[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leczył się u wielulekarzy, jakoś bezskutecznie, i nieraz mówił, że nie pozostaje mu nic innego, jak pójść ze swoją nieuleczałką do guślarzy i znachorów.O ile mi wiadomo, raz tylko, w zupełnej desperacji,poszedł do modnego podówczas w Warszawie Wojnowskiego.Mimo nękających go chorób nie ustawał w intensywnej pracy.[Pisał wiersze z tomuTreść gorejąca i wiele utworów dla kabaretów warszawskich.] (& )Odwiedzałam go wtedy dość często.Mówił z gorzkim humorem, że odwiedzających goludzi ogląda nie inaczej jak z pozycji horyzontalnej.Leżał zwykle na tapczanie przy półprzyćmionym świetle i zasuniętych storach (niecierpiał jaskrawego światła), zawsze nieskazitelny w ubiorze i - co konstatowałam ze ściśniętymsercem w obuwiu jakby świeżo wyjętym z pudełka, obuwiu, które prawie nigdy nie dotykałoziemi67.Pisze Ewa Drozdowska:W tym czasie [1935] dużo pracował.Wyczerpanie i przeżycia rodzinne [śmierć ojca,szaleństwo matki] odbiły się na jego organizmie i nerwach.Zaczął chorować.Choroba jegopolegała na jakimś połączeniu stanów lękowych z obawą przestrzeni i nie opuściła go do końcażycia.Cierpiał bardzo.Bywały okresy, kiedy tygodniami całymi nie wychodził z domu, a jeślijuż zdecydował się opuścić mieszkanie, to zawsze z żoną; przeważnie też jezdził.Bolał nad tym,że musi absorbować swoje najbliższe otoczenie.Chorował także na owrzodzenie dwunastnicy68.Z listu Tuwima do siostry (17 IX 1942):Pierwszy straszny atak lękowy, jakiego doznałem i od którego zaczęła się moja choroba(było to 30 czerwca 1932 r.), zdarzył się, gdy byłem sam na ulicy.Zdarza się jednak (ale b&rzadko), że nawet gdy chodzę ze Stefą, opada mnie potworny strach.Wtedy, natychmiast, muszęwsiąść do taksówki i jechać do domu.(& ) W Warszawie, w pierwszych latach choroby,przytrafiało się [to] niemal codziennie.(& ) Trudno mi się zresztą w tym wszystkim zorientowaći dotrzeć do zródeł.Wiem tylko z całą pewnością, że przy końcu roku 1936 i na początku 1937byłem już zdrowy.Aż nagle, w lutym r.1937, przez jakąś głupią historię nastąpił nawrót tychlękowych doznań.Od tego czasu jestem jak w więzieniu: nie mogę swobodnie rozporządzaćsobą.Musi ktoś być ze mną.Więc ani do pomyślenia jest dla mnie samotny spacer, wyjazd,nawet pozostanie na kilka godzin w zamkniętym pomieszczeniu, jeżeli w pokoju lub za drzwiaminie ma pogotowia ratunkowego.Od czego ma ono mnie ratować? Diabli raczą wiedzieć! - Alenie martw się, Irusiu.Moje nerwowe lęki w latach 1932 1939 (z paromiesięczną przerwą,o której wspomniałem) a stan obecny mają się do siebie jak piekło do nieba.Uważam się zaczłowieka chorego w stosunku do ludzi zdrowych, ale za zdrowego w porównaniu z sobą samymz okropnych lat warszawskich.Nikt nie ma pojęcia o torturach, jakie przeżyłem.Dziś to tylkosłabiutkie i rzadkie echa. A to wszystko razem zaczęło się w najwcześniejszym dzieciństwie,pewno w związku ze znakiem szczególnym na twarzy, tliło się w ukryciu instalacji zwanejduszą, aż wybuchło od pewnego mocnego uderzenia, jakim mnie los poczęstował w samo sednomoich najświętszych uczuć.Wybuch nastąpił na niebezpiecznym miejscu, gdzie się ideałprzecina z rzeczywistością.Moja neuroza jest niewątpliwie natury erotycznej.That's all.A żealkohol daje mi wspaniałe złudzenia wolnej woli i swobody, więc go od czasu do czasunadużywam.Całe szczęście, że nawet te nadużycia są umiarkowane. Skąd w tym całymgalimatiasie psychicznym znalazło się jeszcze miejsce na twórczość poetycką to już jesttajemnica Pana Boga.(& ) [W tym samym liście, po pięciodniowej przerwie w pisaniu]: Aż mezemgliło , moja Pani, od tej spowiedzi, więc na kilka dni odłożyłem list, żeby wywietrzeć odtych zwierzeń i wynurzeń.Teraz pójdą tylko fakty.Znaczący jest ten ból po autodemaskacji, po intymnym zwierzeniu o erotycznymcharakterze przyczyn choroby.Co z tego zwierzenia wolno nam wnioskować? Czy jakąś zdradę,jakiej, być może, dopuściła się Stefania? Byłoby to tym boleśniejsze, że przecież ją idealizowałw młodości i ta idealizacja stanowiła w pózniejszych latach energetyzujący impuls jego liryki.Wiele przed wojną krążyło plotek na ten temat, ale zweryfikować ich nie sposób.Jarosław Iwaszkiewicz zdaje sprawę z szoku, jakim dla przyjaciół była choroba Juliana:Julek był zawsze bardzo chorowity.Nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, takiezdrowe byki jak Wierzyński, Słonimski czy ja.Nie rozumieliśmy tych chorób i pamiętam, jakmnie zaskoczyło kiedyś, gdy dowiedziawszy się, że Julek gwałtownie zachorował, pobiegłem dojakiejś lecznicy i natknąłem się na moment, kiedy Julka wieziono na operację.Leżałnieprzytomny na wózku, a za nim kroczyła blada jak trup Stefcia.Była to perforacja żołądka.Podówczas jeszcze nie miałem pojęcia, że można t a k chorować.Zdrowy nigdy w choroby niewierzy.I widok nieprzytomnego przyjaciela prawdziwie mnie przeraził69.Tuwim w lecie 1933 roku pisał do Iwaszkiewicza:Co do mnie to miewam się już wcale niezle, lekarze nareszcie trafili w sedno mojejdługotrwałej choroby: wszystko przez nieodpowiednio funkcjonującą wątrobę: na tle tej sekrecji nerwica wegetatywna. Ach, ty w wątrobę szarpany , jak mawiał sęp do Prometeusza70.Ten koncept prometejski w wersji na wpół żartobliwej, na wpół serio, z jakimśdziwacznym sarkazmem pojawił się w wierszu Atawizm.Jego prywatny szyfr jest nie dorozwiązania.Utwór ten nadaje groteskowy rys powadze prometejskiego cierpienia& Sęp zmieniasię w ogrodowego ptaszka, cierpienie poety jest zdrobniałe , ale przejmujące
[ Pobierz całość w formacie PDF ]