[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Znając go nigdy byś nie przypuścił, prawda?— Że to rozpustnik?— Nie, że to nawigator.Znasz kapitana Aardyaarka, prawda? To ten sympatyczny facet, który podszedł do ciebie w dniu twojego przyjazdu i przedstawił się: “Nazywam się Aardvaark, nawigacja to mój folwark".Miał fajkę w gębie i na pewno spytał cię, gdzie studiowałeś.Pamiętasz go?Milo nie słuchał.— Weź mnie na wspólnika! — zawołał błagalnie.Yossarian odrzucił jego propozycję, chociaż nie wątpił, że całymi ciężarówkami mogliby upłynniać owoce, które by pobierali z kantyny na podstawie listu doktora Daneeki.Milo był przygnębiony, ale od tej chwili zwierzał się Yossarianowi ze wszystkich swoich sekretów z wyjątkiem jednego, rozumując logicznie, że człowiek, który nie chceokraść nawet ukochanej ojczyzny, nie okradnie nikogo.Milo powierzał Yossarianowi wszystkie swoje sekrety z wyjątkiem tego, gdzie zakopuje pieniądze od dnia, w którym wrócił ze Smyrny z samolotem pełnym fig i dowiedział się od Yossariana, że do szpitala przybył facet z Wydziału Śledczego.Milo, który był tak naiwny, że dobrowolnie zgłosił się na stanowisko oficera żywnościowego, traktował tę funkcję niezwykle poważnie.— Nie miałem pojęcia, że dajemy za mało śliwek — przyznał pierwszego dnia.— To dlatego, że jestem tu od niedawna.Uczulę na tę sprawę mojego szefa kuchni.Yossarian spojrzał na niego przenikliwie.— Jakiego szefa kuchni? — spytał.— Przecież nie masz żadnego szefa kuchni.— A kapral Snark? — powiedział Milo unikając wzroku Yossariana.— Jako mój jedyny kucharz jest faktycznie szefem kuchni, chociaż obawiam się, że wykazuje nieco zbyt twórcze podejście do pracy.Wyobraził sobie, że sierżant żywnościowy jest kimś w rodzaju artysty, i stale narzeka, że musi prostytuować swój talent.Nikt tego od niego nie wymaga! Nawiasem mówiąc, czy nie wiesz przypadkiem, za co został swego czasu zdegradowany do szeregowca i dlaczego jest tylko kapralem?— Wiem — odpowiedział Yossarian.— Za to, że otruł eskadrę.Milo zbladł znowu.— Za co?— Dodał kilkadziesiąt kawałków wojskowego mydła do batatów, żeby dowieść, że ma do czynienia z pozbawionymi smaku filistrami.Cała eskadra pochorowała się.Trzeba było odwołać loty.— Coś podobnego! — zawołał Milo nie ukrywając oburzenia.— Oczywiście przekonał się, że nie miał racji?— Wprost przeciwnie — sprostował Yossarian.— Przekonał się, że miał stuprocentową rację.Zmietliśmy pełne talerze i żądaliśmy dokładki.Czuliśmy, że jest nam niedobrze, ale nie podejrzewaliśmy, że nas otruto.Milo, skonsternowany, poruszył dwukrotnie nosem jak bury kosmaty zając.— W takim razie tym bardziej należy go przenieść do pracy administracyjnej.Nie chcę, żeby coś podobnego zdarzyło się przy mnie.Widzisz — wyznał w przypływie szczerości — moim celem jest, żeby lotnicy naszej eskadry otrzymywali najlepsze posiłki na całym świecie.Myślę, że jest to coś, o co warto walczyć.Moim zdaniem oficer żywnościowy, który mierzy niżej, nie zasługuje na to, żeby być oficerem żywnościowym.Chyba mam rację, nie?Yossarian powoli odwrócił głowę i spojrzał na Mila badawczo, z niedowierzaniem.Miał przed sobą prostą, szczerą twarz człowieka niezdolnego do podstępów i oszustw, uczciwą, otwartą twarz, z szeroko rozstawionymi dużymi oczami, czarnymi brwiami, rudą czupryną i nieszczęsnym rudobrązowym wąsem.Milo miał długi, wąski nos o rozedrganych, wilgotnych nozdrzach, wyraźnie przekrzywiony w prawo i skierowany zawsze w przeciwnym kierunku niż reszta twarzy.Była to twarz człowieka niezłomnego i świadome naruszenie zasad moralnych, na których wspierała się jego uczciwość, było dla niego równie niemożliwe, jak nagła przemiana w odrażającą ropuchę.Jedną z tych zasad moralnych było przekonanie, że należy brać najwyższą cenę, jaką da się uzyskać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]