[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Hopkins zerwał się na równe nogi. Zgłaszam sprzeciw! To było wielce niestosowne, wysoki sądzie. Wyznaczam kaucję wysokości stu tysięcy dolarów oznajmił Hillstormi grzmotnął młotkiem w pulpit. Zamykam posiedzenie sądu.Gdy Hillstorm zniknął za drzwiami, Hopkins chwycił akta i spiesznie podszedł doAnny. To tylko początek, Anno tłumaczył szybko. Rozprawa wstępna już za trzytygodnie.Jeśli uznają, że jest w to zamieszany, na pewno anulują kaucję. Widząc, żenie bardzo ją tym pocieszył, dodał lżejszym tonem: Hillstorm dowalił mu stówę, a tojuż coś, nie? Kupa szmalu, Sawyer może nie wyrobić.96 Wyrobi, spokojna głowa mruknęła, patrząc mu w oczy. Zapomniałeś, żejego ojciec jest chirurgiem?Podczas gdy nieliczna publiczność wychodziła na korytarz, Glen zamienił kilkasłów z Haroldem Duke em i niemal biegiem wrócił na proces Delvecchia, odbywającysię w sąsiedniej sali.Sawyerowie będą musieli wyłożyć tylko dziesięć procent zasądzo-nej sumy.Anna wiedziała, że nie pozwolą, by ich syn poszedł do więzienia.Gdy wychodziła z Reedem z sali, nagle stanął jej przed oczyma widok ludzkichpalców w domu przy Henderson Avenue.Natychmiast odpędziła od siebie ten obraz.Myślenie o tym nic nie da, doprowadzi ją jedynie do szaleństwa.Bez względu na to, coSawyer zrobił, kogo zaszlachtował, ile rozprowadził narkotyków, wkrótce będzie na wol-ności. Posłuchaj, moi ludzie przysiadą mu na ogonie szepnął Tommy. Gdy tylkozbliży się do twego domu, rozpirzą facetowi łeb. Dobrze by było. Roześmiała się. Miałam na myśli obstawę. Na całą układankę mamy tylko trzy tygodnie.Zciągnę, kogo się da, i zaprzęgnędo roboty.Musimy działać szybko.Anna kiwnęła głową i przyrzekła sobie, że już nigdy w życiu nie zasugeruje sę-dziemu wyznaczenia kaucji.Przenigdy, w żadnej sprawie.Bo teraz już wiedziała, jakczuje się ofiara przestępstwa.W sumie było jeszcze gorzej niż przed aresztowaniem Sawyera.Chociaż oskarżanogo w imieniu stanu Kalifornia, Sawyer zdawał sobie sprawę, że właściwą oskarżycielkąjest Anna.Natomiast ona, Anna, doskonale wiedziała, czyja twarz kojarzy jej się z rewol-werem, z którego do niej strzelano.Ironia losu sprawiła, że tam, na chodniku, ta samatwarz wydawała się jej taka piękna.Sawyer musiał być człowiekiem obłąkanym, psy-chicznie zwichrowanym a taki jest najgorszym przeciwnikiem.Człowiek, który dokogoś strzela, a potem przychodzi mu z pomocą, to socjopata, osobnik bez sumienia,istota nie uznająca podstawowych wartości.Jaki będzie jego następny krok? Zastanawiała się nad tym, czując na karku delikatnemuśnięcie strachu.Gdyby tylko żył Hank pomyślała ze smutkiem.Lecz on nie żyłi wiedziała, że musi zrobić to, czego uczono ją na długo przedtem, nim Hank wkroczyłw jej życie: musi się bronić.Za kilka krótkich godzin Jimmy Sawyer wyjdzie z więzieniai Anna będzie bezpieczna dopiero wówczas, gdy Sawyer tam wróci.Glen powiedział, żeto tylko trzy tygodnie.Annie trzy tygodnie wydały się wiecznością.97Rozdział 9Anna wróciła do domu podczas szalejącej burzy, po kolacji z Claudette i jejmężem.Dochodziła dziewiąta wieczorem.Dawida nie było, bo pozwoliła mu zanoco-wać w domu kolegi.Wyczerpana fizycznie i emocjonalnie, od razu poszła do sypial-ni.Zciągnęła z siebie ubranie, zgasiła światło i wpełzła pod koc.W dach bębnił ulewnydeszcz, wiał silny wiatr, przez co w starym domu skrzypiało i potrzaskiwało.Naciągnęłakoc na głowę, żeby tego nie słyszeć, i szybko zasnęła.Mniej więcej kwadrans pózniej gruchnął grzmot i Anna gwałtownie usiadła nałóżku.W świetle błyskawicy ujrzała w lustrze własne odbicie, ulotne i migotliwe.Poprzedniego dnia przeniosła więdnące kwiaty od Glena na sejf pod oknem, dokład-nie naprzeciwko łóżka, mimo to wciąż czuła ich słodki aromat, wymieszany z wilgot-nym zapachem deszczu.Słysząc donośny odgłos kapiącej wody, zwlokła się w końcu z łóżka i sięgnęła poszlafrok.Nie znalazłszy go, postanowiła dać sobie spokój i wyszła na korytarz nago Dawida nie było, a z zewnątrz nikt jej nie mógł podejrzeć.W kuchni zapaliła świa-tło.Jak przypuszczała, przeciekał dziurawy dach.Woda zbierała się na podłodze, two-rząc wielką kałużę.Anna wzięła garnek i podstawiła go, gdzie trzeba, zastanawiając sięnad kosztem nowego dachu.Potem wyjęła jeszcze kilka garnków i rozstawiła je pocałym domu, w miejscach najbardziej narażonych na przecieki.W minionym roku łata-ła.W tym roku będzie musiała wymienić cały dach.Gdy wracając do sypialni, mijała pokój syna, uderzył ją podmuch wilgotnego po-wietrza.Było ciemno nie zapaliła światła ale domyśliła się, że widocznie Dawidzostawił otwarte okno.Deszcz zacinał i pewnie woda zalewała wszystkie papiery leżącena biurku.Gdy wróci, dostanie szału. I dobrze ci tak szepnęła, wchodząc do ciemnego pokoju.Tyle razy mu powtarzała, żeby przed wyjściem zamykał okno na zamek.Dla bezpie-czeństwa Hank zamontował we wszystkich oknach specjalne zatrzaski.Pochylając się, by sięgnąć ramy, dotknęła blatu biurka.Był mokry, jak przypusz-czała, a Dawid zostawił na nim swoje podręczniki.Będzie musiała podsuszyć je w ku-chence mikrofalowej, żeby nie wydawać pieniędzy na nowe.Chwyciła za okno i właśniepróbowała je ściągnąć, gdy wtem coś z niego odpadło i pacnęło z brzękiem na biurko.Duży kawałek szkła.Anna zapaliła lampkę i stwierdziła, że wybita jest cała szyba.Szkłoleżało i na biurku, i na podłodze, a kilka większych kawałków wpadło między blat a pa-rapet.Wspaniale pomyślała.Musi wyłożyć pieniądze nie tylko na nowy dach, ale i nanowe okno.Uważając na wystrzępione zadziory tkwiące w ramie, wysunęła głowę nazewnątrz.Nie zobaczyła nic, więc uznała, że szybę stłukła rozkołysana wiatrem gałąz ro-snącego przed domem drzewa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]