[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale wiele się nauczyłam od panny Vylet, szczególnie o tym, jak dbać o ludzi,dzięki którym interes się kręci.Wszystkie moje dziewczęta dobrze się odżywiają, ładnieubierają i prowadzą dostatnie życie.Wiele z nich ma rodziny, a ja pilnuję, by spędzały z nimidość czasu.Dobrze im płacę, a one odwdzięczają się dobrą pracą.Naprawdę kocham to życie,Tor.- A czy nadal.?- Co?- No, wiesz.czy nadal sama świadczysz usługi?- Chcesz zapytać, czy uprawiam seks za pieniądze?Tor oblał się rumieńcem i kiwnął głową.- Czasami, jeśli naprawdę są przystojni.- Uśmiechnęła się.- Nieczęsto - dodała.Tor odchrząknął.- A Quist? Nie sprzeciwia się?- Sprzeciwia? Skąd.Mówiłam ci już, że Janus jest niezwykłym człowiekiem.Ożeniłsię ze mną, żeby zapewnić mi pozycję w mieście.Jego nazwisko mnie chroni, bo ludzie goszanują i.tak, trochę się go boją.Kiedy jest w domu, co nie zdarza się zbyt często, żyjemyjak mąż i żona.Ale moje życie należy do mnie i Janus nie wtrąca się w moje sprawy.Pieniądze, które zarabiam, są tylko moje.Tor pokręcił głową.- A co u tego łobuza Locky ego?- Och, jest wspaniały, Tor.Ma trzynaście lat.To już prawie mężczyzna.Mieszka tutaj.Jak pewnie się domyślasz, dziewczyny go uwielbiają, a on bezlitośnie to wykorzystuje.Mojedochody pozwalają mi zapewnić mu edukację.Wynajęłam też nauczyciela, który uczywszystkie dziewczęta pisać i czytać.Uważam, że to bardzo ważne.Nigdy nie zapomnę, jakpomógł mi w tym kapitan Margolin.- Westchnęła, wspominając dawne życie.- Tak czyowak, Locky jest szczęśliwy.Marzy o wstąpieniu do Tarczy, gdy osiągnie odpowiedni wiek, iczasami bywa za bardzo bystry, by mu to wyszło na dobre.- Już jako ośmiolatek był taki!Oboje parsknęli śmiechem.- Co zatem zamierzasz zrobić, Tor? Mam na myśli Janusa.Tym razem to on wzruszył ramionami.- Znalezć go.Pomożesz mi?- Co tak ważnego mógł ci zabrać?- Ptaka.Patrzyła na niego z niedowierzaniem.- Sokoła - uściślił Tor.- Wiele razem przeszliśmy, nim Janus ukradł go mojemuprzyjacielowi Saxonowi z zamiarem sprzedania na Wyspach Egzotycznych za duże pieniądze.- Fakt.- Erynia pokiwała głową.- Sokoły są tam w cenie.Może zadowoliłbyś sięinnym zwierzęciem, gdybym je dla ciebie, nazwijmy to, zdobyła?- Nie.To musi być Cloot.Przykro mi, Erynio.To mój towarzysz.Obiecam ci jedno:gdy odnajdę twojego męża, nic mu nie zrobię.Erynia odrzuciła głowę do tyłu i wybuchnęła niepohamowanym śmiechem.- Jemu? Troszcz się o siebie, Tor.Janus to grozny przeciwnik.Ma siłę dziesięciuludzi.Widziałam kiedyś, jak w pojedynkę i bez broni położył sześciu.- Nie będziemy walczyć - odparł spokojnie Tor.- Nie chcę go skrzywdzić.Chcę tylkoodzyskać swoją własność.- A jeśli już jej nie ma?- Pomoże mi ją odnalezć.- Zaskakuje mnie twoja arogancja, Tor.Bardzo się zmieniłeś od czasu, gdy byłeśnieśmiałym prawiczkiem.Tor uśmiechnął się od ucha do ucha.- Miałem powody, by się zmienić.Ty natomiast wcale się nie zmieniłaś, Erynio.Nadal jesteś szczera do bólu i zabójczo piękna.Komplement wyraznie sprawił jej przyjemność.- To co, pomożesz mi?Spojrzała na niego z konsternacją.- Jak?- Powiedz mi, dokąd mógł popłynąć Janus, a potem pomóż dostać się na pokładnajbliższego statku odpływającego w tamtym kierunku.Erynia przez dłuższą chwilę popijała w zamyśleniu wino, wpatrzona w płomienie.Tornie ponaglał jej.Wiedział, że kobieta próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie, czy taka pomocnie będzie z jej strony zdradą męża.- Popłynął do Voronina na Wyspy Egzotyczne - rzekła wreszcie - a stamtąd miał sięudać do Cypryzji.- Kiedy wyruszył?- Trzy dni temu.- Ile czasu zabierze mi dostanie się tam?- Szybkim statkiem, przy dobrej pogodzie, około tygodnia.Tor kiwnął głową.- Znasz kogoś, kto ma taki statek i jest teraz w porcie? - zapytał z nadzieją.- Tak - odparła.- Nazywamy go Czarnorękim.To największy łotr, jakiego możnasobie wyobrazić.- Zaryzykuję, Erynio.Jak mogę się dostać na pokład?- Mogę cię wprowadzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]