[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dwadzieścia minut pózniej West, Lily i Wielkouchy przeszli bez broni,przez nikogo niezatrzymywani, przez bramki kontrolne ustawione przy wejściu.Wysoko nad ich głowami piętrzyła się powszechnie znana piramida zeszkła, wpuszczając do środka strumienie oślepiającego światła.- To jakaś powtórka z Dana Browna - powiedział Wielkouchy, spoglądającna szklane tafle piramidy.- W Kodzie Leonarda da Vinci nie zrobili czegoś takiego, co zamierzamyzrobić - odparł złowrogim tonem West.Lily stanowiła doskonałą przykrywkę.W końcu ilu bandziorów wchodzi dobudynku, trzymając za rękę małą dziewczynkę?Zadzwoniła komórka Westa.To był Kubuś Puchatek.- Pojazd gotowy.Czekamy na was.- Dajcie nam dziesięć minut - odpowiedział West i rozłączył się.Osiem minut pózniej West i Wielkouchy byli przebrani w białekombinezony firmy sprzątającej, zabrane dwóm nieszczęśnikom leżącym terazbez przytomności w magazynie w podziemiach muzeum.Weszli do skrzydła Denona i zaczęli się wspinać po robiących wrażenieschodach Daru.Oplatały klatkę schodową, to niknąc, to znów pojawiając siępod wysokimi łukami.Aż wreszcie ich oczom ukazał się stojący na samotnympostumencie u szczytu szerokich schodów posąg Nike z Samotraki.Rzezba po prostu zapierała dech w piersiach.Bogini stała dumnie, jej pierś owiewał wiatr, skrzydła miała szerokorozpostarte, przemoczona tunika oplatała ciało perfekcyjnie wyrzezbione wmarmurze.Wysoka na blisko dwa metry, umieszczona na półtorametrowymmarmurowym postumencie, górowała nad kłębiącym się wokół niej tłumemturystów.Gdyby nie brak głowy, Nike byłaby zapewne równie sławna jak Wenus zMilo, która także znajdowała się w kolekcji Luwru, gdyż artyzm, z jakimwykonano posąg bogini zwycięstwa, przewyższał nawet artyzm wykonaniaWenus.Zdawało się to dostrzegać kierownictwo Luwru, nawet wbrew opiniipubliczności; posąg Nike był wystawiony w eksponowanym miejscu, na piętrze,u szczytu schodów, niedaleko Mony Lizy, Wenus zaś przypadło w udzialemiejsce w podziemiach.Marmurowy cokół, na którym stał posąg, przypominał kształtem spiczastydziób okrętu, choć w rzeczywistości był to fragment oparcia tronu Zeusa,odłamany od całości.Gdyby ktoś przyjrzał się dokładniej, dostrzegłby nawet kciuk Zeusa.Nasuwał się jeden nieodparty wniosek - skoro posąg bogini zwycięstwa byłtak duży, to postać Zeusa, jeden z cudów świata, musiał być po prostu ogromny.Usytuowanie posągu akurat na pierwszym piętrze stanowiło dla Westadodatkowe utrudnienie.Jak wszystkie pozostałe najcenniejsze zbiory Luwru, także tewyeksponowane na pierwszym piętrze, Nike była chroniona przez specjalnysystem laserowy.Gdyby obraz bądz rzezba zostały zabrane ze swojego miejsca,promień lasera natychmiast by to wychwycił i we wszystkich drzwiachopadłyby automatycznie stalowe kraty, zamykając złodzieja w środku.Jednakże zbiory na pierwszym piętrze były dodatkowo chronione: schodyDaru ze wszystkimi swoimi zakrętami miały własne stalowe kraty, gotowe wkażdej chwili uwięzić złodzieja.Owszem, można było uszkodzić dzieło, ale napewno nie ukraść.Przebrani w kombinezony robocze West i Wielkouchy wspięli się poschodach i stanęli przed posągiem bogini.Zaczęli przesuwać donice z drzewkami, ustawione wokół postumentu.%7ładen z nielicznych o tej porze zwiedzających nie zwrócił na nich uwagi.West umieścił kilka donic z drzewkami po lewej stronie posągu, aWielkouchy postawił dwie donice w przejściu, które prowadziło dopołudniowego skrzydła, wychodzącego na Sekwanę.W tym właśnie przejściuczekała Lily.Nadal nikt nie zwracał na nich uwagi.Wyglądali jak zwyczajni robotnicy, wykonujący może dziwną, ale napewno zleconą im pracę.W końcu West postawił przed posągiem zasłonę, wcześniej zabraną zjednego z magazynów, na której napisano: Prace konserwatorskie.Kiedy posąg był już zasłonięty przed oczyma ciekawskich, West wymieniłz Wielkouchym porozumiewawcze spojrzenie, przełknął ślinę i sam nie wierzącw to, co czyni, wszedł na cokół, który był tak naprawdę poręczą tronu Zeusa, izepchnął boginię zwycięstwa z Samotraki, bezcenną bryłę marmuru liczącą dwatysiące dwieście lat - na podłogę.Już w chwili kiedy posąg poruszył się o centymetr, zaczęły wyć syreny ibłyskać czerwone światła alarmowe.We wszystkich drzwiach i przejściach zaczęły opadać stalowe kraty,odgradzając klatkę schodową z posągiem od reszty pomieszczeń.Wewszystkich przejściach, prócz jednego - tego prowadzącego do południowegoskrzydła.Owszem, potężna krata z łoskotem opadła, tyle że zatrzymała się pół metranad posadzką, zablokowana przez dwie potężne donice, które chwilę wcześniejpostawił tam Wielkouchy.To była ich droga ucieczki.Posąg Nike wylądował na dwóch drzewkach, które West tam postawił, byzamortyzować upadek.West zeskoczył do przewróconego posągu i uważnie obejrzał małymarmurowy piedestał, na którym stała Nike.Wziął do ręki zabrany wcześniej z magazynu klucz francuski.- Może wszyscy archeolodzy świata mi wybaczą - powiedział, zamachnąłsię i z całych sił uderzył.Zwiedzający, którzy stali u szczytu schodów, nie mieli pojęcia, co siędzieje.Kilkoro z nich próbowało zajrzeć za zasłonę odgradzająca ich od posągu,ale tam napotkali wściekłe spojrzenie Wielkouchego.Po trzecim uderzeniu stalowym narzędziem marmurowy piedestał rozpadłsię na kawałki i oczom Westa ukazała się wykonana ze szczerego złota bryła,której boki miały około trzydziestu centymetrów długości.To był trzeci fragment złotej kopuły.Dotychczas skryty w marmurowejbryle piedestału.- Lily! - zawołał West.- Chodz, spójrz na to! Na wszelki wypadek,gdybyśmy mieli go stracić!Lily podbiegła, spojrzała na lśniącą bryłę złota i wyryte na niej tajemniczesymbole.- Kolejne wersy obu zaklęć - powiedziała.- Dobrze.Uciekamy - rozkazał West
[ Pobierz całość w formacie PDF ]