[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.* * *Dla Joeya Harpera niedziela okazała się wspaniałym dniem.Poranek rozpoczął się od mszy i szkółki niedzielnej, jak zawsze nudnych jak fla-ki z olejem, ale pózniej nagle wszystko się odmieniło.Kiedy ojciec zatrzymał się przyRoyal City News, aby nabyć niedzielne gazety, Joey zauważył na stoisku nowe komiksy,a w kieszeni miał dość drobnych, by kupić dwa numery swoich ulubionych serii.Potemmatka zrobiła na lunch kurczaka i wafle, czyli to, co najbardziej lubił.Po lunchu ojciec dał mu pieniądze, aby mógł pójść do Rialto.Było to kino, w któ-rym wyświetlano wyłącznie stare filmy.Znajdowało się o sześć przecznic od ich domui wolno mu było pojechać tam na rowerze, ale nie mógł wypuszczać się nigdzie dalej.Na niedzielny podwójny seans w Rialto zaplanowano dwa klasyczne filmy o potwo-rach Coś i To przybyło z kosmosu.Oba były super.Joey uwielbiał horrory.W gruncie rzeczy nie wiedział, dlaczego tak za nimi prze-pada.Czasami, siedząc w mrocznym kinie i patrząc, jak jakaś obrzydliwa, oślizła istotaskrada się w stronę bohatera, Joey o mało nie zsikał się w majtki, a mimo to uwielbiałkażdą przeżytą w ten sposób chwilę.Po kinie wrócił do domu na kolację.Były cheeseburgery i prażona fasola, jeszcze lep-sze niż kurczak i wafle, co wydawało mu się wręcz nieprawdopodobne.Jadł, aż mu się uszy trzęsły.Amy wróciła z Dive do domu o dwunastej, na półtorej godziny przed tym, jak Joeypołożył się do łóżka, tak że jeszcze nie spał, kiedy znalazła powieszonego w swojej sza-fie gumowego węża.Przebiegła przez korytarz wrzeszcząc i goniła go po pokoju, aż zła-pała.Kiedy już go połaskotała, a on obiecał, że już nigdy nie zrobi jej podobnego ka-wału (w gruncie rzeczy oboje zdawali sobie sprawę, że nie dotrzyma obietnicy), namó-wił ją na godzinną (z zegarkiem w ręku) grę w Monopol i to było naprawdę wdechowe.Pokonał ją jak zawsze zresztą, bo chociaż była już prawie dorosła, bardzo słabo orien-towała się w sprawach biznesu i finansów.76Kochał Amy bardziej niż kogokolwiek innego.Może to niedobrze? Przecież najbar-dziej powinno się kochać rodziców.To znaczy najpierw Boga, a dopiero potem rodzi-ców.Tyle tylko, że mamę naprawdę trudno było kochać.Przez cały czas albo się z tobąmodliła, albo modliła się za ciebie, albo udzielała ci wykładu na temat właściwego za-chowania, powtarzając raz po raz, że stara się wychować cię na ludzi, czyli we właściwysposób, tyle tylko, że nigdy nie okazywała, że naprawdę jej na tym zależało.Wszystkokończyło się na słowach.Tatę łatwiej było kochać, ale on bywał w domu raczej rzadkim gościem.Był bardzozajęty jakimś prawniczymi sprawami, prawdopodobnie ratował niewinnych ludzi przedelektrycznym krzesłem i innymi tego typu rzeczami, a kiedy już się pojawiał, spędzałwiększość czasu samotnie budując modele planszowe do miniaturowej kolejki.Nie lu-bił, kiedy mu się w tym przeszkadzało.Tak więc pozostawała tylko Amy.Często bywała w domu.I zawsze wtedy, kiedy jejpotrzebował.Była najmilszą osobą, jaką Joey znał, najwspanialszą, jaką jego zdaniemmógł poznać i cieszył się, że to ona była jego siostrą, a nie ta durna, niemiła VeronicaCulp, z którą musiał mieszkać jego najlepszy przyjaciel, Tommy Culp.Pózniej, po zakończeniu gry w Monopol, kiedy już przebrał się w piżamę i umyłzęby, odmówił wraz z Amy modlitwę i to było lepsze niż modlenie się z mamą.Amyodmawiała modlitwy szybciej niż mama i czasami ot tak, dla żartów zmieniała tu i ów-dzie jakieś słowo mówiąc na przykład zamiast Zwięta Mario, Matko Boża, módl się zanami wszystkimi Zwięta Mario, Matko Boża, módl się za pchłami wszystkimi.Joey zawsze wtedy chichotał, ale musiał uważać, aby nie śmiać się zbyt głośno, ponie-waż mama mogłaby zacząć zastanawiać się, co śmiesznego widzieli w modlitwie, a wte-dy oboje napytaliby sobie biedy.Amy otuliła go starannie, pocałowała i zostawiła samego w księżycowej poświaciesłabej nocnej lampki.Ułożył się wygodnie i prawie natychmiast usnął.Niedziela była naprawdę świetnym dniem.Ale poniedziałek zaczął się fatalnie.Wkrótce po północy, kiedy nowy dzień miał zaledwie kilka minut, Joey obudził sięsłysząc szept matki stojącej przy łóżku i prowadzącej długi bełkotliwy monolog.Tak jakzawsze, nie otwierał oczu, udając, że śpi. Mój mały aniołek.może w środku wcale nie jesteś aniołkiem.Była pijana.i to bardzo.Tommy Culp na określenie tego stadium upojenia alkoho-lowego używał określenia pijany w sztok.Nie ulegało wątpliwości, że jego matka tegowieczoru była pijana w sztok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]