[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W momencie, gdy ktoś poruszy gałkę, uruchamia to.Logika tego wywodu dotknęła go do żywego.Nie miał już dalszych wątpliwości.Byli ofiarami diabelskiego zaklęcia.Jego nienawiść do przyjaciela rozwiała się.Po prostu nie było to mądre w tych okolicznościach.Skoczek tak naprawdę nie skradał się zi.nim.Pająk normalnie poruszał się szybko i cicho, a uwaga Dora przykuta była do gałki.Dor założył bez konkretnego powodu, że Skoczek jest jego wrogiem.za sprawą czarów.- Czy mogę cię teraz uwolnić? - zapytał Skoczek.- Tak.Zrozumiałem, co się stało.Było to czasowe zaklęcie, które z czasem traci moc.- Rozumowanie osłabia większość magii - zgodził się Skoczek.Zakołysał się i kilkoma zręcznymi ruchami uwolnił Dora.- Żałuję, że to się stało - zaświergotał.- Ja też! Och, wybacz mi, Skoczku! Powinienem był zdawać sobie sprawę.- Ja też dałem się złapać.Emocje przeważyły nad rozumem - prawie.- Ale powiedz mi, dlaczego nie odgryzłeś mi głowy? Sądzę, że niewiele brakowało.- Pokusa była ogromna.Ale zwyczajowo nie zabija się bezbronnego wroga, jeśli nie jest się głodnym.Przechowuje się mięso żywe, aż będzie potrzebne.I nielubię smaku ludzkiego mięsa.Więc zabijanie ciebie było wbrew logice.I to mnie zastanowiło.Wolę być rządzony przez logikę.Za każdym razem próbuję zrozumieć całą sytuację, żeby zachować właściwe proporcje osądu.I spojrzeć zawsze wszystkimi ośmioma oczami, jak to świergoczemy my, pająki.- Nie próbowałem przemyśleć tej sprawy - przyznał ponuro - Jedynie walczyłem.- Jesteś młodszy ode mnie.Dlatego wiec niedojrzałość i bezmyślność obróciły się w błędy ignorancji i emocje.Jak dobrze to znał! Dojrzałość pająka znowu ich uratowała, dostarczając im czasu na przemyślenia, których potrzebowali, by uwolnić się od zaklęcia.- W jakim jesteś wieku, Skoczku?- Wyklułem się pół roku temu na wiosnę.- Pół roku! - krzyknął Dor.- Ja wyklułem się - to znaczy urodziłem - dwanaście lat temu.Jestem od ciebie starszy!- Podejrzewam, że nasze cykle się różnią - powiedział dyplomatycznie Skoczek.- W następnej ćwiartce roku umrę ze starości.Dor był zaszokowany.- Ależ ledwie miałem czas, żeby cię poznać!- Nie chodzi o to, jak długo ktoś żyje, ale jak dobrze żyje.I to jest ważne - zaświergotał Skoczek.- Ta wprawa jest znakomitym przeżyciem.- Za wyjątkiem goblinów i Mundańczyków - powiedział Dor, przypominając ich sobie.- Zaryzykowałeś wyprawę po uzdrawiający eliksir licząc się z wielkim niebezpieczeństwem, żeby uratować mi życie po mundańskich torturach - przypomniał mu Skoczek - Może ten epizod wart był tego, ponieważ pokazał mi ogrom twojej lojalności.Chodź, dokończymy naszą misję bez żalów.Czy on sam byłby zadowolony, gdyby wyrwano mu jedną nogę po to, żeby przekonał się o przyjaźni pająka.Dor wątpił w to.Wyglądało na to, że miał jeszcze trochę czasu do osiągnięcia dojrzałości.Opuścili się na ziemię i rozmieścili swoje znaki, żeby armia ominęła szerokim łukiem zaczarowaną drewnianą gałkę.Chyba las trochę przesadził z obroną! Ale być może wróg lasu mógłby przechytrzyć pułapkę.Dor stwierdził, że jest zasmucony, i to nie tylko z powodu wrogiej magii.Skoczek będzie martwy za trzy miesiące!10.BITWAPrzybyli do Zamku Roogna bez dalszych przygód po południu.Król był zachwycony wiadomościami, które przynieśli.- Więc przekonałeś Mistrza Zombich.Jak tego dokonałeś?- Właściwie to zasługa Millie - powiedział Dor, przypominając sobie możliwe ograniczenie własnych działań.- Wychodzi za mąż za Mistrza Zombich.- Cóż to musiał być za wyczyn, którego wy, ludzie, dokonaliście, żeby zmobilizować taką armię.- No cóż, lepiej pominąć szczegóły.- Powinni być w odległości dnia za nami, jeżeli nic złego się nie stało - ugryzł się w język.- Ale oznakowaliśmy trasę, więc nic złego nie może się wydarzyć!- Miejmy więc nadzieję - powiedział Król sucho.- Lepiej jak uruchomimy regularną komunikację.Będzie z tym prawdopodobnie kłopot, ponieważ siły goblinów kontrolują ziemię, a siły harpii powietrze.Nie powołałem rezerwistów, gdyż przejście przez terytorium kontrolowane przez potwory byłoby nierozumnym ryzykiem.Nie mam wojskowych kurierów.Niech się zastanowię.Zadumał się głęboko.Tymczasem Dor odczuł niepokój - nie ma oddziałów do obrony Zamku Roogna! - Fatalnie, że oddziela nas od nich rzeka.Będziemy musieli użyć ziemi.- Smoczy koń! - krzyknął Dor.- Nie.Pozwoliłem moim smokom również odejść do własnych legowisk, które są mniej wytrzymałe od tego zamku.Zobaczmy, co za ryby tu mamy.- Ryby? - zapytał słabym głosem Dor.- Ależ one nie mogą.Król ruszył w kierunku królewskiego stawu rybnego, a niepokój Dora zamienił się w strach.Nie ma oddziałów, nie ma smoków - a teraz Król zamierzał polegać na rybach? Król Roogna złowił w sieć jasnozłotą rybkę.- Pozwól mi zobaczyć - powiedział w skupieniu.Rybka zniebieściała.Na wodzie uformował się lód.- Aaa, zrobiłem z niej zimną rybkę - powiedział Roogna.- To na nic.- Znowu się skupił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]