[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przez ciało Wodza przeszła fala dreszczy.Zabierają Adamant! Kim oni są? Po co?.Dokąd?.miotały się po głowie hobbita myśli.Folko już się prostował, zaciskając w jednej ręce rękojeść miecza, a w drugiej sztylet Otriny, gdy nagle z mroku niespodziewanie wynurzyła się postać masywna, przysadzista, podpierająca się.Folko zamarł z otwartymi ustami, wpatrując się w przybyłego.Był przekonany, że ten dziesięć lat temu pożegnał świat żywych.- Oddaj! - ryknął Naugrim, wymachując bronią.- Zaniosę TO do Wielkiego Orlangura!Na pięknych obliczach jego przeciwników odmalowało się lekkie zdumienie.Berdysz ze świstem przeciął powietrze.i został z brzękiem odbity - ciemnowłosy mężczyzna niedbałym ruchem uniósł długi, cienki miecz.Pierścień na palcu hobbita niespodziewanie rozgrzał się, aż parzył skórę.Tęczowy motylek wyrywał się z kamiennej niewoli, jakby chciał pomóc.Nadszedł czas wyboru, mistrzu Holbytlo, pomyślał hobbit.Naugrim.nieważne, skąd się wziął.Jego słowa: „Odniosę TO do Wielkiego Orlangura.”.Dokładnie to samo zrobiłby i on, Folko.Jakże wloką się sekundy!Tęczowy motylek w jednej chwili znalazł się obok syna Niebieskiego Maga.Tak.On nie kłamie.W sercu jego i oczach nie ma kłamstwa.Odda Adamant Duchowi Wiedzy.Ale, być może, ci dwoje.Złotowłosa zaczęła mówić we Wspólnej Mowie, dźwięcznie wymawiając poszczególne słowa.Moc w jej głosie sprawiła, że wszyscy opuścili broń.Nawet rozjuszony Naugrim.- Odłamek Pucharu, tego, w którym przechowywany był Pierwotny Płomień, ten właśnie, który podarował Światło Śródziemiu! Wrócił do nas poprzez mrok niezliczonych wieków! Tylko sam Przedwieczny Król, zasiadający na szczycie Taniquetilu, ma prawo nim dysponować.Przepuśćcie nas! Wracamy do Valinoru.Człowiek o imieniu Olmer wykonał swoje zadanie.Darowane mu były moce, które miały pomóc w pokonaniu tego, który zwał się Henną.A nić jego losu przerwał ten, któremu sądzone było stać się Zgubą Olmera.Pierwotne Światło uda się do Valinoru.by, kiedy skończy się Dzień Ostatniej Bitwy, Wielkiej Muzyce towarzyszyły promienie tego Prawdziwego Światła!Wszyscy znieruchomieli.Wyglądało, że walczyli zupełnie niepotrzebnie?.Daleko na północny wschód od Haradu ten, którego Śmiertelni nazywali Duchem Wiedzy, też słyszał owe słowa.Ale widział i słyszał także wiele innych rzeczy.I w granicach tego świata, i poza jego rubieżami.„Nie posłuchali mnie”.Przetoczył się stłumiony, bardzo, bardzo odległy grzmot.„Czas.Równowaga się chwieje”.Oczy Smoka nagle rozjarzyły się purpurą.Złote skrzydła rozwinęły się.Ciało wzleciało nad ziemię.Jęknęło cięte bezlitośnie powietrze: zostawiając za sobą ognisty ślad na ciemnym niebie, Smok pędził na południe.Kości Ziemi na jego drodze drżały i pokrywały się pajęczyną pęknięć.Ale to już nie miało żadnego znaczenia.Musi zdążyć.Zdążyć, zanim stamtąd, z nieznanych okolic tego świata, nie dotrze zabójcza odpowiedź.Nieważne, że Valarowie nie są tu niczemu winni.Oni wysłali swoje sługi.ale nawet zawładnąwszy Adamantem za pośrednictwem Olmera, zniszczyli kruchą Równowagę, ustaloną po zniszczeniu Pierścienia Upiorów.A to znaczyło, że Adamant już nie może pozostawać w tym świecie.Ognista krecha przekreśliła niebo.Usłyszał znajomy głos, przepełniony skrywanym triumfem.- Nie zapomniałeś, że nie jesteś dziś nietykalny, o Cieniu Wroga?- Nie zapomniałem.Pod nim przemknęły grzbiety mordorskich gór.- No to zatrzymaj się.- Nigdy.- Nie obawiasz się, że zostaniesz ciśnięty w Mrok Zewnętrzny?- Tam też mogę sobie rozmyślać.- Ale możemy też więcej.- Wiadomo mi to.Oto i Harad.A oto.- Zatrzymaj się!Duch Wiedzy nie odpowiedział.Bardzo się śpieszył.Ale i tak spóźnił się.- Słodkie słówka! - ryknął wściekle Naugrim.- Chcecie wszystko zagarnąć dla siebie i nie wiecie, co się stanie, jeśli ta rzecz zostanie w tym Świecie!Złotowłosa uśmiechnęła się.Jej towarzysz postąpił krok naprzód i opuścił miecz, jakby dokoła nie było już przeciwników.A wtedy poruszyło się zalane krwią ciało Olmera.Jego palce zacisnęły się na Czarnym Mieczu.Chwilę potem, zrzuciwszy z siebie ciała nieszczęsnego Milloga i psa, który pomścił pana, Wódz wstał.- Odwróć się - wychrypiał.Cudowna klinga czarnowłosego wysłannika odpowiedziała.Wzleciał Czarny Miecz.Krzyknąwszy skoczyła do przodu Oessie, za nią Sandello.- Stać! - Okrutny Strzelec chwiał się, ale spojrzenie miał tak świetliste, że wydawało się, iż w oczach skupił się teraz blask Adamantu.- To jest.pojedynek!Dokoła wysłanników Valinoru utworzył się krąg.Folko, Torin, Malec, Naugrim, Forwe i jego elfy.- Nie będzie pojedynku - rozległ się jasny, czysty głos złotowłosej piękności.- Jesteś martwy, Olmerze, i Drzwi Nocy już się przed tobą otworzyły.Co do ciebie, Forwe, to wstyd i hańba! Powinieneś nam pomóc! Zrób nam przejście!Elf nie odpowiedział.Nie miał na to czasu.Wódz nie czekał dłużej.Czarna klinga zwarła się ze srebrną.Pozostali nie mogli nic zrobić, tylko czekać.Wola Olmera skuwała nawet garbusa - stał blady, zagryzając cienkie wargi; Sandello - wcielenie zimnej krwi!„Użyć broni przeciwko wysłannikom Valinoru.Czy ty masz, hobbicie, dobrze w głowie?! Ty, który walczyłeś ramię przy ramieniu z Pierworodnymi na murach Szarych Przystani”?.„Ale oni odeszli z tych murów.Odeszli za Morze, a walczyli tam ludzie”.„No i czy to jest powód, by teraz skierować przeciwko nim broń?”.„Może”.„A dlaczego jesteś taki pewien, że Adamant nie powinien trafić do nich? Może to najlepsze.najlepsze dla wszystkich?”.„Jeśli Kamień zostanie w granicach tego świata - dojdzie do nieszczęścia.Valarowie i elfy za bardzo kochają przeszłość.A Światło z niej może stać się Złem”.„I będziesz zabijał w imię”?.„Postaram się obejść bez tego”.Czarny Miecz, wydawało się, żył własnym życiem.Spływające krwią ciało Olmera tylko podtrzymywało go w powietrzu.Wszyscy czuli, że Miecz spotkał w końcu swego wroga krwi.i już nie odstąpi.Ale co się stanie, jeśli dojdzie do przelewu krwi posłańców Valinoru?!Miecz pociągnął rannego Olmera do ataku.Strzeliła czarna błyskawica, przebijając się przez obronę, i ciemnowłosy mężczyzna jęknął, zaciskając ranę na lewym ramieniu.Jednakże prawa ręka odpowiedziała błyskawicznym wypadem - i srebrzyste ostrze zadało drugie cięcie w pierś Króla Bez Królestwa.Folko poderwał się na równe nogi.Adamant nie może pozostać w tych rękach! Oni, to oni wszystko zmontowali, oni zręcznie rozprawili się z Olmerem rękami jego nieszczęsnego zabójcy, rękami jego Zguby - i teraz dobijają.Okrutny Strzelec zachwiał się i ciężko opadł na jedno kolano.W następnej chwili klinga hobbita skrzyżowała się ze srebrzystym mieczem ciemnowłosego wojownika.Obok Folka znalazł się Sandello, za garbusem do walki ruszyła Oessie.Ale wszystkich wyprzedził Naugrim.Jego straszliwy berdysz już uniósł się, szykując do ciosu, ale srebrzysty miecz, sparowawszy pierwszy wypad hobbita, z łatwością, jak gorący nóż w masło, wszedł w gardło podgórskiego wojownika.Ręce ciemnowłosego obdarzone były straszliwą, nieprawdopodobną siłą.Kiedy klingi starły się, hobbit został rzucony na plecy.i to, zapewne, uratowało mu życie.Naugrim zachwiał się.Z rany bryznęła struga gorącej krwi.to się nie zdarza, by z przeciętych żył tryskała krew na dwadzieścia stóp.Purpurowa struga obficie zrosiła Adamant.Folko chwycił leżący w błocie sztylet Otriny.Klinga jakby sama znalazła się we właściwym miejscu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]