[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na wielu widać było weso-łość, czasem podziw i rozbawienie.Gorzej było z rozpo-znaniem nastroju kobiet, gdyż w większości miały maski,choć kilka z nich, podobnie jak paru mężczyzn, krzywiłosię z dezaprobatą.Dostrzegł znajome twarze wiceburmistrz i członekrady miejskiej z Wangaratty, trzech pracowników KeyakiWangaratta, właściciele lasów, poznany kiedyś farmer orazwłaściciel stadniny, z którego koni kilkukrotnie korzystał.Przywitał się z nimi i przedstawił ich Kaylinn, a on zostałz kolei przedstawiony ich towarzyszkom.W końcu podszedłdo Bunkrofta. Jak się masz? To jest Andrew Bunkroft, kierownik Dzia-łu Utrzymania Ruchu w Keyaki Wangaratta.Maszyny niemają przed nim tajemnic.To jego uprzejmości zawdzięcza-my zaproszenia na tę zabawę. Witaj, Peter.Twoja towarzyszka wygląda wspaniale!Kaylinn skłoniła lekko głową na powitanie i przesunęłakopytobutem.Mogło to być uznane za uproszczony ukłonangielski, a mogło kojarzyć się z zachowaniem klaczy grze-biącej nogą.Nie odezwała się; Pan wymógł na niej, że pod-czas zabawy zachowa milczenie.Klacze nie używają słów. W podzięce za zaproszenia zamawiam pierwszy taniec.Pierwszy w parach, oczywiście&Instynkt baletowy i wczucie się w rolę klaczy spowodo-wało, że uniosła głowę i zarżała.Stojący w pobliżu spojrzelina nią niektórzy ze zdziwieniem, większość z rozbawie-niem. Przyjąłem to za aprobatę.Marzę o tangu z klaczą.Możemi się uda? Kaylinn zatańczy z tobą niejeden raz, dziękując ci zazaproszenie.Pozwól jednak, że teraz pójdziemy przywitaćsię z Glimoore em widziałem, jak wchodził z jakąś piratką.#Infover WM eu2vvvpup4spvrsqsy01rtsj6uohqeassgrnr0cl#Podczas przedstawiania Kaylinn zastanawiała się, czy wśródgości jest stajenny i kto nim jest.Z pewnością nie mógł tobyć człowiek żonaty, ale ze względu na maski na twarzachpań nie przedstawiano ich jako małżonek, więc mogły byćcórkami, kuzynkami czy wręcz kochankami jak poniekądona.Początkowo najwięcej szans, z racji zawodu, dawaławłaścicielowi stadniny, ale wolałaby, żeby to był ktoś inny,bo nie wywarł na niej dobrego wrażenia.Jednak po namy-śle stwierdziła, że to zapewne nie on.Stajenny był chybachudszy.Po uścisku rąk nie dało się nic poznać kontaktbył za krótki i inny niż wtedy.Wtedy te ręce ją głaskały, kle-pały, szorowały i nie dotykały jej dłoni, a zupełnie innychczęści ciała.Z drugiej strony zaproszenia załatwił ten ja-kiś Bunkroft i on, jako jedyny spośród dziś poznanych, byłnajwyrazniej zaprzyjazniony z Peterem.Poczuła do niegosympatię może dlatego, że zamówił już taniec? Dostrze-gła w jego oczach podziw dla swojej osoby lub stroju, aleniewielu tu dziś jej nie podziwiało.Czyli nadal nic niewiedziała.Ruszyli w obchód po sali, szukając innych znajomych.Kaylinn dostrzegła właściciela gazety z Albury i parę in-nych osób, z którymi zetknęła się na gruncie zawodowym,w tym ekipę pracującą dla lokalnej telewizji, ale jako wy-stępująca incognito nie witała się z nimi.Peter przedstawiłjej jeszcze jakiegoś handlowca ze znacznie młodszą towa-rzyszką w stroju bukaniera, a właściwie bukanierki, i star-szego pana bez pary, będącego właścicielem kilku tysięcyakrów lasu.Orkiestra, która coś tam dotąd przygrywała, zamilkła.Do mikrofonu podszedł jej kierownik i zaprosił wszystkichna środek sali do pierwszego tańca zapoznawczego, jakpowiedział.Uczestnicy ustawiali się w koło, więc i Kaylinn154 D 155#Infover WM r10ae2vgnitkjevayaqbiltivkei0e6cw2pxodzk#po odpięciu wodzy i odebraniu od Pana zachęcającegoklepnięcia w ramię, stanęła w kręgu.Oczywiście zagranow stylu polki, co było do przewidzenia dzięki ciągłej wy-mianie partnerów taniec ten najlepiej nadawał się do za-znajomienia wszystkich ze wszystkimi.Przy okazji był torodzaj muzyki, który pozwalał tancerzom pokazać swą in-dywidualność w licznych momentach rozłączenia z part-nerem.Rytm galopady umożliwiał zaprezentowanie kilkuprzećwiczonych pas, więc gdy orkiestra po pięciu minutachkilkoma mocnymi akordami zaznaczyła koniec, obiektyw-nie stwierdziła, że musiała zrobić wrażenie na wszystkich. No, co najmniej na większości.W końcu sto godzin ćwiczeńrobi swoje pomyślała.Ledwie zdążyła wyrównać oddech, orkiestra zagrała wal-ca.Przyskoczyło do niej dwóch młodych mężczyzn, ale żeobiecała pierwszy taniec facetowi od zaproszeń, podzięko-wała im, poszukała go wzrokiem i poczekała, aż podejdzie.Ten typ tańca salonowego nie odpowiadał ani jej obecne-mu nastrojowi, ani charakterowi stroju, więc potraktowałago wypoczynkowo.Partner tańczył poprawnie i nie możnamu było niczego zarzucić może jedynie to, że swoją sta-tecznością pięćdziesięciolatka tłumił jej zapał wykrzesanypoprzednim tańcem.Ale nie tak było tylko na początku.Może był skrępowany? Pod koniec rozruszał się i poczuła,że ich nogi i ciała złapały wspólny rytm.Gdy walc się skoń-czył, czuła niedosyt mógłby trwać kilka minut dłużej.Potem znów nadszedł czas na rytm country, tańczonyradośnie przez wszystkie grupy wiekowe.Upatrzyła sobiewyglądającego na dobrego tancerza trzydziestolatka i podkoniec starała się trzymać blisko niego, tak by dać sobie oka-zję do wspólnego przetańczenia następnego tańca.Udało się,ale dyskotekowy kawałek zagrany przez orkiestrę rozcza-rował ją nie lubiła tej muzyki, a i partner tańczył sztywnoi jak na jej gust zbytnio nią szarpał.#Infover WM eq2jorwqpfzhakfrdqxdsjchgvexwidjcpamp2o1#Konferansjer zapowiedział kankana.Była ciekawa, jak tobędzie tańczone, ale zawiodła się cała sala potraktowałakankana jak bush dance* i tańcowała na ludowo ale po au-stralijsku, a nie portugalsku.Kaylinn poprosił do tańca jakiśmłodzian w jasnym garniturze z orchideą w klapie.Następny wolny taniec był to slow fox zatańczyłaz burmistrzem Albury, który był całkiem miłym czterdzie-stolatkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]