoją małą dziewczynkę? Tak.Daisy do mnie wróciła powiedziała. A gdzie ona jest? spytałam, wstrzymując oddech.Spojrzała na mnie chytrze i nie odpowiedziała.Nie czekałam na ciąg dalszy.Ruszyłam biegiem w stronę jej chaty.Drzwi były zamknięte.Zaczęłam w nie walić.Usłyszałam kroki dziecka iogarnęło mnie poczucie ogromnej ulgi, bo już wiedziałam, czyje to kroki. Beka! zawołałam. Mamo, mamusiu, ja chcę wrócić do domu! Nie chcę tu być dłużej! Trzeba otworzyć drzwi, Jenny.Daj mi klucz!Potulnie wręczyła mi klucz.Otworzyłam drzwi i Rebeka znalazła się wmoich ramionach. 387 Historia, jaką od niej usłyszeliśmy, nie wniosła wiele nowego.GdyAnnie upadła na drodze, ona poszła dalej.Zobaczyła Jenny, a ta wzięła jąza rękę i powiedziała, że zaprowadzi ją do domu.Mówiła do niej Daisy itłumaczyła, że nie jest żadną Beką, tylko Daisy, i że tu jest jej dom.Maławcale nie była przestraszona.Jenny była dla niej miła.Dała jej mleko ipowiedziała, że ma leżeć z nią w łóżku.Początkowo Beka nie miała nicprzeciwko temu, ale w pewnej chwili znudziła się tą zabawą i nie chciałatam dłużej pozostać.Wszyscy byliśmy szczęśliwi, że dziecko wróciło do domu.Ale obie zmamą nie ukrywałyśmy, że strasznie nam żal Jenny. Biedna dziewczyna roztkliwiała się mama na pewno nie zrobiłabydziecku krzywdy.Myślała, że odnalazła swoją córeczkę.Ona jest po prostuchora.Poproszę rodzinę Grendallów, żeby ją na jakiś czas wzięli dosiebie.Pani Grendall jest bardzo dobrą kobietą i zna Jenny, bo kiedyś u niejpracowała.Pójdę do niej i porozmawiam o Jenny.To biedne stworzeniejest jeszcze ciągle w szoku.Grendallowie dzierżawili jedną z farm należących do majątku Cador.Byliśmy pewni, że ci dobrzy, uczciwi i ciężko pracujący ludzie zechcąpomóc Jenny. Trudno o lepszą dla niej opiekę zapewniała nas mama. Nie trzebajej robić żadnych wymówek.Biedulka, nie chciała nikogo skrzywdzić.Dbała o Rebekę przez cały czas, gdy dziecko u niej było.Trzeba jąpotraktować łagodnie.Tej nocy kazałam przenieść łóżeczko Rebeki do mego pokoju.Choć wczasie swojej przygody mała nie doznała żadnej krzywdy, chciała byćblisko mnie, a ja też wolałam mieć ją przy sobie.Aatwiej mi będziesprawdzać w nocy, czy mała jest bezpieczna i dobrze się czuje.Gazety wychodzące w Bodmin donosiły wyczerpująco i ze szczegółamio odkryciu w jeziorze.Zegarek i łańcuszek, jaki tam znaleziono, nosiłinicjały M.D.i W.B.Nie były one jednak wygrawerowane, lecz tylko poamatorsku wyskrobane.Przypomniano czytelnikom, że przed kilku latypewien mężczyzna miał być sądzony za wyjątkowo ohydną zbrodnię:zgwałcił i zamordował małą dziewczynkę.Właśnie miał się odbyć jegoproces, gdy uciekł z więzienia.Zlady prowadziły do okolicy Poldoreys, alemimo żmudnych poszukiwań nie odnaleziono zbiega.W końcu przyjęto 388 założenie, że udało mu się przedostać za granicę.Ciało mężczyzny leżało w wodzie tak długo, że nie dało się gozidentyfikować, niemniej znalezione przy nim dowody rzeczowewskazywały, że mogą to być zwłoki poszukiwanego mordercy.Na zegarkuwidniały inicjały M.D., a morderca nazywał się Mervyn Duncarry.Jeśli zaśchodzi o inicjały W.B., uważano, że przypuszczalnie należały do osoby, doktórej morderca żywił jakiś szczególny sentyment.Trudno było sobiewyobrazić, w jaki sposób więzień, który uciekł z aresztu, mógł znalezć sięw posiadaniu złotego zegarka.Z pewnością nie mógł go mieć ani nosić wwięzieniu.Więzienny strój mordercy znaleziono porzucony nawrzosowisku koło Bodmin.Fakt ten wydawał się wskazywaćjednoznacznie, że ktoś z zewnątrz pomógł mu w ucieczce.Co prawdamożna by było założyć i coś innego, mianowicie to, że morderca ukradłubranie razem z zegarkiem, po czym wydrapał na nim owe inicjały.Niemniej policja uznała znalezione w jeziorze przedmioty za dowodytożsamości mordercy, Mervyna Duncarry'ego.Przypuszczano, że gdymorderca wpadł do jeziora, te właśnie przedmioty zatrzymały się nawystępie skalnym i tam, tuż pod powierzchnią wody, pozostały.Choćsprawa była niezmiernie zagadkowa, policja była prawie pewna, żemężczyzna znaleziony w Jeziorze Zwiętego Branoka to Mervyn Duncarry.Na razie jednak nie miała zamiaru zamknąć śledztwa.Grace robiła na mnie wrażenie czymś bardzo przejętej.Sądziłam, żemoże wstrząsnęła nią samotna wędrówka małej Rebeki w sytuacji, gdy naświecie grasują mordercy jak ten z jeziora.W parę dni po tej historii wybrałyśmy się z Grace na przejażdżkę konnąi na jej prośbę skierowałyśmy się nad morze.Pogalopowałyśmy wzdłużplaży do przystani.Tam się zatrzymała i zaproponowała: Przywiążmy tu nasze konie i pospacerujmy trochę.Tak zrobiłyśmy.A gdy szłyśmy brzegiem morza, nieoczekiwanienapomknęła o mordercy. Nie mogę przestać myśleć o człowieku znalezionym w jeziorze powiedziała.Choć od czasu odkrycia jego ciała w jeziorze nie byłam w stanie pozbyćsię go ze swoich myśli, wolałam o nim nie mówić.Próbowałam więcskierować rozmowę na inne tory. 389 Uważam.że nie powinnyśmy przeciągać naszego spaceru.Trzebawracać.Nie dowierzam już Annie, jeśli chodzi o Rebekę. Na pewno będzie teraz podwójnie ostrożna.Poza tym są tam i inni,którzy w razie potrzeby przypilnują Rebeki. zbyła moją uwagę Grace.Czy ty nie kojarzysz sprawy tego mężczyzny w jeziorze z twoimwypadkiem? Dobrze sobie przypominam, kiedy to się stało.Był tu wtedypewien młody człowiek z Londynu.Mieszkał u was. Masz na myśli Bena? Tak, Bena.Na pewno pamiętasz pierścień, który wtedy znalazłaś? Tak! szepnęłam. Były na nim inicjały M.D.i.jeszcze jakieś. W.B., jeśli się niemylę. Takie same inicjały są na zegarku, który znaleziono w jeziorze.To tyznalazłaś pierścień, prawda?Potaknęłam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]