[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czyste niebo, nic więcej.Tylko zwykła linia i niebo powyżej.Dziwna myśl: nie chciałabym, żeby to mi się nie przydarzyło.Ponieważ jeśli ucieknę, będę kimś zupełnie innym i chyba lepszym.Ponieważ jeśli nie ucieknę, jeśli wydarzy się coś strasznego, będę i tak wiedziała, że ktoś, kim byłam i kim bym pozostała, gdyby nie to, nie był tym, kim teraz chciałabym być.To jak wypalanie garnka.Trzeba zaryzykować, że pęknie albo się wykrzywi.Kaliban bardzo spokojny.Rodzaj zawieszenia broni.Jutro poproszę o przeniesienie na górę.Chcę się przekonać, czy rzeczywiście coś przygotowuje.Dzisiaj poprosiłam, żeby mnie związał, zakneblował i pozwolił posiedzieć na dole schodów w zewnętrznej piwnicy przy otwartych drzwiach do ogrodu.W końcu się zgodził.Mogłam więc spojrzeć do góry i zobaczyć niebo.Bladoszare niebo.Widziałam przelatujące ptaki, chyba gołębie.Słyszałam jakieś odgłosy z zewnątrz.Po raz pierwszy od dwóch miesięcy widziałam prawdziwe światło dzienne.Było żywe.Rozpłakałam się.6 grudniaByłam na górze w kąpieli i oglądałam pokój, który mam zająć.Coś tam porobił.Ma poszukać antycznego krzesła typu windsor.Narysowałam mu, jak zwykle.Poczułam się szczęśliwa.Jestem niespokojna.Tutaj nie mogę pisać.Czuję, jakbym już na pół uciekła.Ten fragment dialogu nasunął mi przypuszczenie, że on staje się normalniejszy.M.(staliśmy w pokoju) Dlaczego nie pozwolisz mi mieszkać tutaj, jakbym była twoim gościem? Jeśli dam ci słowo honoru?K.Gdyby przyszło do mnie pięćdziesięciu ludzi, naprawdę uczciwych i szanowanych, i gdyby wszyscy przysięgali, że nie uciekniesz, nie zaufałbym im.Nie zaufałbym nikomu.M.Nie możesz przeżyć całego życia, nie ufając nikomu.K.Nie wiesz, co znaczy samotność.M.A jak ci się zdaje, co ja odczuwam przez ostatnie dwa miesiące?K.Założę się, że wielu ludzi o tobie myśli.Tęskni za tobą.Ja mógłbym nie żyć, a nikogo by to nie obeszło.M.A twoja ciotka?I.Ona!(Nastąpiło milczenie.)K.(nagle wybucha) Nie zdajesz sobie sprawy, czym jesteś.Jesteś wszystkim.Jeśli odejdziesz, nic mi nie pozostanie.(Tu nastąpiła dluga cisza.)7 grudniaKupił krzesło.Przyniósł je na dół.Jest ładne.Nie chciałam mieć go tutaj.Nie chcę niczego stąd.Całkowita zmiana.Jutro przenoszę się na górę.Wczoraj wieczorem zapytałam o to.I zgodził się.Nie muszę czekać cały tydzień.Pojechał do Lewes, żeby kupić więcej sprzętów do pokoju.Zjemy uroczystą kolację.Przez ostatnie dwa dni jest znacznie milszy.Nie zamierzam stracić głowy i rzucać się do ucieczki przy pierwszej okazji.Wiem, że będzie mnie obserwował.Nie mogę sobie wyobrazić, co zrobi.Okno będzie zabite deskami, a drzwi zamknięte.Ale jakoś uda mi się dostrzec światło dzienne.Wcześniej czy później nadarzy się okazja do ucieczki (jeśli nie wypuści mnie wcześniej z własnej woli).Ale wiem, że nadarzy się tylko jedna okazja.Jeśli mnie złapie, znowu mnie tutaj przeniesie.Więc musi to być naprawdę dobra okazja.Pewna.Powtarzam sobie, że muszę się przygotować na najgorsze.Ale coś w jego zachowaniu każe mi przypuszczać, że tym razem postąpi tak, jak obiecał.Zaraziłam się od niego zaziębieniem.To nie ma znaczenia.O mój Boże, o mój Boże.Mogłabym się zabić.On mnie zabije przez tę rozpacz.Dalej jestem na dole.Nigdy nie zamierzał mnie przenieść.Chce robić zdjęcia.To jego tajemnica.Chce mnie rozebrać i.o Boże, do tej pory nie miałam pojęcia, na czym polega nienawiść.Powiedział mi rzeczy nie do powtórzenia.Jestem ulicznicą, sama chciałam tego, co zasugerował.Oszalałam z wściekłości.Cisnęłam w niego butelkę z tuszem.Powiedział, że jeśli się nie zgodzę, nie będzie już kąpieli ani wychodzenia do zewnętrznej piwnicy.Przez cały czas pozostanę tutaj.Ta nienawiść między nami.W stanie wrzenia.Zaraziłam się tym jego przeklętym przeziębieniem.Trudno mi myśleć.Nie mogłabym się zabić, zbyt jestem na niego wściekła.Zawsze mnie wykorzystywał.Od samego początku.Ta historia z psem.Wykorzystuje moje serce.A potem odwraca się i depcze po nim.Nienawidził mnie, chce mnie splugawić, złamać i zniszczyć.Chce, żebym się znienawidziła aż do samozniszczenia.Ta ostateczna małostkowość.Nie przyniósł mi żadnej kolacji.Na domiar wszystkiego jeszcze mam głodować.Może zostawi mnie, żebym umarła z głodu.Jest do tego zdolny.Minął mi szok.Nie pobije mnie.Nie poddam się.Nie dam mu się złamać.Mam gorączkę.Czuję się chora.Wszystko przeciwko mnie.Ale się nie poddam.Leżałam w łóżku z obrazem G.P.Trzymałam jedną ręką ramę.Jak krucyfiks.Przeżyję.Ucieknę.Nie poddam się.Nie poddam się.Nienawidzę Boga.Nienawidzę tego, co stworzyło ten świat, nienawidzę stworzyciela ludzkiej rasy, kimkolwiek jest, stworzył ludzi takich jak Kaliban i umożliwił takie sytuacje.Jeżeli Bóg istnieje, jest olbrzymim, ohydnym pająkiem w ciemności.Nie może być dobry.Ten ból, to straszliwe widzenie na wylot, które mi teraz towarzyszą.To nie było konieczne.Wszystko jest bólem i nic z tego nie wynika.Rodzi się wielkie nic.Wszystko na próżno.Wszystko zmarnowane.Im starszy staje się świat, tym większej oczywistości to nabiera.Bomby i tortury w Algierii i głodujące dzieci w Kongo.To się staje coraz większe, coraz ciemniejsze.Coraz więcej cierpień dla coraz większej liczby.I coraz bardziej na próżno.Jakby nastąpiło krótkie spięcie.I jestem tu w ciemnej prawdzie.Bóg jest bezsilny.Nie może nas kochać.Nienawidzi nas, ponieważ nie może nas kochać.Cała ta małość i egoizm, i kłamstwa.Ludzie tego nie przyznają, zbyt są zajęci rozchwytywaniem dóbr, żeby zauważyć, że światło zgasło.Nie widzą ciemności i oblicza pająka poza nią, i wielkiej pajęczyny tego wszystkiego.Że to istnieje zawsze, jeśli tylko poskrobać powierzchnię szczęścia i dobroci.Ciemność, ciemność, ciemność.Nie tylko nigdy przedtem tego nie czułam, ale nigdy sobie nie wyobrażałam, że to możliwe.Więcej niż nienawiść, więcej niż rozpacz.Nie można nienawidzić tego, czego nie da się dotknąć, nie mogę nawet odczuwać tego, co większość ludzi uważa za rozpacz.To jest poza rozpaczą.Jakbym nie potrafiła już nic więcej odczuwać.Widzę, ale nie czuję.O Boże, jeżeli w ogóle jest Bóg.Moja nienawiść sięga poza nienawiść.Właśnie zszedł na dół.Spałam w łóżku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]