[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Budowa? Kedrigern z uśmiechem pokręcił głową. Raczej rozbiórka!Drugi z zakonników odpłacił mu chłodnym uśmiechem.132 My nazywamy to budową. Może więc przebudowa?Mnich skinął głową uprzejmie. Można to i tak określić. Ta słowna potyczka nie zawiedzie nas daleko.Wróćmy raczej do istoty sprawy.CoDuodecima łączyło z budową wieży? czarnoksiężnik ponownie podjął główny wątekrozmowy. Z samymi pracami budowlanymi nic, ale jako piwniczy odpowiadał za przygoto-wywanie posiłków dla budowniczych. Zapewne nie przynosił ich tu osobiście zauważył Kedrigern. Jako człowiek skrupulatny, sam nadzorował, czy służba wykonuje sprawnie jegopolecenia odparł opat.Kedrigern z namysłem potarł podbródek.Rozejrzał się uważnie wokół i po dłuższejchwili rzekł: Skoro jadła nie przenoszono przez bibliotekę, musi istnieć przejście łączące bu-dowę bezpośrednio z kuchnią.Chciałbym je zobaczyć. Zobaczysz je w drodze powrotnej.Masz jeszcze jakieś pytania? niecierpliwiłsię Rectoverso.Czarnoksiężnik z trudem odwrócił zwłoki na wznak i przyklęknął, by przyjrzeć imsię z bliska.Umazana błotem i ziemią twarz Duodecima tchnęła spokojem, jak gdyby naspotkanie ze śmiercią piwniczy wybrał się bez wielkiego zdziwienia.Podnosząc wzrokna zakonników, Kedrigern zapytał: Kto go znalazł? Pracujący w wykopie zobaczyli, jak spada odpowiedział Johannes. Kiedydobiegły mnie ich krzyki, zawiadomiłem zwierzchnika biblioteki zewnętrznej, a onz kolei pchnął posłańców do opata. Czy ktoś towarzyszył Duodecimowi? Nie było z nim nikogo odparł zakonnik. Skąd ta pewność? Ponieważ wolno mu było przychodzić tutaj tylko samemu, a on zawsze stosowałsię do nakazów.Kedrigern podziękował mnichom i wyraził życzenie powrotu.Opat z latarnią w dłoni powiódł go ku obszernemu tunelowi, w którym dwóch męż-czyzn mogło śmiało kroczyć ramię w ramię.Wysokość tunelu nie dochodziła dwóchmetrów, zmuszając opata do pochylania głowy.Kedrigern zatrzymywał się kilkanaścierazy po drodze, z uwagą przyglądając się strzępom pajęczyn gęsto zdobiących strop,lecz zachowywał milczenie.Kiedy w końcu dotarli do kuchni, opat przemówił zaskaku-jąco łagodnym tonem:133 Biedny Duodecimo.Poniósł straszną śmierć.Upewniwszy się, że są całkiem sami, czarnoksiężnik odparł cicho: To prawda, tylko że on wcale nie zginął uduszony pod zwałami ziemi. Widzącporuszenie opata, ciągnął dalej: Zamordowano go tutaj, a następnie przeniesiono nateren budowy sekretnym przejściem. Co takiego? Kolejne morderstwo? Czy wiesz, co mówisz, Sigerze? Dlaczego uwa-żasz, że tym razem nie mamy do czynienia z prawdziwym wypadkiem? Ponieważ na jego habicie odnalazłem szczątki pajęczyn, a sklepienie w tunelunosi ślady otarć, które powstały przy przenoszeniu ciała. Ale kto chciałby zgładzić Duodecima? I dlaczego? Z pewnością uczyniła to ta sama ręka co w poprzednich przypadkach.Wszystkiete zgony są powiązane ze sobą i, moim zdaniem, prowadzą nas wprost do biblioteki we-wnętrznej. Niemożliwe! %7ładna z ofiar nie miała nic z nią wspólnego! Duodecimo dostarczał jadło budowniczym przypomniał opatowi czarnoksięż-nik. Duodecimo, służąc nam jako piwniczy, odgrywał ważną rolę w życiu klasztoru,ale w wewnętrznej bibliotece nie znaczył nic. A Colophon? Zginął, zaciskając w dłoniach księgę, choć jej nie czytał.Co to zaksięga?Rectoverso lekceważąco machnął kościstą dłonią. Nie udało nam się ustalić.Zbyt długo leżała w wodzie. Mogła więc pochodzić z wewnętrznej biblioteki, tego przynajmniej nie możemywykluczyć, prawda? Rectoverso zgodził się niechętnie, kiwając głową i chrząkając.Kedrigern drążył dalej: Być może, pozostali zakonnicy musieli zginąć, ponieważ cośprzez przypadek odkryli.Czyż nie mogło tak się zdarzyć?Opat zmienił się na twarzy; w jego oczach pojawiło się przerażenie.Podszedłszychwiejnie do ławy, usiadł zgarbiony. Nadszedł czas, ojcze, abyś zdradził mi wreszcie sekret misji zakonu zwrócił siędo niego Kedrigern, zajmując miejsce obok na ławie. Zrobił to już Johannes z Octavo odparł opat z nieruchomą twarzą. Za twoją aprobatą uchylił się od odpowiedzi na to pytanie.Jeśli naprawdę chceszmojej pomocy, musisz opowiedzieć mi wszystko.Przez dłuższą chwilę Rectoverso siedział bez ruchu, z twarzą ukrytą w dłoniach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]