[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakżeszumiały drzewa i mrugały gwiazdy.Nieopodal dymiły perfidnie spełniają się życzenia!, łzy popłynęły z oczujeszcze pozostałości ogniska, obok leżała miedziana Kitalisy.Azy nienawiści do bardów, którzy napełnilimenażka.W mroku odznaczał się ciemny kształt naiwną duszę iluzjami, do złotego rycerza i zbójców,powalonego pnia.którzy podniecającą fikcję zamienili w przerażającą- Chyba już wreszcie po wszystkim.- westchnęła.obrzydliwą rzeczywistość.i do tego słabeusza iPomyliła się.Z całkiem niedaleka dobiegały krzyki.tchórza, przez którego nigdy nie nastąpi szczęśliweKitalisa, usiadłszy na posłaniu, starała się cokolwiek zakończenie, bo nie udzwignął roli wybawiciela.wypatrzyć w ciemności, ale nadaremno.Jedynie przez Herszt skinął na podwładnych, trzymającychmoment coś zalśniło metalicznie, rzucając odrobinę dziewczynę.Natychmiast pchnęli ją w mocarneświatła na postać, która ów przedmiot chowała do juk.ramiona opryszka.Wiła się, ale nie było sposobu, abyNaraz z mroku wyłoniły się dwie sylwetki i się wyrwać.Krzyczała, ale to wyłącznie śmieszyłopochwyciły dziewczynę za ramiona.osiłka.- Ha, cóż my tu mamy! - zawołał jeden z opryszków.GRUDZIEC 2003JOANNA MARIA KOZIOARzuciła pogardliwe spojrzenie na chłopaka, wciąż Usiadła na trawie, gdyż kiedy stała, ból w biodrzeleżącego na trawie, z twarzą schowaną w gęstych, bardziej dawał się we znaki.Chwyciła się za bok wjasnych włosach, które zakryły ślady ciosu i miejscu rozdarcia sukni.zawstydzenia.- Skrzywdzili cię? - spytał chłopak.Pokręciła głową.Kitalisa zacisnęła powieki i modliła się o ratunek, - Nie zdążyli - odpowiedziała.- Dzięki tamtej.awszystko jedno, czy pochodziłby z niebios, czy z właściwie.kto to?piekieł.- Między naszym światem i zaświatami swobodnieWtem coś chlusnęło, a uścisk zelżał.Zaskoczona podróżować mogą tylko demony.Musiała zatem byćdziewczyna otworzyła oczy i ujrzała upadającego, jedną z nich.Szkoda, że nie mam tyle siły, co ona.zakrwawionego trupa.Powiodła wkoło wzrokiem - na Mógłbym cię wtedy ochronić.trawie ścieliła się jeszcze piątka rozszarpanych ciał Zarzuciła mu ręce na szyję i spojrzała w oczy.zbójców.A obok chłopaka stała wybawicielka - jej - Zrobiłeś, co się dało.Opatrzyłeś mi ranę i niefinezyjne piękno i wiotka figura zdawały się zostawiłeś na pastwę dzikich zwierząt.Dziękuję.zaprzeczać, że cokolwiek łączy tę istotę z niedawną Uśmiechnął się.W nikłym blasku gwiazd twarzmasakrą, lecz diabelski błysk pośrodku zrenic dziewczyny nabierała jakiejś niedostrzegalnej za dniaświadczył, jakże pomyliłby się ten, kto zaufałby subtelności, widok ten dziwnie uspokajał i spychałpowabnej powierzchowności.Był w tych oczach gniew rozterki w niepamięć.i żądza mordu, znalazła tam odbicie nadludzka moc i - Kiedyś ci to wynagrodzę, że zawiodłem.Obiecujęnić połączenia z zaświatami.Kitalisa, choć winna - odparł.- Ale chodzmy już spać.wdzięczność przybyszce, nie potrafiła wykrzesać w Kiedy wrócili do swych posłań, dziewczynka rzekła:sercu sympatii dla niepokojąco obcej, groznej persony o - To dziwne, że złożyłeś obietnicę komuś zupełniezakrwawionych dłoniach.obcemu.Nawet nie znam twojego imienia.Podczas gdy księżniczka stała osłupiała, lękając się - Mów mi Kurt.Jakoś kurtuazja całkiem wyleciałazbliżyć, piękna kobieta o długich do ziemi włosach mi z głowy - zażartował.pochyliła się nad chłopakiem i pomogła mu wstać.- Mnie też, chociaż jestem księżniczką, więc dobrePotem odgarnęła blond włosy z twarzy uratowanego i, wychowanie to jedyne, czego mnie uczono.Zabawne,masując obity przez zbójcę policzek, powiedziała: prawda? - odparła.- Nazywam się Kitalisa ver Senbia.- %7łebyś wiedział, jak matka się o ciebie martwi.- To jak się do ciebie zwracać? Wasza KsiążęcaSądzi, że nie żyjesz.Oddałaby wszystko, bylebym cię Mość? Czy Najjaśniejsza Panienko?wydobyła z zaświatów.Wolałam nie czekać, aż okaże - Naśmiewasz się ze mnie.się to konieczne.- Nieprawda - odrzekł.- Tylko po imieniu.będzieKitalisę zaskoczyło, że nieznajoma tak tak jakoś głupio.błyskawicznie zmieniła się z rozzłoszczonej w czułą.- No tak - zasmuciła się.- Wszystko przez ojca.Jakby całkiem zapomniała, co zaszło przed chwilą.Zrobił ze mnie pośmiewisko, zły, że nie urodził siępomyślała.syn.W kronice rodzinnej zapisano, że Kita" pochodzi- Uspokój matkę, dopóki nie wrócę - odrzekł od prababki Kitayen, a Lisa" od ciotki Lisadory.Alechłopak - ale przecież nie mogę jej - wskazał na naprawdę chodzi o niechęć ojca do rudzielców.dziewczynkę - zostawić samej pośrodku lasu.- Wyższe sfery mają chyba upodobanie do- Nie moja rzecz - odparła kobieta.- Moje zadanie wydumanych imion.Mogę cię w takim razie nazywaćskończone. Kiti"? - zaproponował.I odeszła.Przez moment powiewały jeszcze na - Czyż mogę odmówić, będąc na twojej lasce iwietrze długie włosy, lecz postać w mgnieniu oka skrył niełasce? - zaśmiała się.-1 tak wystarczająco ze mnąmrok.Zbyt szybko, zupełnie jakby po przejściu kilku kłopotów.kroków nieznajoma rozmyła się w powietrzu.- Zpij już.Kitalisa wciąż stała bez ruchu, nie potrafiąc - Dobrze, już dobrze.pozbierać myśli.Czuła, że w ciągu ostatniego dnia i Jedyne, o czym dziewczyna pomyślała przednocy zdarzyło się więcej, niż w ciągu całego zaśnięciem, to żeby znów nie obudzić się w środkudotychczasowego jednostajnego życia - i że to zbyt horroru.wiele dla niedoświadczonej czternastolatki.Jedyne,czego była pewna, to że pośród nieprzyjaciół i ***niebezpieczeństw mogła liczyć wyłącznie na stojącegonaprzeciwko drobnego chłopaka.Przypomniawszy Ziściło się.Rano nie było powodów do lęku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]